Ligowiec. Wiatr w żagle

Jeżeli uwzględnić tabelę ekstraklasy za wyniki osiągane w 2021 roku, to przed dzisiejszym popołudniowym meczem Piasta z Wartą na pierwszym miejscu jest… Podbeskidzie!


W czterech meczach 8 punktów, dwa zwycięstwa i tyleż samo remisów. Mogło być jeszcze lepiej, bo przecież gdyby bielszczanie mieli w pierwszej połowie lepiej nastawione celowniki, to mecz z „Jagą” rozstrzygnęliby pewnie na swoją korzyść. Narzekać jednak i tak nie ma co. Z takim nastawieniem, z takim charakterem i grą, drużyna prowadzona przez Roberta Kasperczyka nie powinna mieć problemów z zapewnieniem sobie miejsca na przyszłym sezon wśród najlepszych, choć oczywiście koncentracji nie można tracić, bo do rozegrania jeszcze całkiem sporo gier.

Na fali wznoszącej także takie ekipy, jak Wisła Kraków, Lechia czy Legia, która po krótkiej przerwie wraca na pozycję lidera PKO Ekstraklasy. Czy utrzyma ją w kolejnych tygodniach? Może się okazać, że nie, bo przed mistrzem Polski dwa trudne wyjazdowe spotkania do Zabrza i Wrocławia.

A propos „górników”… Wydawało się, że ich ostatnie zwycięstwo tydzień temu ze Stalą, odniesione w dramatycznych okolicznościach w samej końcówce, będzie punktem zwrotnym i zespół trenera Marcina Brosza znowu wejdzie na zwycięską ścieżkę.

Pierwsza połowa meczu w Gdańsku obnażyła jednak wszystkie nadzieje. Beztroska gra w defensywie przy świetnie usposobionym Flavio Paixao musiała się źle skończyć. Jeżeli jesteśmy przy Portugalczyku, który zbliża się do elitarnego „Klubu 100” czyli tych strzelców w ekstraklasie, którzy przekroczyli liczbę stu goli w najwyższej klasie rozgrywkowej, to nie sposób na krótką refleksję.

Prawie dokładnie rok temu klub z Gdańska przedłużył z nim umowę do czerwca 2021 roku. Jest w niej opcja przedłużenia kontraktu o kolejny sezon. Nikomu nie przeszkadzało to, że Paixao jest wiekowy, bo z września 1984 roku.

To ten sam rocznik co Igor Angulo, tyle że Bask jest ze stycznia. Nie ma go już w Górniku, który w ostatnim czasie dołuje. Czy pomoże gra Richmonda Boakye? Na razie snajper z Ghany musi poczekać na swojego gola w ekstraklasie. Co do zabrzan, to po fantastycznym starcie i 13 zdobytych punktach w pierwszych pięciu ligowych grach teraz nie jest już tak dobrze.

W pozostałych 13 meczach udało się uzbierać czternaście punktów. Być może takie prawdziwe przełamanie nastąpi w sobotnim meczu z Legią na Stadionie im. Ernesta Pohla. W poprzednim roku z legionistami „górnikom” dwa razy udało się przecież wygrać, raz u siebie w domu, a jesienią przy Łazienkowskiej.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus