Ligowiec. Wojna psychologiczna

Już chyba po raz ostatni na szczycie tabeli solidarnie trójka zespołów z taką samą liczbą punktów.


Wszystko z dużym prawdopodobieństwem zmieni się w najbliższą środę, kiedy w meczach rozegranych awansem Lech zmierzy się z Górnikiem z Łęcznej, a w hicie końcówki rozgrywek Pogoń z Rakowem. To w dużej mierze mecz, który może zdecydować o tytule mistrza Polski w sezonie 2021/22.

Na razie trwa czy trwała korespondencyjna walka pomiędzy prowadzącym triem. Trwa też swego rodzaju wojna psychologiczna. Wielu czołowych menedżerów czy trenerów na świecie, z Jose Mourinho na czele, który jest mistrzem w tego typu gierkach, stosuje różne zabiegi przed ważnymi czy arcyważnymi grami. Jednym z nich jest odsuwanie presji od prowadzonego przez siebie zespołu, a chwalenie rywala i mówienie o jego sile oraz walorach. „The Special One” nieraz stosował czy stosuje tego rodzaju chwyty. Raz to pomaga, innym razem nie, ale wszystko ma służyć jednemu celowi: wygrania meczu czy zdobyciu tytułu. To tylko środek w jego realizacji.

Po łatwo wygranym meczu w Niecieczy w Wielką Sobotę trener Rakowa Marek Papszun pytany o to, czy często spogląda na kalendarz rywali w walce o tytuł odpowiedział, że raczej patrzył gdzie jest… Lechia Gdańsk. Chodziło o to, żeby gdańszczanie nie wyprzedzili częstochowian, co de facto jest niemożliwe.

Trener Marek Papszun niczym umiejętny psycholog odsuwa od prowadzonego przez siebie zespołu presję, która niewątpliwie ciąży na zespole wicemistrza i zdobywcy Pucharu Polski w poprzednich rozgrywkach. Raków walczy w końcówce, jak rok temu na dwóch frontach, bo przecież już też 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie pojedynek z Lechem w finale Pucharu Polski.

Już w marcu doświadczony szkoleniowiec mówił, że w ligowej rywalizacji faworytem jest nie kto inny, jak… poznaniacy.

– My mamy najmniejsze szanse, ale możemy się w tej walce liczyć – mówił w swoim stylu trener Papszun, a przecież to nie kto inny, jak częstochowianie pod jego wodzą są wiosną najlepiej punktującą drużyną w ekstraklasie. W 10 ligowych grach jedenastka spod Jasnej Góry zdobyła już 24 punkty. O dwa więcej niż Pogoń, aż o sześć więcej niż „Kolejorz”. Jako jedyna w drugiej części rozgrywek jeszcze nie przegrała, siedem meczów wygrywając, a trzy remisując. Takie podejście trenera Papszuna może mieć zbawienny wpływ na prowadzony przez niego zespół, który na koniec rozgrywek może się cieszyć nawet z historycznego dubletu!


Fot. Paweł Jaskolka / PressFocus