Ligowiec. Wszyscy pomagają mistrzowi

W mentalności naszych rodaków jest zakodowane, że bogaty musi być cwaniakiem, kombinatorem, nawet oszustem. A jak już komuś się powiodło, to należy zrobić wszystko, by ściągnąć go z piedestału. Nikt nie zastanawia się, co należy zrobić, by zostać kimś równie majętnym, tylko życzy bogaczowi, by stracił swój majątek. Tak jak w dowcipie o trzech Murzynach, którzy złapali złotą rybkę. Rybka mówi: „Jest was trzech, więc spełnię jedno życzenie każdego z was”. Pierwszy mówi, że chce być biały, drugi – to samo. Gdy przychodzi kolej na trzeciego, ten stanowczo żąda: „Chcę, żeby znowu byli czarni”.

Zwolennicy spiskowej teorii sprzyjania Legii chętnie szermują hasłem „gdzie Legia nie może, tam sędzia pomoże”. Sęk w tym, że mistrzowi Polski najczęściej (nie wiem czy najchętniej?) pomagają… ich rywale! W ostatnim meczu z Cracovią tę pomocną dłoń podał warszawianom Michał Helik, bezmyślnie faulując w polu karnym Williama Remy’ego. Trener „Pasów” Michał Probierz nie miał zastrzeżeń do decyzji arbitra, a wiadomo jak cięty język ma ten szkoleniowiec. Nie dalej jak dwa tygodnie temu „pomocnikiem” legionistów był Igor Angulo. Napastnik Górnika Zabrze popisowo zmarnował kilka „setek”, a potem sprezentował przeciwnikowi rzut karny, zamieniony przez Carlitosa na wyrównującą bramkę. To tylko dwa wzięte z brzegu przykłady, że obrońcy mistrzowskiego tytułu nie pomagają siły nadprzyrodzone, tylko błędy i głupota ich przeciwników. Przywykłem jednak już do tego, że fanatycy zawsze we wszystkim przesadzają. A zatem – kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem…

Legia liderem Lotto Ekstraklasy

Nie sposób pominąć milczeniem wyczynu Piasta Gliwice, który jako pierwszy w tym sezonie zdobył twierdzę Gdańsk. Zespół trenera Waldemara Fornalika nie ma szans na mistrzowską koronę, bo strata 7 punktów w sześciu potyczkach jest moim zdaniem niemożliwa do zniwelowania, ale na pewno zasługuje na kilka ciepłych słów. To bez wątpienia czarny koń obecnego sezonu, który przy dobrych wiatrach może pokusić się o tytuł wicemistrza Polski. Bez oszałamiającego budżetu, bez głośnych nazwisk w składzie i bez dużej widowni, nad czym ubolewam. Ale piłkarze Piasta udowadniają, że rzetelna robota na treningach, poparta zaangażowaniem i pomysłem na grę, może storpedować wielkomocarstwowe zapędy ekstraklasowych tuzów. I tak trzymać!

Chociaż mam dużą rodzinę, wielu przyjaciół i znajomych w Trójmieście, nigdy nie będę kibicował Lechii Gdańsk. Nie dlatego, że nie doceniam trenera Piotra Stokowca, albo nie szanuję piłkarzy „biało-zielonych”. Do ekstraklasowego poziomu nie dorośli po prostu tamtejsi kibice. Ich zachowanie wobec piłkarza Piasta Joela Valencii to – nazwijmy rzecz po imieniu – skandal. Nie chcę zniżać się do ich poziomu sugerując, że dopiero zeszli z drzewa. Wiem jedno – oczekiwać od nich kulturalnego zachowania i docenienia klasy sportowej przeciwnika, to tak jak żądać od niewidomego czytania sanskrytu.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ