Ligowiec. Wyższy poziom absurdu

Konkretnie – przepychanka na słowa, za pomocą listów otwartych, który najpierw do kibiców wystosował prezes i właściciel w jednej osobie Dariusz Mioduski, ale na odpowiedź nie musiał długo czekać. 100-procentowy udziałowiec przeprosił za blamaże w eliminacjach w LM i LE, ale też zapowiedział, iż cięcia kosztów są teraz nieuchronne.

W rewanżu przeczytał, że zamiast wyższego poziomu sportowego, zafundował warszawskiemu klubowi wyższy poziom absurdu. W związku z którym fani domagają się przedstawienia rzetelnego raportu finansowego oraz zatrudnienia zawodowców na posadach prezesa i dyrektora sportowego. Po uprzednim zwolnieniu Ivana Kepcii (na zdjęciu z lewej), a także odpowiedzialnego – w przekonaniu sympatyków – za sprowadzenie na Ł3 chorwackiego nieszczęścia – Tomasza Zahorskiego oraz trenerów, którzy przyłożyli rękę do fatalnego przygotowania motorycznego zawodników do obecnego sezonu.

Zasadniczo, w obecnych czasach epistolografia jest sztuką zapomnianą i niestosowaną, więc powód, aby do niej powrócić musi być naprawdę ważki. W sobotnim wydaniu „Sportu” pisaliśmy, że w przypadku awansu do grupy Ligi Europy (ale po odpadnięciu w czwartej rundzie eliminacji Champions League) – a zapewne takie były plany – mistrzowie Polski mogliby zgarnąć nawet około 10 milionów euro w formie sportowych i reklamowo-telewizyjnych gratyfikacji od UEFA.

Jeśli takie założenie rzeczywiście znalazło się przy prognozowaniu przychodów – stołeczny klub znalazł się w naprawdę opłakanej sytuacji, która może zmusić do wyprzedaży zespołu na niespotykaną dotąd skalę, jeśli szybko nie znajdzie się majętny inwestor.

Trudno oczywiście nie zauważyć, że to nieudolność w zarządzaniu Legią w ostatnim czasie w ogromnym stopniu przyczyniła się do zaistniałej sytuacji. A kwintesencję braku wyczucia stanowią przypadki Artura Jędrzejczyka, który w ramach nacisku nie był wystawiany w Lotto Ekstraklasie, i nie został zgłoszony do kwalifikacji najpierw LM, a później LE. Kiedy ostatecznie zgodził się na rozłożenie najwyższego w klubie uposażenia – ponad 1,6 mln euro należne pierwotnie przez dwa lata – na cztery sezony, z miejsca przyczynił się do pokonania w Gliwicach liderującego wówczas w Lotto Ekstraklasie Piasta.

Czyli był i jest potrzebny, mógłby okazać się brakującym ogniwem także w przegranych dwumeczach ze Spartakiem Trnawa i F91 Dudelange. I niewykluczone, że przyczyniłby się do ugrania w pucharach kwot znacznie przewyższających jego rekordowy kontrakt…

Pytanie jednak, czy daleko posunięta ignorancja klubowych władz usprawiedliwia tak mocną ingerencję kibiców, czy to może także wyższy poziom absurdu, pozostanie otwarte…