LKS Goczałkowice. Czekając na szefa

Lider III ligi rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej. Drużynę wzmocnić może Adam Danch. Buty na kołek odwiesił… trener Damian Baron. „Banda Piszczka” asekuruje się, że celem jest podium, a nie awans.


Od sobotnich testów motorycznych przeprowadzonych w hali w Goczałkowicach rozpoczął okres przygotowawczy lider tabeli III grupy III ligi. Najgłośniejszym nowym nazwiskiem w szeregach LKS-u może okazać się tej zimy Adam Danch. 34-letni środkowy obrońca, mający za sobą 2 występy w reprezentacji Polski, 282 w ekstraklasie i 85 w I lidze, w grudniu rozwiązał kontrakt z Arką Gdynia i dołączył do goczałkowickiego zespołu, ale nie podpisał jeszcze umowy.

– Jesteśmy po słowie. Zobaczymy, jak będzie to wyglądać w okresie przygotowawczym – zarówno ze strony Adama, jak i naszej. To doświadczony zawodnik, chce zobaczyć, jak to u nas wygląda. Dajemy sobie czas, spokojnie podchodzimy do tematu – mówi Damian Baron, trener LKS-u.

Większa siła ognia

Danch może być kolejnym zawodnikiem mającym przeszłość w Gwarku Zabrze, którego ściągnąłby do Goczałkowic Łukasz Piszczek, sam szkolący się w przeszłości w akademii z Biskupic. Tego, że LKS trzyma się zabrzańskiego kursu, dowodzi też jedyny dotąd oficjalny zimowy nabytek lidera III ligi – czyli zakontraktowanie napastnika Krzysztofa Kiklaisza z Górnika. 23-latek już kilka sezonów temu zagrał 3 mecze w ekstraklasie, ale jego karierę wyhamowały problemy zdrowotne. Jesienią w rezerwach zabrzańskiego klubu – występujących na tym samym poziomie, co LKS – zdobył 3 bramki.

– Podobał nam się zawsze ten chłopak, choć przeszkodziły mu kontuzje. Powinien wkomponować się do zespołu. Szukaliśmy kogoś potrafiącego strzelać gole. Choć jesteśmy liderem, brakowało nam snajpera, dziewiątki. Pechową rundę miał Przemek Trytko, trapiły go urazy, dlatego bramki rozłożyły się na całą drużynę. Siłę ognia trzeba było zwiększyć – podkreśla trener Baron.

Kiedy wróci Piszczek?

Trytko okres przygotowawczy zaczyna na pełnych obrotach. Siły odzyskali też inni rekonwalescenci – Wojciech Dragon, Dawid Ogrocki, Michał Szymała, Nikolas Wróblewski. W lutym do zajęć z zespołem wchodzić ma Kamil Łączek, rehabilitujący się po zerwaniu więzadeł. Wtedy też zdrowy ma już być sam szef szefów. Łukasz Piszczek w kończącym jesień wyjazdowym spotkaniu ze Ślęzą Wrocław uszkodził ścięgno achillesa i czekają go jeszcze 3 tygodnie pauzy. Indywidualnie trenuje też Mariusz Magiera, borykający się z urazem łydki.

– Oby Łukasz i „Magic” wrócili do zdrowia, oby dopisywało ono innym, a wtedy będę spokojny o drużynę. Kadrę mamy w miarę poukładaną. Hity transferowe? Powtarzamy co pół roku, że gdy trafi się jakaś „bomba”, to warto z niej będzie skorzystać – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Goczałkowic, która testuje obecnie kilku młodzieżowców, a do wspólnych zajęć zaprosiła 18-letniego pomocnika Alessandro Ferreriego ze swoich rezerw.

Trener mówi dość

Wiadomo już, że z LKS-em żegna się Marcin Bęben. 21-letni defensor jesienią wystąpił tylko w 1 meczu i rozwiązał już kontrakt. Wolną rękę na poszukiwanie nowego klubu dano Jakubowi Szendzielorzowi, który w poprzedniej rundzie zagrał 12-krotnie i zdobył 1 bramkę.

Ostatnią w życiu rundę rozegra najpewniej wiosną Piotr Maroszek. – Piotrek od trzech lat powtarza: „To moje ostatnie pół roku” – śmieje się Damian Baron. – Ale dziś ma już 41 lat, pracuje na kopalni, dlatego z obciążeniami nie ma żartów. Wiem to po sobie, bo też powiesiłem już buty na kołku – zdradza trener LKS-u, którego można już zatem przestać tytułować „grającym trenerem”. Jesienią w lidze zaliczył już tylko 2 występy, oba jeszcze w sierpniu.

– Zaczynało to być uciążliwe, a młodzież naciska, dlatego trzeba było podjąć taką decyzję. Chciałem zagrać jeszcze z Łukaszem Piszczkiem, ten plan został wykonany… Teraz niech napierają inni – uśmiecha się Baron, który w grudniu skończył 36 lat.

Piastowi się nie odmawia

Zimą LKS nie ruszy na zgrupowanie. – Nasz ośrodek jest na tyle dobrze wyposażony, że nie musimy się nigdzie wybierać. Mamy siłownię i sztuczne boisko, choć małe, dlatego jedną jednostkę w tygodniu chcemy odbywać na pełnowymiarowej murawie. Może na Stadionie Śląskim… Taki wariant sprawdzał się w poprzednich latach. Cieszymy się też, że powstaje u nas nowe hybrydowe boisko, wiosną posiana będzie trawa, za pół roku powinno być już do użytku. W akademii przybył nam kolejny rocznik, musimy mieć więcej terenu do trenowania – tłumaczy trener goczałkowiczan.

Na liście ich zimowych sparingpartnerów znaleźli się Unia Racibórz, GKS Tychy, GKS Katowice, Kuźnia Ustroń, GKS Jastrzębie, Cyklon Rogoźnik i Szombierki Bytom, a pierwszy test odbędą już w tym tygodniu z Piastem Gliwice. – Takim drużynom się nie odmawia – przyznaje Baron.

Mierzą w podium

Trudy zimowej pracy wszystkim w Goczałkowicach umilać będzie widok szczytu… tabeli III ligi, której przewodzą od dawna, tyle że przewaga nad rezerwami Zagłębia Lubin ostatecznie stopniała do 1 punktu. – Liga jest wyrównana, młodzież z Lubina ma swoją wartość. Mimo słabszego startu, cały czas też twierdziłem, że mocnym rywalem i bijącym się o awans będzie Polonia Bytom. Sprawa jest otwarta, zostało sporo meczów do rozegrania. W każdym z nich chcemy walczyć o 3 punkty i zobaczymy, co z tego wyjdzie – mówi nasz rozmówca, zdradzając też, jaki cel postawiono sobie w klubie na rundę wiosenną.

– Podium tabeli. To byłoby fajne. Naprawdę spore znaczenie mogą mieć kontuzje, bo one pokazują, kto ma wyrównaną kadrę i zastępców, a kto nie. Sezon jest długi, będzie się działo – podkreśla Damian Baron. Tym bardziej zatem „Goczały” czekają, aż do pełni sił wróci Łukasz Piszczek.


Na zdjęciu: Z powodu urazu Łukasz Piszczek straci początek zimowego okresu przygotowawczego zespołu z Goczałkowic.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus