LKS Goczałkowice. Lider nie bierze jeńców

LKS Goczałkowice odniósł 8. w sezonie zwycięstwo, a licznik minut bez straty gola przekroczył już barierę 500 minut.


Dla kilku ważnych ogniw drużyny gości był to powrót do miasta, w którym przed laty szlifowali umiejętności. Łukasz Piszczek na podbój piłkarskiego świata ruszał po kilku sezonach gry w Gwarku, razem z nieobecnym, ale wracającym do zdrowia Przemysławem Trytko, a także Mariuszem Magierą, który w barwach Górnika rozegrał ponad 100 meczów na poziomie ekstraklasy. W wyjściowym składzie lidera znalazł się też Damian Furczyk, mający za sobą występy w zespole Młodej Ekstraklasy Górnika.

To właśnie nabyte doświadczenie pozwoliło rewelacji rozgrywek wywieźć z trudnego terenu kolejny komplet punktów. O tym, co znaczy doświadczenie zabrzańska młodzież mogła się przekonać w 26 min, po najlepszej akcji I połowy. Rozpoczął ją Łukasz Piszczek zagrał do Łukasza Hanzela, który świetnym podaniem obsłużył Piotra Ćwielonga, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Wcześniej w światło bramki przyjezdnych przymierzył Peter Juritka, a tuż przed przerwą Kamil Surowiec.

Ambitnie grająca młodzież Górnika II odsłonę chciała rozpocząć z przytupem, lecz do zamknięcia dośrodkowania Daniela Liszki z rzutu wolnego Juritce i Surowcowi zabrakło dosłownie kilku centymetrów. W tej akcji zabrakło też szczęścia, które kilka minut później przydało się gościom i wiedzieli jak z niego skorzystać.

Robiący różnicę – nie tylko w sobotnim spotkaniu – doświadczeni gracze LKS-u przeprowadzili akcję na wagę 3 punktów. Piszczek dośrodkował piłkę na głowę Hanzela, ten zgrał ją do będącego bliżej bramki Wojciecha Dragona, który nie trafił czysto futbolówkę, ale ta odbiła się od nogi Jakuba Szymańskiego i wpadła do bramki.

– Był to dla nas bardzo ciężki mecz. Rezerwy Górnika zaskoczyły nas ofensywnym ustawieniem, przez co musieliśmy być dodatkowo czujni w obronie. Wiemy, że kolejni rywale będą się na nas dodatkowo motywować, zgodnie z zasadą „bij lidera”, ale podchodzimy do tego spokojnie. Nasze połączenie doświadczenia z młodością na razie owocuje – powiedział Łukasz Hanzel, kapitan ekipy z Goczałkowic.

Lider powinien wygrać wyżej. Pod koniec meczu Jakub Szendzielorz otrzymał świetne podanie od Filipa Matuszczyka, jednak w sytuacji sam na sam z Pawłem Sokołem posłał piłkę obok słupka. – Cieszę się ze zdobytej przez nasz zespół bramki, choć chciałbym, aby to mnie została ona przypisana (śmiech). W każdym meczu gramy o wygraną, czego wynikiem jest doskonały bilans punktowy i zaledwie 1 stracony gol. Oby tak dalej! – zakończył zawodnik, który dwa dni temu świętował 35. urodziny.

Mateusz Skutnik


Górnik II Zabrze – LKS Goczałkowice 0:1 (0:0)

0:1 – Szymański, 56 min (samobójcza)

GÓRNIK II: Sokół – Szymański, Surowiec, Wingralek – Liszka (70. Pytlewski), Skała, Hrosu, Szkudlarek (84. Płonka) – Pranica, Lubaski (84. Całka), Juritka (70. Zielonka). Trener Piotr GIERCZAK.

LKS: Szczuka – Piszczek, Zięba, Magiera – Dragon, Hanzel, Kazimierowicz (90. Jonda), Mońka (83. Wróblewski) – Gemborys (61. Matuszczyk), Furczyk (61. Szendzielorz), Ćwielong. Trener Damian BARON.

Sędziował Mateusz Patla (Jastrzębie). Widzów 400.

Żółte kartki: Szkudlarek – Ł. Hanzel, Szendzielorz.


Na zdjęciu: Łukasz Piszczek (w środku) musiał trochę pobiegać za zabrzańską młodzieżą…

Fot. Bartłomiej Perek/gornikzabrze