LKS Goczałkowice. Podróż sentymentalna

Dziś LKS Goczałkowice stanie przed szansą na kolejne zwycięstwo. O 17.00 – w ramach II rundy Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tychy – zostanie podjęty przez Polonię Łaziska Górne.


Wielu zawodników niepokonanego lidera tabeli III grupy III ligi odbędzie podróż sentymentalną, bo odwiedzi stadion, na którym przed blisko 15 miesiącami świętowali awans. Przypomnijmy, że z powodu pandemii wiosenne zmagania w IV lidze śląskiej zostały odwołane. Postanowiono jednak wyłonić jej mistrza i zespół, który w nowym sezonie będzie rywalizował o III-ligowe punkty.

W Śląskim ZPN podjęto również decyzję o rozegraniu jednego (a nie jak do tej pory dwóch) meczu barażowego na neutralnym terenie. Wybór padł na „PolArenę” w Łaziskach Górnych, a rywalem „Goczałów” (mistrz grupy II) były Szombierki Bytom, czyli najlepszy zespół grupy I. Mimo fatalnych warunków atmosferycznych, przenikliwego zimna, porywistego wiatru i rzęsistego deszczu (jak na czerwiec pogoda była anormalna) oba zespoły stworzyły ciekawe widowisko, które trzymało w napięciu przez 120 minut i po dwóch trafieniach Piotra Ćwielonga zakończyło się zwycięstwem LKS-u 2:0.

– Pamiętamy ten dzień doskonale – mówi kierownik drużyny z Goczałkowic, Artur Jarząbek – a najbardziej to, co działo się po meczu, czyli ogromną radość, którą za pomocą łącza internetowego dzielił z nami Łukasz Piszczek. Cieszyliśmy się wszyscy, bo dokonaliśmy czegoś wielkiego i mam nadzieję, że po dzisiejszym spotkaniu również będziemy w radosnych nastrojach. Ktoś może powiedzieć, że to „tylko” Puchar Polski, że liga jest ważniejsza, ale my pucharu w żadnym wypadku nie zamierzamy odpuszczać, bo planujemy namieszać w tych rozgrywkach.

Spośród jedenastu uczestników wspomnianego barażu na boisko może dziś wybiec aż dziewięciu. Zabraknie leczącego kontuzję Kamila Łączka, a także Jacka Rączki, który również zmaga się z urazem, a poza tym jest… zawodnikiem Polonii. Na pewno jednak będzie świadkiem spotkania.

Ten były zawodnik Gwarka Zabrze, kolega klubowy Łukasza Piszczka i Damiana Barona, grającego trenera LKS-u, przez Walkę Makoszowy trafił do klubu z Łazisk Górnych, by po blisko 10 latach przenieść się do Goczałkowic.

– Był u nas przez 5 sezonów, więc miał udział w dwóch awansach. Latem został uroczyście pożegnany i wrócił do Łazisk Górnych, gdzie jest jednym z… gospodarzy stadionu. Gdy po pamiętnym meczu wspólnie cieszył się z nami ze zwycięstwa, już wiedział, że czekać go będzie sporo pracy, bo ściany szatni solidnie zostały zlane szampanem – uśmiecha się Artur Jarząbek.

Wczoraj przed południem jeszcze nie było wiadomo, w jakim składzie lider III ligi stawi się dziś na pucharowym meczu, i czy na boisko wybiegnie Łukasz Piszczek.

Zagadka wyjaśniona zostanie przed 17.00, ale obecność 66-krotnego reprezentanta Polski i 2-krotnego mistrza Niemiec z Borussią Dortmund na „PolArenie” jest pewna, co zwiastuje większą niż zwykle frekwencję na trybunach oraz długą kolejkę chętnych po autograf czy wspólne zdjęcie. „Piszczu” i jego klubowi koledzy do takich okoliczności zdołali już jednak przywyknąć.


Fot. facebook.com/LKSGoczalkowice/Regista/Kasia Pijarowska