ŁKS i Liga Mistrzów

Po prawie 24 latach Liga Mistrzów – na razie w fazie eliminacji – wraca na stadion ŁKS w Łodzi.


Nie oznacza to, że klub dostał w prezencie dziką kartę i włączy się do tej prestiżowej rywalizacji. Piłkarzom to w dającej się przewidzieć przyszłości nie grozi – to zadanie dla pracowników klubu, bo to oni odpowiedzialni będą za organizację meczu Dynama Kijów z tureckim Fenerbahcze, wyznaczonego już oficjalnie na 20 lipca (godz. 20.00).

Pucharowe granie

Formalnym gospodarzem będzie Dynamo, ale klub z Ukrainy (drugi w przerwanych rozgrywkach poprzedniego sezonu za Szachtarem, ale rok temu bezdyskusyjny mistrz) zlecił organizację meczu klubowi z Łodzi. To ŁKS jako „podwykonawca” wynajął już Stadion imienia Władysława Króla od miejskiej spółki MAKiS i wystąpił w swoim imieniu o zgodę na organizację imprezy masowej.

Taka okazja to czysty zysk marketingowy i – jak sądzimy – finansowy. Dodajmy w tym miejscu, że w Łodzi odbędą się także pucharowe mecze Zorii Ługańsk i Worskły Połtawa, a 18 sierpnia stadion ŁKS będzie miejscem rywalizacji UKS SMS Łódź z Anderlechtem Bruksela w Lidze Mistrzyń. Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nowy stadion stoi pusty.

Piłkarze ŁKS będą już wówczas po pierwszym meczu w I lidze, bo 16 lipca zagrają w Łodzi z GKS Katowice. Przed tym spotkaniem mają w planie jeszcze tylko jeden sprawdzian – 9 lipca ze Zniczem Pruszków, który zastąpi wcześniej umówiony na sparing GKS Tychy. W Tychach łodzianie zagrają już na poważnie, bo o ligowe punkty dwa tygodnie później, w drugiej kolejce 24 lipca.

Z Belgii do Łodzi

ŁKS wrócił właśnie z obozu w Woli Chorzelowskiej, gdzie ustąpił miejsca ekipie Widzewa, z którą minął się gdzieś na trasie, bo w środę widzewiacy pojechali tam trenować. Przypominamy wyniki ŁKS w ostatnich sparingach: 1:0 z Resovią (bramkę zdobył Pirulo), 0:1 ze Stalą Rzeszów i 1:1 ze Stalą Mielec (wyrównujący gol Macieja Dąbrowskiego w ostatniej akcji meczu). Wypadł więc w nich… ani dobrze, ani źle. Teraz jest pora na odzyskanie świeżości po ciężkich treningach i zajęcia taktyczne.

Podziękowano po obozie belgijskiemu 19-letniemu obrońcy Didierowi Reyndersowi, dobre wrażenie zrobił natomiast 23-letni napastnik Nelson Balongo, również z Belgii, gdzie przez ostatnie cztery sezony grał w klubie Sint Truidense VV. W latach 1987-92 grał tam i był trenerem Marek Dziuba, a więc w tym miasteczku niedaleko Liege wiedzą, co to jest ŁKS. Dyrektor sportowy ŁKS Janusz Dziedzic przedstawia ten transfer jako swój duży sukces. Balongo, syn Kongijczyka i Belgijki, ma 188 cm wzrostu i waży 81 kg, jest oczywiście napastnikiem „z instynktem strzeleckim” – jak zachwala go menedżer. Faktycznie w zespołach młodzieżowych strzelał dużo goli, ale wśród seniorów zdobył zaledwie dwie bramki w 24 meczach w czterech sezonach w belgijskiej ekstraklasie.

Może w Łodzi pójdzie mu lepiej? Choć urodził się i całe życie spędził w Belgii, grał już w juniorskich reprezentacjach Demokratycznej Republiki Konga, był nawet powoływany do kadry seniorów, ale jeszcze w niej nie zagrał i liczy na debiut podczas eliminacji Pucharu Narodów Afryki w tym roku. Życzymy awansu do kadry, bo jak będzie grał dobrze, to skorzysta na tym przede wszystkim ŁKS.

Kto numerem 1?

Zapowiada się też rywalizacji wśród bramkarzy. Jak mówią ci, co widzieli sparingi, na czoło stawki wysuwa się Dawid Arndt, 20-latek z Tomaszowa, który w szerokiej kadrze pierwszej drużyny jest od 2019 roku. W poprzednim sezonie zagrał tylko w pięciu meczach, ale z każdym treningiem nabiera doświadczenia i Marek Kozioł, który w czerwcu skończył 34 lata, może się martwić o swoją posadę. Są jeszcze w kadrze dwaj inni bramkarze, też młody i stary: Aleksander Bobek (18 lat) i Michał Kołba (30), który po niesławnej dyskwalifikacji za doping i dwóch latach przerwy wrócił do treningów z pierwszym zespołem. Obaj to wychowankowie ŁKS.


Na zdjęciu: Stadion ŁKS-u w najbliższych miesiącach będzie tętnił piłkarskim życiem.
Fot. Adrian Mielczarski/Pressfocus.pl