ŁKS Łódź. Cel bez zmian

Ostatnim meczem najbliższej kolejki w lidze będzie spotkanie ŁKS z GKS Jastrzębie, planowane na niedzielne wczesne popołudnie. Oba zespoły będą więc wiedziały przed jego rozpoczęciem, na czym stoją.


W Łodzi wiedzą, że kolejna strata punktów może być dla ŁKS-u trzęsieniem ziemi, tsunami i wybuchem wulkanu jednocześnie.

Na razie po fatalnej grze łodzian i porażce w Głogowie w poprzedniej kolejce szczelna zasłona milczenia pokrywała w minionym tygodniu szatnię, boisko treningowe, a także gabinet prezesa ŁKS. Na pewno wiele się działo, ale słowa klubowych decydentów były stanowcze: – Publicznie o tym mówić nie będziemy. Najgorzej podejmować nerwowe decyzje – oświadczył trener [Ireneusz Mamrot]. Jego recepta na niedzielny mecz jest tak prosta, jak jedno z praw Kazimierza Górskiego, który mawiał, że „musimy mieć piłkę, bo jak będziemy przy piłce, to nie będzie jej miał przeciwnik i gola nam nie strzeli”.

– To, co robimy na treningach, musi się przełożyć na grę w meczu. Musimy strzelić gola w I połowie! Sekulski miał w ostatnich meczach wiele sytuacji, których nie wykorzystał, ale jedna bramka może sprawić, że się odblokuje i będzie zdobywał gole regularnie – takie są plany na niedzielny mecz.

Cel ŁKS pozostaje bez zmian – awans do ekstraklasy bez baraży! Pod tym względem zestaw par ostatnich kolejek jest dla ŁKS korzystny – łodzianie zmierzą się między innymi z Górnikiem Łęczna, Niecieczą i Tychami. Przeciwnicy trudni, ale to będą przecież mecze z bezpośrednimi rywalami, w których zwycięstwo jest podwójnym zyskiem. Nie da się ukryć, że kibice ŁKS liczą też na Widzew, który w meczach Arką, Niecieczą i Tychami będzie walczył o swoje interesy, ale przy okazji może pomóc rywalowi z sąsiedztwa.

GKS ma w swoim składzie groźnego strzelca, jakim jest Daniel Rumin. Jego 9 goli robi wrażenie, ale przecież Pirulo zdobył w tym sezonie już 10 bramek, a Dominguez tyle samo! Akurat obaj grają jednak ostatnio gorzej niż we wcześniejszej fazie sezonu (Dominguez stracił nawet miejsce w wyjściowej jedenastce) i to na pewno ma wpływ na wyniki drużyny. Goście ze Śląska najbardziej powinni bać się Łukasza Sekulskiego, który w ostatnich dwóch meczach tych drużyny trafił do siatki trzy razy. Może wreszcie udało się na ostatnich treningach „obudzić” Mikkela Rygaarda, na którego trener konsekwentnie stawia, nieobliczalny pod bramką jest jak zwykle Ricardinho. – Jastrzębie nie traci dużo goli – trener ostrzega optymistów, ale chyba dawno nie zaglądał do tabeli, bo GKS jest tym względem najgorszy w całej I lidze.

„Kartkowo” ŁKS jest przed niedzielnym meczem czysty. Na liście kontuzjowanych jest tylko nieobecny od początku rundy wiosennej Samu Corral. Obrońca Kamil Dankowski, którego brakowało w ostatnich 7. meczach, już trenuje normalnie z zespołem, a Maksymilian Rozwandowicz i Jakub Tosik, którzy wrócili z Głogowa z urazami, w ciągu minionego tygodnia zdążyli się wyleczyć.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus