ŁKS ma plan na wygraną z Piastem

– Przygotowania do meczu z Piastem Gliwice przebiegają normalnie, przed nami jeszcze trening w sobotę – mówił po czwartkowych zajęciach piłkarzy ŁKS trener tej drużyny, Kazimierz Moskal.

Przewidzieć można jednak, że skład i sposób gry beniaminka ekstraklasy w meczu z mistrzem Polski nie zmieni się za bardzo w porównaniu z dotychczas rozegranymi meczami z Lechią, Cracovią i Lechem. – Chciałoby się mieć parę punktów więcej, bo w każdym z tych trzech spotkań mieliśmy przewagę. Tylko pierwsze 15 minut meczu z Lechem było słabe w naszym wykonaniu, ale i w tym spotkaniu nasza gra mogła się podobać – mimo że ŁKS zdobył tylko cztery punkty z dziewięciu możliwych (zwycięstwo, remis i porażka), to trener nie ma zbyt wielu pretensji do swojego zespołu. Sam fakt gry z mistrzem Polski też go nie przeraża:

– To dla nas atrakcyjne wyzwanie, bo będziemy mieli okazję sprawdzić się w konfrontacji z kolejnym po Lechii i Cracovii polskim zespołem, który grał w eliminacjach europejskich rozgrywek pucharowych. Ale mistrz czy nie mistrz, my zagramy swoje. Mistrzowski tytuł ma oczywiście swoją wymowę, futbol to jednak gra błędów. Chodzi o to, by zmusić do nich rywala, a samemu się ich ustrzec. Zagrać bezbłędnie w defensywie – taki jest nasz plan na zwycięstwo w niedzielę. Dodać warto w tym miejscu, że z czwartym naszym „pucharowym” zespołem, czyli z Legią, ŁKS zagra już niedługo: w 6. kolejce, 25 sierpnia w Łodzi.

Po raz pierwszy ŁKS faworytem u bukmacherów

Nie trenowali ostatnio z zespołem Adrian Klimczak (efekt urazu w meczu z Lechem) i przechodzący rehabilitację Jewhen Radionow. Zniknął też na kilka dni z Łodzi Guima, który jednak miał ważny powód: urodziło mu się dziecko i poleciał do Portugalii, by być z żoną i potomkiem. Ale już wrócił i w czwartek trenował z zespołem. To ważna postać w planach trenera, a jego 45-minutowy występ w spotkaniu z Lechem pokazał jego potencjał. Można tylko narzekać, że Guima i Wojciech Łuczak, którzy mieli kierować drugą linią łódzkiej drużyny, doznali kontuzji podczas letnich przygotowań i dochodzą dopiero do pełnej sprawności.

Konkurencja w drugiej linii ŁKS staje się coraz większa, a sprowadzony latem Dragoljub Srnić, serbski piłkarz z doświadczeniem nie tylko z naszej ekstraklasy, nie mieści się na razie nawet w meczowej „dwudziestce” i to wcale nie tylko dlatego, że też doznał kontuzji przed meczem z Cracovią i kilka dni nie trenował.

Trenerom i menedżerom nie można wierzyć na sto procent, bo często niespodziewanie wyciągają jakiegoś „asa transferowego” z rękawa, ale tym razem deklaracja trenera jest jednoznaczna: – O wzmocnieniach już nie myślę. Od samego początku przygotowań do sezonu mogłem pracować z tą samą kadrą, bo wszystkie zaplanowane transfery przeprowadzono już wcześniej. To rzadko spotykany komfort pracy. Teraz sprawami kadrowymi nie muszę już sobie zaprzątać głowy – mówi.

26-letni Artur Bogusz jest drugim po Rafale Kujawie zawodnikiem ŁKS pod względem daty debiutu w ekstraklasie (debiutował w tym samym meczu, co trzeci z łódzkich „weteranów: Michał Kołba). Łodzianin z urodzenia, jeden z licznej grupy absolwentów łódzkiej SMS, zagrał po raz pierwszy sześć lat temu w nieszczególnym okresie, gdy grupa wychowanków ŁKS miała ratować drużynę przed spadkiem z I ligi.

Nie udało się i ŁKS nawet nie dokończył sezonu, bo zabrakło nie tyle umiejętności, co pieniędzy. Jego okrężna droga do ekstraklasy wiodła przez Turek, Zambrów i Suwałki, ale już w poprzednim sezonie był silnym punktem zespołu, a teraz staje się wręcz podstawowym zawodnikiem. Jak widać z jego piłkarskiego życiorysu, „na żywo” z ekstraklasowym futbolem nie miał okazji się wcześniej zetknąć, ale już wie, jak to jest.

– Czym się różnimy od Piasta? Tym, że mamy lepszego trenera i jedenastu lepszych zawodników – żartuje. A poważnie zauważa: – Już widzimy, że ekstraklasy za bardzo nie ma co się bać. Oczywiście entuzjazm pierwszych meczów powoli z nas schodzi, ale może to i dobrze. Zdajemy sobie sprawę, że świętowanie się skończyło i zamiast hurraoptymizmu czeka nas w następnych kolejkach ciężka praca. Wiemy już, że łatwiej nie będzie.

 

Na zdjęciu: Na razie „lokomotywą” ŁKS-u w ekstraklasie jest Dani Ramirez (z lewej)…

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ