Życiorys prezesa piłką pisany

Od 22 lat Wojciech Węglorz prezesuje klubowi, który ma już ponad wiek.


Co prawda urodziłem się w Rybniku, a dokładniej pochodzę z dzielnicy Stodoły, ale jako 8-latek znalazłem się w Rudzie Kozielskiej, bo tu rodzice wybudowali dom – mówi Wojciech Węglorz.

– Tu stawiałem więc swoje pierwsze boiskowe kroki, zaczynając od przedmeczów juniorów, a później przechodząc do zespołu seniorów. Szybko zacząłem też działać, bo mając 22 lata wszedłem do zarządu jako sekretarz i jako grający trener w 1995 roku cieszyłem się z historycznego awansu do klasy A, a w 2000 roku zostałem prezesem i jestem nim do dzisiaj. Nadal jestem też zgłoszony jako zawodnik, ale na szczęście są lepsi w zespole ode mnie, więc oni grają, a ja zajmuję się sprawami organizacyjnymi. A także sędziuję, od 30 lat biegając po boiskach z gwizdkiem lub chorągiewką. 22 lata temu, gdy koledzy mi zaufali, moim pierwszym celem była poprawa warunków, bo boisko było w bardzo złym stanie.

Obiekt też był surowy. Udało się nam jednak małymi krokami dopiąć swego. Teraz mamy już dobrą murawę. Mamy też przyjazny budynek klubowy, a najważniejsze, że mamy dobry klimat wokół piłki. To jest też efekt naszych corocznych festynów wakacyjnych. Zaczęliśmy w 2000 roku i w ostatni weekend lipca mamy na naszym boisku atrakcje i sportowe, i muzyczne.

W jednym z organizowanych z tej okazji turniejów młodzieżowych dla niezrzeszonych zagrał na naszym boisku obecnie zawodnik Leeds, wypożyczony do UD Ibiza Mateusz Bogusz. Wystąpił w turnieju trójek, razem z tatą, i wygrał. Gościliśmy też na naszym boisku Górnika Zabrze i Odrę Wodzisław jeszcze w czasach jej gry w krajowej elicie, a w zespole z zaplecza ekstraklasy KemBudzie Jelenia Góra zagrał u nas w sparingu Marek Chojnacki, wtedy rekordzista pod względem liczby występów w polskiej ekstraklasie. Mamy więc co wspominać.

100-lecie na 102

A okazją do wspomnień było tegoroczne świętowanie jubileuszu klubu założonego w 1920 roku.

– To było takie „stulecie na 102” – dodaje Wojciech Węglorz. – Plany obchodów jubileuszu w 2020 roku storpedowała pandemia. Rok temu też czasy były jeszcze niepewne, a w tym roku uznaliśmy, że czas po tej dwuletniej przerwie wrócić do naszej tradycji i przy okazji reaktywowanego festynu wakacyjnego świętowaliśmy jubileusz. Byliśmy też blisko uczczenia go w tym roku awansem do klasy B. Dokładniej mówiąc, zabrakło nam punktu.

Próbować będziemy więc w obecnym sezonie. Mamy zespół zróżnicowany wiekowo, bo są chłopcy 20-22-letni i są też starsi. Brat ma 43 lata i był najlepszym strzelcem. Zresztą cała rodzina zaangażowana jest w działalność w klubie, bo i ojciec, i siostra, i dwóch moich braci… Oprócz strzelającego gole Łucjana, działa także Roman, od tego roku wiceprezes.

Brakuje gospodarza

W swoich najlepszych latach drużyna LKS Ruda Kozielska grała w klasie A. Nic więc dziwnego, że dla kibiców i działaczy oraz piłkarzy klasa C to za mało.

– Chcemy awansować przynajmniej do klasy B – zapewnia Wojciech Węglorz. – Wspominamy z sentymentem czasy gry w klasie; raz byliśmy nawet o krok od okręgówki. Mieliśmy wtedy w swoich szeregach Mateusza Kocota, który z dorobkiem 34 goli był królem strzelców, a później grał między innymi w IV lidze w Unii Racibórz.

Natomiast ze spraw organizacyjnych chcemy koniecznie zmienić oświetlenie, bo to, które mamy, już ma 20 lat. Obiekt własnym sumptem doprowadziliśmy do dobrego stanu i mamy wykafelkowane łaźnie oraz podlewanie boiska z automatycznych zraszaczy. Brakuje nam jednak środków na gospodarza boiska, a taka osoba jest bardzo potrzebna. Gdyby tak jak wzorem innych miejscowości MOSiR lub Gmina zatrudniła takiego pracownika, wtedy mielibyśmy ciągłość prac.

Do tańca i do różańca

– Zespół stanowią praktycznie miejscowi zawodnicy i na tyle jesteśmy zgrani – jak to się mówi i do tańca i do różańca – że jak się skrzykniemy, to i zagramy, i zorganizujemy festyn. Zresztą działalność w klubie przechodzi z ojca na syna, bo na przykład Krystian Pendzich, czyli skarbnik, który działa od 2000 roku, przejął funkcję po swoim ojcu, który też pełnił tę funkcję chyba z 20 lat. On umie zaksięgować te pieniądze, które ja „załatwiam” i co najważniejsze – mamy do siebie zaufanie. Dlatego pełen optymizmu działam już w drugim stuleciu istnienia klubu – kończy Wojciech Węglorz.


Na zdjęciu: Wojciech Węglorz gra, sędziuje, ale przede wszystkim… prezesuje.

Fot. Dorota Dusik