LN siatkarek. Przebłyski to za mało

O występach w Final Eight w Ankarze biało-czerwone mogą zapomnieć!


Przebłyski dobrych, a co najważniejsze skutecznych zagrań to stanowczo za mało, by zdobyć punkty z renomowanymi rywalkami. A tak właśnie było podczas 2. meczów w ostatnim turnieju eliminacyjnym Ligi Narodów w Sofii. Polki najpierw przegrały z Włochami 1:3, a potem uległy Chinkom 0:3.

Te dwie porażki sprawiły, że biało-czerwone mogą zapomnieć o udziale w Final Eight w Ankarze. Teraz tylko pragniemy, by w ostatnich spotkaniach z Dominikaną oraz Bułgaria zdobyły punkty. Wówczas w nieco lepszych nastrojach będą mogły się udać na krótkie urlopy.

Niecodzienna niemoc

W meczu z Włoszkami zagrały odważnie w polu serwisowym i były tego wymierne efekty w 1., wygranym secie. By ewentualnie odnieść sukces trzeba grać na wysokim poziomie w dłuższym wymiarze czasowym. Liczyliśmy, że może tak będzie z niezwykle wymagającymi Chinkami. A tymczasem spotkał nas srogi zawód, bo w 1. odsłonie nie poznawaliśmy naszych siatkarek.

Były zupełnie zagubione i Azjatki robiły co chciały na parkiecie. Najpierw rywalki w jednym ustawieniu zdobyły 6 „oczek”, zaś w drugim 8 i prowadziły już 20:4. Trener Lavarini stał bezradnie przy linii, dokonywał zmian, które nie przynosiły żadnych efektów. Jego podopieczne „uciułały” zaledwie 8 pkt i to niech wystarczy za cały komentarz do tej partii.

Wpadły w tarapaty

W kolejnej odsłonie było już znacznie lepiej. Po raz pierwszy na prowadzenie po udanym blok Magdaleny Jurczyk 9:8 i potem kilka razy byliśmy na czele. Cóż z tego skoro w decydującym momencie seta inicjatywę przejmowały Chinki i one po skutecznych akcjach leworęcznej Ying Ying Li oraz Xiangyu Gong zdobywały punkty. Ta odsłona była już znacznie lepsza w wykonaniu naszych siatkarek.

A tymczasem w kolejnym secie znów biało-czerwone wpadały w tarapaty i nijak nie mogły z nich wydostać. W jednym ustawieniu straciły 10 pkt (!) i Chinki objęły prowadzenie 16:8. Lavarini z kamienną twarzą dokonywał zmian i na rozegraniu pojawiła się Alicja Granka, zajmując miejsce Joanna Wołosz. Biało-czerwone zaczęło mozolnie odrabiać straty, ale one były zbyt dużo, by zniwelować. Skończyło się zgodnie z przewidywaniami, ale teraz przed naszą reprezentacją dzień przerwy. A potem jeszcze 2. potyczki z Dominikaną oraz Bułgarią i, miejmy nadzieje bardziej.


POLSKA – CHINY 0:3 (8:25, 23:25, 20:25)

POLSKA: Wołosz, Czyrniańska (9), Stencel, Różański (9), Szlagowska(2), Kąkolewska (2), Stenzel (libero) oraz Gryka (1), Górecka(4), Fedusio (1), Jurczyk (7), Grabka. Trener Stefano LAVARINI.

CHINY: Linyu Diao (2), Ye Jin (8), Xinyue Yuan (8), Xiangyu Gong (11), Yingying Li (15), Yuanyuan Wang (9), Weiyi Wang (libero) oraz Yaqian Cai, Xia Ding, Peiyan Chen. Trener BEN CAI.

Sędziowali: Erdal Akinci (Turcja) i Fabrice Collados (Francja). Widzów

Przebieg meczu

  • I: 3:10, 4:15, 4:20, 8:25.
  • II: 10:9, 15:13, 19:20, 23:25.
  • III: 9:10, 10:15, 14:20, 20:25

Bohaterka – Yingying LI.


Na zdjęciu: Blok Chinek był niezwykle skuteczny i miały one przewagę nie tylko w tym elemencie.

Fot. FIVB