LN siatkarzy. Cierpliwość w cenie

Trener Nikola Grbić wie czego wymagać od zawodników i ma pomysł na funkcjonowanie reprezentacji.


Niezależnie w jakiej konfiguracji personalnej występuje reprezentacja polskich siatkarzy, gra nie tylko widowiskowo, ale, co najważniejsze, odnosi zwycięstwa w tej edycji Ligi Narodów. W Ottawie zaprezentowała się drużyna składająca się z zawodników występujących na plusligowych parkietach i nie zawiodła oczekiwań. Do Sofii pojechał teoretycznie najsilniejszy skład i, jak do tej pory, stoi na wysokości zadania. Wygrane z Brazylią 3:1 i z Kanadą 3:0 mają swoją wartość i mocno przybliżyły Polskę do Final Eight w Bolonii. Teraz przed biało-czerwonymi potyczki z przeciętną Australią oraz z silnymi Stanami Zjednoczonymi.

Ważna persona

Trener Grbić pracuje z kadrą zaledwie od kilku tygodni, ale pokazał się z jak najlepszej strony. Serbski szkoleniowiec doskonale zna nasze siatkarskie realia i nie wyważa otwartych drzwi. Ma swoją koncepcje budowy reprezentacji z myślą o igrzyskach w Paryżu i stąd też pożegnał się z zawodnikami, którzy mogliby jeszcze występować, ale wcale nie dawali gwarancji, że dotrwaliby do turnieju olimpijskiego. Selekcjoner powołał szeroką kadrę, w której znalazło się wiele nowych twarzy. Odnosimy wrażenie, że Grbić w roli trenera wpłynął mobilizująco na zawodników i chyba ich trochę zdyscyplinował na parkiecie. Reprezentanci zdają sobie sprawę, że pracują na swoją przyszłość i nie ma znaczenia czy na parkiecie jest Karol Butryn czy też doświadczony Bartosz Kurek. Jeden i drugi są mocno zaangażowani w grę, a z ich kolegami jest podobnie.

– Trener za każdym razem zwraca uwagę, by jak ognia unikać błędów i nie oddawać rywalom punktów za „darmo” – zwraca uwagę przyjmujący, Tomasz Fornal, który w Sofii zalicza 2. turniej LN. – Nie wszystko udaje się zrealizować i zdajemy sobie z tego sprawę, ale chyba zmierzamy we właściwym kierunku.

Liczy się pomysł

Selekcjoner oczekuje od zawodników, by prezentowali agresywną i silną zagrywkę. To „wypaliło” z Brazylijczykami i nasi utytułowani rywale momentami byli bezradni. Serwisy Mateusza Bieńka oraz jego kolegów niemal zupełnie rozregulowały „canarinhos”. Ponadto grę naszego zespołu cechuje cierpliwość. Jeżeli akcja nie jest zakończon, jest powtarzana i wówczas przynosi korzyści. Z gry trudno nie być zadowolonym, bo przecież reprezentanci pokazują się z dobrej strony. Jednak sami zainteresowani skromnie podkreślają, że pracują nad wieloma elementami, by gra była jeszcze lepsza.

Grbić, niegdyś doskonały rozgrywający, ma pomysł jak zestawić wartościową drużynę. Nieobecność Fabiana Drzyzgi w kadrze była szeroko komentowana, ale po 2 występach w Sofii już wiemy, kto jest przymierzany do roli rozgrywajacego nr 1. Marcin Janusz, po doskonałym sezonie ligowym i w Lidze Mistrzów, został obdarzony zaufaniem i od niego zależy czy tę szansę wykorzysta. Doskonale rozumie się ze swoimi kolegami klubowymi i gra niemal w ciemno. Natomiast z pozostałymi jeszcze zdarzają się „zakłócenia”, ale to tylko kwestia czasu, by wszystko odpowiednio funkcjonowało.

Trener wymaga od zawodników, by koncentrowali się na swojej grze i nie trwonili czasu na rozpamiętywanie nieudanych akcji. To ważne, bo rozkojarzenie jednego wpływa Mac kolegów i drużyna nie funkcjonuje tak, jak powinna. W meczu z Brazylią był moment, że w jednym ustawieniu straciliśmy 7 pkt, ale Grbić zachował kamienną twarz, zaś jego podopieczni nie panikowali. Odzyskali równowagę i doprowadzili do cennej wygranej. Dyscyplina na boisku sprawia, że nasi siatkarze nie mają problemu z osiągnięciem celu.

Reprezentacja biało-czerwonych ma odpowiednią jakość i nie składa się z wąskiej grupy siatkarzy, na co zwrócił uwagę atakujący Łukasz Kaczmarek. Konkurencja jest spora i ona sprawia, że zespół funkcjonuje na wysokim poziomie. Przed nami jeszcze dwa mecze – z Australią oraz USA – i liczymy, że zespół zaprezentuje nie tylko efektowny styl, ale również zwycięski.


Fot. FIVB/Jarosław Binczyk