Lodowaty prysznic!

Krzyki i wiwaty w szatni gdańskiej były uzasadnione, bo zespół Automatyki sprawił sensacje, wygrywając na lodowisku w Tychach. Goście zaskoczyli zwłaszcza w I tercji, a potem umiejętnie wytrącali z rytmu rywali. Teraz poniedziałkowy mecz w Gdańsku jawi się jaki najważniejszy w tej serii. W ekipie tyskiej zrobiło się nerwowo i trudno się dziwić, że w pokoju trenerów pojawił się prezes, ale rozmowa pozostanie tajemnicą.

Tyscy kibice oczekiwali od swoich hokeistów huraganowych ataków i szybkie prowadzenia. A tymczasem w I tercji otrzymali lodowaty prysznic. Tego, co się wydarzyło, nie spodziewali nawet w najczarniejszych snach. Gospodarze zaczęli bez werwy, niemrawo i na dodatek szybko otrzymywali kary, za nimi szły poważne konsekwencje. Kiedy do boksu kar powędrował Adam Bagiński, po 54 sek goście objęli prowadzenie. Silny i precyzyjnym uderzeniem z daleka popisał obrońca Jan Krasowski. Z kolei, gdy na ławie kar siedział Aleksande Jernaw, goście podwyższyli na 2:0. Aleksandr Gołowin strzelił na bramkę, a krążek po drodze jeszcze odbił się od łyżwy jednego z obrońców. Te straty nieco zmobilizowały gospodarzy do przyspieszenia tempa i zwiększenia zagrożenia pod bramką Evana Cowleya, który bronił z wyczuciem i spokojem.

Goście byli konsekwentni w działaniu i umiejętnie grali w destrukcji. Gdy tylko nadarzała się sytuacji, a ruszali do przodu. W 29:07 zdobyli gola, ale sędziowie po wideo weryfikacji go nie uznali. Jednak 19 sek. później było już 3:0 dla gości, bo Josef Vitek pokonał Murraya. I zrobiło się dla gospodarzy mało ciekawie. Cóż z tego, że mieli przewagę i strzelali na bramkę, skoro krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść do siatki.

W ostatniej odsłonie było niezwykle nerwowo. W końcu starania gospodarzy zostały zwieńczone golem. Gleb Klimenko zaskoczył gdańskiego golkipera, który chyba nieco spóźnił się z interwencją. Tyski zespół z pasją atakował, ale goście raz za razem wytrącali go z rytmu. Grał nawet przez 44 sek. w 6 na 3, bo Murray zjechał z lodu. Bez żadnego rezultatu!

GKS TYCHY – AUTOMATYKA GDAŃSK 1:3 (0:2, 0:1, 1:0)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 1-2.

0:1 Krasowski – Rożkow (4:42, w przewadze), 0:2 – Golowin – Krasowski (7:36, w przewadze), 0:3 – Vitek – Steber (29:36), 1:3 – Klimenko – Komorski – Jafimienka (44:12).

Sędziowali: Przemysław Kępa i Krzysztof Kozłowski – Andrzej Nenko i Mateusz Niżnik. Widzów 2000. .

TYCHY: Murray (10); Novajovsky – Kotlorz, Bryk – Górny, Pociecha (2) – Ciura, Jernaw (2); Klimenko – Komorski (2) – Jafimienka (2), Gościński – Rzeszutko – Bagiński (2), Szczechura – Cichy (2) – Sykora (2), Witecki (2) – Galant – Jeziorski, Michnow. Trener Andrej GUSOW.

AUTOMATYKA: Cowley; Maly – Cunik, Krasowski – Tesliukiewicz, Pastryk (2) – Lehmann (6), Dolny; Vitek (2) – Polodna – Steber, Gołowin (4) – Rożkow (2) – Jełakow (2), Marzec – Rompkowski – Danieluk, Stasiewicz (2) – Pesta – Samusienko. Trener Marek ZIĘTARA.

Kary: Tychy – 24 (10 niesport.zach.) min., Automatyka – 20 min.

 

Na zdjęciu: Pod bramką Evana Cowleya wiele razy dochodziło do gorących momentów.