Lokomotywa jedzie dalej

Prawie 6 lat czekaliśmy, aby ktoś w ekstraklasie zdobył dwa tak szybkie gole, jak Lech. To zdecydowanie pomogło poznaniakom w trzeciej wygranej z rzędu.


Nie tak wyobrażali sobie początek niecieczanie. Lech potrzebował chwili, aby wyjść na prowadzenie, bo „Kolejorz” wygrywał na stadionie beniaminka 2:0 już po… 4 minutach.

Mają swój styl

Nie można odmówić Bruk-Betowi chęci. Drużyna trenera Mariusza Lewandowskiego zawsze stara się grać swoim stylem i w miarę możliwości przejmować inicjatywę, by prezentować ofensywny futbol. Będąc jednak niedawnym pierwszoligowcem nie jest to łatwe. Beniaminkowie z reguły stawiają praktykę nad ideę, bo to ona przynosi im punkty, których – co by nie mówić – Termalice też brakuje. W piątek „Słonie” nie zdążyły na dobre wyjść z szatni, a już musiały zmieniać swoją koncepcję. Piękny strzał, jaki oddał z rzutu wolnego Barry Douglas w 3 minucie spotkania, wylał kubeł zimnej wody na głowy gospodarzy.

Bruk-Bet ledwo zaczął od środka, wymienił kilka podań, ale zaatakowany wysoko przez Lecha został sprowokowany do błędu. Zgodnie z myślą przewodnią, bramkarz Tomasz Loska próbował rozgrywać piłkę zamiast wybić ją daleko w pole, ale zrobił to niefortunnie i podał ją do Joao Amarala. Portugalczyk wiedział, jak wykorzystać taki prezent i po niespełna 240 sekundach meczu było już 2:0 dla zespołu z Poznania.

Trenerzy robią różnice

Po kilku minutach Nieciecza mogła złapać kontakt, ale świetnej sytuacji nie wykorzystał Mateusz Grzybek. Trener Lewandowski musiał reagować i zrobił to, zmieniając już w 30 minucie beznadziejnego Wiktora Biedrzyckiego, zastępując go Pawłem Żyrą i przekształcając formację na taką z czwórką obrońców i charakterystycznym diamentem (bądź rombem) w środku pola. Takim systemem Bruk-Bet wywalczył awans i to zaczęło przynosić efekty także wczoraj. Gra drużyny poprawiła się, choć gola gospodarze zdobyli po rzucie karnym, którego po głupim faulu na Grzybku podarował im Mikael Ishak. Na listę strzelców wpisał się Piotr Wlazło.

Drugą połowę Termalica rozpoczęła od mocnego uderzenia w Lecha, ale Mickey van der Hart był w bramce pewny, broniąc m.in próby Ernesta Terpiłowskiego czy Adama Hlouska. Gospodarze nie odpuszczali, więc trener Maciej Skorża – jak jego vis a vis – postanowił zareagować i wprowadził na boisko Nikę Kvekveskiriego, który „zawładnął” środkiem pola.

Gruzin przyczynił się do trzeciego gola „Kolejorza”, bo to on wykonywał rzut rożny, po którym piłkę do Ishaka zgrał Antonio Milić. To do reszty dobiło „Słonie”. Przewaga w posiadaniu piłki nie dała efektów – kolejny raz. Trener Lewandowski musi to przemyśleć, żeby jego zespół nie stał się czasem kolejnym beniaminkiem, który ładnie gra w piłkę, ale ostatecznie wraca tam, skąd przybył.


Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Lech Poznań 1:3 (1:2)

0:1 – Douglas, 3 min (rzut wolny), 0:2 – Amaral, 4 min (bez asysty), 1:2 – Wlazło, 42 min (rzut karny), 1:3 – Ishak, 81 min (głową, asysta Milić)

NIECIECZA: Loska – Grzybek, Tekijaski, Biedrzycki (30. Żyra), Putiwcew, Wasielewski (46. Hlousek) – Stefanik (82. Hubinek), Wlazło, Radwański (69. Zeman) – Terpiłowski, Mesanović (69. Gergel). Trener Mariusz LEWANDOWSKI. Rezerwowi: Budziłek, Czarnowski, Bezpalec, Kukułowicz.
LECH: van der Hart – Czerwiński (46. Milić), Salomon, Satka, Douglas – Karlstroem, Tiba (85. Ramirez) – Skóraś (71. Marchwiński), Amaral (54. Kvekveskiri), Kamiński – Ishak (85. Sobiech). Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Rogne, Sykora, Murawski.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 4595. Żółte kartki: Biedrzycki (7. faul), Wlazło (45+3. faul), Grzybek (64. faul), Żyta (66. faul) – Douglas (74. faul)
Piłkarz meczu – Barry DOUGLAS


Fot. Rafał Rusek/PressFocus