Lopes chce strzelać gole dające zwycięstwo

 

Wicemistrz świata juniorów U-20 z 2011 roku w meczu z Jagiellonią pokazał jednak, że potrafi zdobywać bramki, a kibice „Pasów” liczą na kolejne trafienia 28-letniego wychowanka AD Esposende, który po pierwszym „dwupaku” na polskich boiskach myśli o hat-tricku.

– Moja radość z dwóch goli strzelonych w Białymstoku, ani z indywidualnych wyróżnień po 12 kolejce ekstraklasy, nie jest pełna – mówi Rafał Lopes. – Nie może być pełna, bo moja drużyna przegrała mecz i lider, który był na wyciągnięcie ręki, oddalił się od nas na 4 punkty. O ile dla kibiców, którzy przyszli na trybuny stadionu Jagiellonii nasza potyczka była wspaniałym piłkarskim widowiskiem, to nam przyniosła rozczarowanie. Wracaliśmy do Krakowa, że nie zasłużyliśmy na porażkę, a nawet remis w tym spotkaniu uznalibyśmy za stratę punktów. Powinniśmy wygrać, bo byliśmy lepszym zespołem. Niestety popełniliśmy błędy, które sprawiły, że przeciwnicy mogą się cieszyć, a nam pozostało wyciąganie wniosków i praca, bo w każdym meczu chcemy wygrywać.

Analizując występ drużyny w Białymstoku i myśląc o tym co trzeba zrobić lepiej, żeby w piątek wygrać z liderującą Pogonią Rafał Lopes wymienił kilka elementów do poprawy.

Klucz do sukcesu

– Były momenty, w których po dobrze rozegranych akcjach, zabrakło nam ostatniego podania – dodaje snajper Cracovii. – To jest klucz do sukcesu. Nie możemy tracić piłki gdy do sfinalizowania akcji pozostało już tylko jedno podanie. Tego zabrakło nam w Białymstoku i nad tym pracujemy przygotowując się do spotkania z Pogonią.

Jagiellonia potwierdziła, że jest zespołem bardzo dobrze grającym z kontrataku i zdobyła trzy bramki, a my zakończyliśmy strzelanie na moim drugim golu w 59 minucie. Te dwa trafienia świadczą jednak o tym, że coraz lepiej rozumiem się z kolegami z zespołu, w którym jestem od początku tego sezonu.

Za pierwszym razem, na początku spotkania, Michal Siplak dośrodkował z rzutu wolnego tak, że piłka spadła idealnie na moją głowę i z 4 metrów, po koźle posłałem ją do siatki. Na 2:2 wyrównałem po solowej akcji, którą przeprowadził Pelle van Amersfoort. Mijał rywali z dużą łatwością i ściągnął na siebie uwagę całej obrony i gdy zagrał do mnie strzał z 6 metra był praktycznie formalnością.

To potwierdza moja słowa, że jako zespół gramy bardzo dobrze. Nie ma „szukania” jednego zawodnika tylko cały kolektyw walczy o jak najlepszy wynik.

Strzelanie bramek

W Białymstoku to ja dwa razy ulokowałem piłkę w siatce rywali, ale to nie znaczy, że w meczu z Pogonią znowu muszę finalizować akcje – kontynuuje . Równie dobrze może to zrobić ktoś inny po moich zagraniach, a na pewno nie będę z tego powodu smutny.

Jeżeli wygramy będę się cieszył znacznie bardziej niż po dwóch golach w przegranym meczu z Jagiellonią. Na pewno dla napastnika jest bardzo ważne strzelanie bramek, ale dla zawodnika najważniejsze jest zwycięstwo drużyny.

Dlatego najbardziej zadowolony będę wtedy kiedy strzelę Pogoni jedną bramkę, a ona da zwycięstwo zespołowi. Gdybym jednak skompletował pierwszego hat-tricka na polskich boiskach i nasza drużyna wygrałaby spotkanie, to byłoby fantastyczne zakończenie tego tygodnia pracy na treningach.

Żeby wygrać

4 punkty straty do Pogoni, przed piątkowym meczem w Krakowie, nie robi na podopiecznych Michała Probierza wielkiego wrażenia.
– Od razu po powrocie z Białegostoku zabraliśmy się do przygotowania formy na mecz z Pogonią i pracujemy z myślą o tym, że musimy zrobić wszystko, żeby wygrać – kończy portugalski napastnik.