Los stadionu w rękach radnych

Na czwartkowej sesji rady miasta Katowice okaże się, czy wyemitowane zostaną obligacje, z których sfinansowana zostanie budowa stadionu. – Jesteśmy zdeterminowani w realizacji tej inwestycji – podkreśla prezydent Marcin Krupa.


Najpierw debata, a następnie głosowanie za podjęciem uchwały budżetowej na przyszły rok oraz wieloletniej prognozy finansowej na lata 2021-45. To plan na czwartkową sesję rady miasta Katowice. Składową dyskusji będzie też kwestia wyemitowania 150-milionowych obligacji. Obok środków własnych mają być źródłem finansowania budowy stadionu miejskiego w rejonie ulic Dobrego Urobku i Bocheńskiego (kosztorys inwestorski zakłada, że budowa pochłonie 186 mln zł). Wcześniej udzielenia 170-milionowego kredytu na ten cel Katowicom odmówił Bank Rozwoju Rady Europy.

Już raz się zgodzili

Katowice chcą wyemitować obligacje w latach 2021-23, zaś spłacać je – od 2031 do 2041. Najpierw zielone światło na zadłużenie miasta muszą jednak jutro zapalić radni.

– Zawsze w tego typu czasie dyskusja jest dość burzliwa – mówi nam Marcin Krupa, prezydent Katowic. – Dotykamy sfery ogólnobudżetowej, nie tylko kwestii budowy różnych obiektów. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, że rada miasta de facto już raz taką decyzję w sprawie budowy stadionu podjęła, przegłosowując zaciągnięcie kredytu. Dziś skorzystanie z tego instrumentu nie jest jednak do końca możliwe. Ze względu na sytuację pandemiczną, środki europejskie ukierunkowane są na inne działania społeczne. My chcemy skorzystać z możliwości zaciągnięcia zobowiązań w drodze emisji obligacji. To obecnie źródło bardzo atrakcyjne dla finansowania dużych inwestycji. Środki są zupełnie inaczej oprocentowane niż kiedyś. Przed laty była to dla samorządów deska ratunkowa, dziś obligacje są równorzędnym instrumentem finansowym z tymi oferowanymi przez europejskie banki. Wydaje się to dość intratne. Mam nadzieję, że radni to zrozumieją i wydadzą pozytywną opinię – dodaje prezydent Katowic.

Dysproporcje do zatarcia

Nie ma nawet sensu przekonywać, jak ważną inwestycją dla przyszłości sportu w Katowicach jest nowy stadion czy hala. Obecna infrastruktura nie przystoi już stolicy wielkiej aglomeracji i jest zupełnie nieadekwatna do nakładów ponoszonych przez samorząd. Próżno szukać na mapie Polski drugiego miasta, w którym te proporcje między jakością infrastruktury a dotowaniem funkcjonującego przecież jako miejska spółka wielosekcyjnego klubu nr 1 byłyby tak zachwiane.

– Kwestia budowy stadionu miejskiego jest bardzo istotna dla przyszłości GKS-u. Zawsze powtarzałem, że skoro wyniki sportowe nie są aż tak dobre, musimy szukać różnych rozwiązań na finansowanie klubu ze środków zewnętrznych. By tak było, musi mieć gdzie grać i na co – kolokwialnie mówiąc – chwycić sponsora. A nie ma lepszego rozwiązania niż dobry obiekt, na który potencjalni sponsorzy mogą zaprosić znajomych, partnerów biznesowych – przyznaje Marcin Krupa.

Przetarg w 2020!

Jeszcze kilka tygodni temu miasto oficjalnie deklarowało, że przetarg na generalnego wykonawcę kompleksu sportowego zostanie ogłoszony w IV kwartale 2020. Prezydent Katowic podtrzymuje tę deklarację, co oczywiście uwarunkowane jest zgodą radnych na emisję obligacji.

– Mam nadzieję, że zdążymy z ogłoszeniem przetargu przed końcem tego roku. Bardzo zależy nam, by być nadal w starych przepisach prawa. Z początkiem 2021 one się zmieniają, procedura ogłaszania przetargów stanie się o wiele bardziej skomplikowana, wydłuży się. Będzie trochę gorzej, dlatego robimy wszystko, by stało się to jeszcze w grudniu. Wiemy, czego chcemy, jaki jest projekt, wykonane zostały ostatnie szlify w SIWZ-ie. Musimy tylko poczekać na kwestie finansowania, by mieć 100-procentową pewność. Nawet jeśli się zdarzy – czego nie zakładam – że będą problemy z obligacjami, to będziemy szukali innego źródła finansowania – przekonuje prezydent Krupa.

Determinacja mimo problemów

Trzeba przyznać, że miasto miało ostatnimi czasy dość argumentów, by przy pewnej dozie złej woli wycofać się czy też zatrzymać inwestycję pt. „nowy stadion”. W grudniu ubiegłego roku weszło w dość pamiętny i szeroko opisywany spór z projektantami, firmą RS Architekci z Rudy Śląskiej. Potem wybuchła pandemia. Ważyła się kwestia zakupu jednej z działek od Spółki Restrukturyzacji Kopalń, której nabycie było warunkiem bezproblemowego uzyskania pozwolenia na budowę. Jesienią okazało się, że nie będzie kredytu. Włodarze Katowic nie wycofują się jednak z zapowiedzi budowy nowego domu dla GieKSy.

– Jest determinacja, by tę inwestycję zrealizować. Ona czekała na swój czas bardzo długo. Odkładaliśmy ją. Najpierw była kwestia kanalizacji, potem budowa Strefy Kultury, po drodze inne istotne zadania. Teraz czas, by zbudować stadion na miarę stolicy województwa. Oczywiście nie będzie to 50-tysięcznik, ale obiekt, na którym w komfortowy sposób będzie można budować piłkę i sport w Katowicach, przyciągający rodziny, zawodników, partnerów biznesowych, młodych adeptów do akademii – zaznacza Marcin Krupa.

Otwarcie w 2024?
W uchwale Wieloletniej Prognozy Finansowej Katowic na lata 2021-45 zapisano, że budowa kompleksu sportowego pochłonie blisko 246 mln zł, z czego 150 mln zł ma pochodzić z obligacji. Dotąd wydano na tę inwestycję blisko 5 mln zł, z czego 3,3 – w tym roku. W 2021 wydatki mają kształtować się na poziomie 22,1 mln (7,1 ze środków własnych, 15 mln z obligacji), w 2022 – 76 mln (10,7+66), w 2023 – 77,7 mln zł (8,7+69) zaś w 2024 – 60,9 mln (tylko środki własne).

Za te pieniądze powstanie 15-tysięczny stadion, 3-tysięczna hala, 2 boiska treningowe, wchodzące w skład I etapu. Plany budowy II etapu – kolejnych boisk treningowych, infrastruktury towarzyszącej – zostały na razie odłożone na półkę. Wedle zapowiedzi prezydenta Krupy, realizacja II etapu będzie równoznaczna z całkowitą wyprowadzką z ul. Bukowej. Nie sposób dziś jednak przewidzieć, kiedy to nastąpi. Dlatego nawet gdy nowy stadion już stanie, przy Bukowej nadal funkcjonować będzie Akademia GieKSy.


Na zdjęciu: Najwyższy czas, by zbudować obiekt sportowy na miarę stolicy województwa – przekonuje prezydent Katowic, Marcin Krupa.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus