Lotem Błyskawicy, czyli III liga do zawojowania

O tym, że Marcin Dymkowski jest wyjątkowo ambitnym facetem, przekonałem się przed wieloma laty, gdy był jeszcze piłkarzem Odry Wodzisław. Po jednym ze zwycięskich meczów zatelefonował do mnie oburzony, dlaczego dałem mu tylko „5”, skoro jego zespół wygrał 3:0? Próbowałem mu wytłumaczyć, że nota nie jest uzależniona tylko od wyniku, ale „Dymek” nie dał się przekonać. Dwa tygodnie później zadzwonił z przeprosinami, choć powiedziałem mu zgodnie z prawdą, że nie ma za co przepraszać. Odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – Byłem we Wrocławiu u rodziców. Ojciec powiedział mi, że tego meczu nie dało się oglądać, więc po pierwszej połowie poszedł umyć samochód.

Do końca na „żyle”

Teraz Marcin Dymkowski śmieje się od ucha do ucha, bo właśnie z zespołem LZS Foto-Higiena Błyskawica Gać wywalczył awans do III ligi. – Poprzedni sezon zakończyliśmy z przewagą 14 punktów nad Unią Bardo i potem polegliśmy w barażu Zagłębiem II Lubin – mówi trener, który w Gaci pracuje od stycznia 2016 oku. – Teraz do końca szliśmy łeb w łeb ze Śląskiem II Wrocław, który po wygranej 1:0 na naszym boisku zrównał się z nami punktami. Rywale dysponowali zawodnikami pierwszego zespołu, takimi jak Poprawa, Łuczak, Łyszczarz czy Pałaszewski, a na finiszu rozgrywek grali tak agresywnie i ostro, jakby walczyli o mistrzostwo świata. Wytrzymaliśmy jednak ciśnienie i utrzymaliśmy 1. miejsce, choć w kilku meczach zwycięskie gole zdobyliśmy dopiero w końcówce. Pierwszy mecz barażowy z Apisem Jędrzychowice zagraliśmy koncertowo, wygrywając 7:1. Trzy gole zdobył Janusz Gancarczyk, a dwa – Dominik Wejerowski i Łukasz Kucyniak. Po takim wyniku rywale zrezygnowali z organizacji meczu rewanżowego.

Światło jak w ekstraklasie

W sezonie zasadniczym najlepszym snajperem Błyskawicy był wspomniany Dominik Wejerowski, który zdobył 16 goli. O 4 trafienia mniej zapisali Janusz Gancarczyk i Ukrainiec Jegor Tarnow. – Jegor jest jedynym obcokrajowcem w naszej drużynie, grał w ataku lub w pomocy – wyjaśnia Marcin Dymkowski. – Jest zawodnikiem lewonożnym, przyszedł do nas z Polonii-Stali Świdnica po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Wszyscy moi zawodnicy pracują, trzech studiuje, dlatego trenujemy popołudniami. Zajęcia zawsze zaczynamy o 17.30. Stać nas na taki luksus, bo na boisku mamy sztuczne oświetlenie.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że stadion w Gaci dysponuje oświetleniem o natężeniu 1890 luksów, czyli spełnia wymogi ekstraklasy!

W sezonie zasadniczym Błyskawica zdobyła 78 bramek, z czego aż 29 w ostatnich kwadransach spotkań, co świadczy o dobrym przygotowaniu fizycznym zawodników. – Nie stać nas na organizowanie obozów – wyjaśnia trener Dymkowski. – Mamy stypendia i skromne premie, co musi wystarczyć. Frekwencja na naszych meczach? 200-300 osób, ale cała wieś liczy raptem 500 osób. Ja dojeżdżam z Oławy, a z domu na stadion mam 12 kilometrów.

Poszukiwania młodzieżowców

W poprzednim sezonie drużyny IV ligi dolnośląskiej mogły grać bez młodzieżowców, co było ewenementem na skalę krajową (w śląskiej wystarczył jeden, choć zgodnie z regulaminem obowiązującym w kraju powinno być dwóch). – To nasz największy kłopot, ale jestem w kontakcie z dyrektorem Śląska Wrocław Darkiem Sztylką i będę chciał wypożyczyć kilku zawodników – mówi Marcin Dymkowski. – Przygotowania rozpoczynamy 5 lipca, a już 4 sierpnia rozpoczynają się rozgrywki. Z klubu odchodzi Mieczysław Przytuła, a Łukasz Orzechowski ma kłopoty z biodrem i musi poddać się operacji. Powadzę rozmowy z kilkoma zawodnikami, lecz nie mogę podać ich personaliów. Jeden jest napastnikiem, grał kiedyś w Odrze Opole, a ostatnio w niższej lidze niemieckiej.

Trochę „egzotyki”

W zespole Błyskawicy jest dwóch Marcinów Mazurów. Jeden jest obrońcą, a drugi trenerem bramkarzy. – To nie jest rodzina, a przypadkowa zbieżność nazwisk – śmieje się trener Dymkowski. W rundzie jesiennej grał Igor Maximo Barros Machado. – To 22-letni Brazylijczyk, klasyczny skrzydłowy, bardzo dobrze wyszkolony technicznie – wyjaśnia szkoleniowiec beniaminka. – Przyszedł do nas latem z Piasta Iłowa, w lutym musiał wyjechać do ojczyzny załatwić jakieś formalności, a gdy wrócił, jego menedżer doszedł do wniosku, że lepiej mu będzie w Piotrówce. Wiosną grał więc w opolskiej „okręgówce”, ale my daliśmy sobie radę bez niego, wywalczając awans do III ligi.