Ludzie Rakowa wsiadają na Motor

Paweł Tomczyk i Gonzalo Feio, poleceni przez właściciela częstochowskiego klubu Michała Świerczewskiego, mają pomóc należącemu do miliardera Zbigniewa Jakubasa II-ligowcowi z Lublina.


Wzoruję się na moim przyjacielu Michale Świerczewskim, który zbudował w Częstochowie perfekcyjny klub – mówi Zbigniew Jakubas, który z majątkiem 1,6 miliarda złotych plasował się na 40. miejscu listy najbogatszych Polaków w 2021 roku. – Zatrudniamy osoby wywodzące się z Rakowa, które współpracowały tam razem 2,5 roku. Konsultowałem z Michałem te dwie kandydatury i bardzo je polecał. Powiem, że to twórcy przyszłego sukcesu Motoru los jest teraz w ich rękach, a w moich jedynie zapewnienie finansowania – dodaje 70-letni miliarder.

To jego błąd

Trener Gonzalo Feio i dyrektor Paweł Tomczyk trafiają do Motoru, który z dorobkiem 7 punktów zamyka po 11 kolejkach tabelę II ligi, choć jeszcze cztery miesiące temu był mocnym kandydatem do awansu. Wygrał półfinał barażów z Wigrami Suwałki 4:0, finał rozgrywał w Chorzowie i poległ 0:4. W autokarze wracającym z meczu z Ruchem doszło do rękoczynów między ówczesnym trenerem Markiem Saganowskim a jednym z zawodników. W drużynie doszło do rewolucji, choć wydawało się, że kilka korekt – i z miejsca byłaby faworytem do awansu.

Zbigniew Jakubas i Goncalo Feio. Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus

– Przez 1,5 roku w ogóle nie zajmowałem się klubem. Myślałem, że zarząd, prezes, kadra kierownicza wiedzą, co robią. To też mój osobisty błąd, że nie byliśmy przygotowani na scenariusz „B” i brak awansu do pierwszej ligi. Stąd teraz wyniki mamy, jakie mamy – nie kryje Jakubas.

Prowizoryczny plan „B”, czyli postawienie na 30-letniego trenera Stanisława Szpyrkę wspieranego dyrektorem sportowym Arkadiuszem Onyszką skończył się klapą. – Nie wyszło zarówno jemu, jak i mnie – mówi krótko właściciel Motoru. Epilogiem tego okresu – już po dymisji Szpyrki i Onyszki – była poniesiona w ostatnią niedzielę derbowa porażka z Wisłą Puławy aż 2:6. Feio i Tomczyk oficjalnie pracę zaczęli w poniedziałek.
– Miałem obawy, czy nowy trener nie załamie się po tym meczu… Ma zadanie długofalowe, spędziliśmy na rozmowach kilkanaście godzin. To niebywale merytoryczny człowiek. Przeraził mnie trochę oceną tego, gdzie jesteśmy i gdzie musimy się znaleźć – zdradza Jakubas.

Chęci, charakter, zasoby

Gonzalo Feio ma 32 lata. Dla Portugalczyka będzie to pierwsza samodzielna praca trenerska. Wcześniej był wieloletnim asystentem Marka Papszuna w Rakowie (odszedł latem) czy Kiko Ramireza w Wiśle Kraków, był członkiem sztabu greckiej Skody Xanthi oraz Legii Warszawa u Heninga Berga i Stanislawa Czerczesowa. Doskonale mówi po polsku, jest uczestnikiem rozpoczętego w tym sezonie w Szkole Trenerów PZPN kursu na licencję UEFA Pro.

– Ci zawodnicy nie powinni zajmować ostatniego miejsca w drugiej lidze – podkreśla Feio. – Wchodzę tu czując, że ci, którzy dobrze życzą Motorowi, są smutni. Musimy to zmienić. Mamy chęci, charakter i zasoby, by wyciągnąć klub z trudnego położenia. Struktura klubu ma być ponad każdą jednostką. Gwiazdą tego projektu ma być Motor.

Spojrzenie z Benfiki

Paweł Tomczyk z kolei w ostatnich 12 miesiącach pracował w Rakowie, ale też dziale sportowym Legii Warszawa. Dla niego to powrót do Lublina, niegdyś był już zawodnikiem Motoru. Zbigniew Jakubas mówi, że już za kilka tygodni ma on przejąć obowiązki prezesa.

– Wracam po 15 latach, to był ostatni pobyt Motoru w pierwszej lidze. 30 lat temu była ekstraklasa… Jesteśmy bardzo daleko z tyłu, przed nami trudne zadanie. Dziś jako drużyna nie jesteśmy w stanie grać na szczeblu centralnym, a jako klub – wychowywać zawodników, by chłopcy z Lublina i okolic mieli możliwość rozwoju na wysokim poziomie, nie musieli wyjeżdżać z powodu braku perspektyw.

Trzeba to zmienić. Lublin to piękne miasto, wspaniała społeczność, świetnie się tu żyje. Wszyscy zasługujemy, by Motor był zdecydowanie wyżej. 1500 widzów na tym stadionie wygląda żenująco. Z Gonzalo, wychowankiem Benfiki, mamy podobne spojrzenie na futbol. Chcemy osiągnąć sukces, by największe miasto na wschodzie Polski miało klub, z którego będzie dumne. To nasz cel – podkreśla Paweł Tomczyk.

Budżet bez limitu

Pierwszy mecz po zmianach Motor rozegra w niedzielne przedpołudnie w Krakowie z Hutnikiem i – jakkolwiek to brzmi – będzie on ważny w kontekście walki o utrzymanie. – Rok temu, przychodząc do Legii, wszyscy mówili, że na pewno nie spadniemy, że zaraz wyjdziemy ze strefy spadkowej. Teraz podobnie jest tu. OK, ale to samo się nie zrobi – mówi Tomczyk. Drużyna ma zostać wzmocniona jeszcze w tej rundzie, choć okienko transferowe jest już zamknięte.

– Na rzęsach staniemy, by sprowadzić bramkarza i „dziewiątkę”. To konieczność. Ale mowa o takich, którzy będą robili różnicę, a nie tylko brali pieniądze, byli statystami – mówi Zbigniew Jakubas. Między słupkami lubelskiej drużyny stanąć ma Łukasz Budziłek (dawniej Legia, Lechia, Bruk-Bet). Jedno jest pewne: pieniędzy Motorowi nie braknie. – Budżet nie był ustalony, jest otwarty wedle potrzeb, nie ma określonego z góry limitu – podkreśla właściciel.
(WChał)


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus