Lukas Podolski: Nie zwalniam i nie zatrudniam trenerów

Rozmowa z piłkarzem Górnika Zabrze.


„Bild” pisał, że miał pan stać za zatrudnieniem w Górniku trenera z Niemiec. Jak pan to skomentuje?

Lukas PODOLSKI: Ludzie dużo mówią i piszą, a gdybym miał się tym wszystkim zajmować, to nie byłbym piłkarzem, tylko media dyrektorem. Wielu trenerów do mnie dzwoniło, nawet nie wiem skąd mieli numer, bo wcześniej ze mną nie rozmawiali. Jak się dowiedzieli, że Górnik szuka trenera, to dzwonili i pytali o możliwość pracy. Mirko Slomka też do mnie dzwonił i też pytał, ale na pewno nie było tak jak pisał „Bild”, że dzwoniłem do prezesa i mówiłem, żeby zatrudnił akurat tego szkoleniowca.

Agent Slomki zrobił sobie reklamę, żeby ludzie wiedzieli, że ten trener szuka pracy. Nie wiem czy był temat związany z jego osobą, ale nie było tak, że komuś go polecałem. To są głupoty. Ludzie muszą uważać co wypisują, bo w ten sposób nakręcają atmosferę. O wszystkim decyduje tylko i wyłącznie klub.

Prezes Arkadiusz Szymanek mówił nam, że konsultuje z panem na różne tematy. Pytał też o Bartoscha Gaula?

Lukas PODOLSKI: Prezes pytał się o rożnych trenerów, ale to oczywiste, że klub musi dać wizję. Ja nie jestem w stanie jej rozpisać, bo to nie moja rola i nie moja robota. Nie mam pozycji i mocy, żeby być władnym do czegoś takiego. Od tego jest prezes i rada nadzorcza, a nie Lukas Podolski. Jasne, prezes pytał o Bartoscha Gaula. Powiedziałem, że na pewno plusem jest to, że mówi po polsku.

Ale to już decyzja klubu, jaki ma być nowy szkoleniowiec. Czy ma mówić po polsku, angielsku, niemiecku, czy ma być młodszy, czy starszy i jak chcemy, żeby grał. To nie moje DNA. Jak będę miał kiedyś pozycję w Górniku dyrektora czy prezesa, co jest moim marzeniem, to wtedy mogę tutaj stać i mówić jakiego widzę Górnika, i jakich ludzi do klubu chcę przyjąć.

Nie żal panu odejścia Jana Urbana?

Lukas PODOLSKI: My zawsze robimy dramat, ale przecież takie sytuacje się zdarzają, żeby przywołać przykład Borussii Dortmund i trenera Marco Rose. Grali w Champions League, skończyli na 2. miejscu, a trener musiał odejść i każdy się pyta, dlaczego? Takie jest życie trenera. Jak będę kiedyś szkoleniowcem, to może być podobnie. Taka chwila może cię spotkać po pięciu tygodniach, albo po pięciu latach, jak było w przypadku trenera Brosza w Górniku.

Wiedzą, że ich czas może być krótki. Nowy trener ma dwuletni kontrakt, ale nie ma gwarancji, że zostanie tutaj na ten czas. To wszystko zależy od niego. To on ma przygotować taktykę, drużynę i całą filozofię. Co do trenera Urbana, to miałem i mam z nim dobry kontakt. To się nie zmieni, bo jest legendą Górnika, a kogoś takiego zawsze trzeba pamiętać.

Jak dowiedzieliście się, że Jan Urban został zwolniony?

Lukas PODOLSKI: Przekazał nam to sam trener pomiędzy jednym a drugim treningiem.

A pierwsza myśl, która temu towarzyszyła?

Lukas PODOLSKI: Nigdy nie jest fajnie, kiedy szkoleniowiec odchodzi. Miałem z 20 trenerów i wiem jak to jest. Czy to nie było wyników, czy działo się coś za plecami. Nigdy nie jest to fajne, jak trener musi odejść. Bartosch Gaul na pewno nie jest ostatnim trenerem Górnika. To życie trenera, tak funkcjonuje klub, a ważne przy tym, żeby patrzeć do przodu. Dajmy nowemu szkoleniowcowi szansę, żeby się wykazał.

Podczas konferencji, na której zaprezentowano nowego trenera, wiele mówiono o klubowej akademii. Jak pan na to patrzy?

Lukas PODOLSKI: Na dziś jedyną szansą Górnika jest właśnie akademia. Nie ma inwestora, który rzuci 10 milionów rocznie. Potencjał jest, ale nie może być tak, że jest nowy trener, jest Podolski, będą transfery i będziemy grać o mistrza. Jak będziemy blisko 4-5 miejsca, co pozwoli grać o puchary, to zaatakujemy. Na razie jednak nie ma co definiować konkretnego celu na kolejne rozgrywki.

Bartosch Gaul może stanowić dodatkowy bodziec dla młodych zawodników?

Lukas PODOLSKI: Ja Bartoscha nie znam. Ludzie piszą, że znam go 20 lat i tylko czekałem aż znajdę mu pracę. Nie znam go i nie jestem w stanie powiedzieć, jaka będzie jego filozofia, jego podejście; czy będzie grał trójką, czy przykładowo czwórką obrońców. Wiemy, że jego menedżerem jest agent Jurgena Kloppa. Może więc będzie to nowy Klopp… Oby tak było i by zrobił fajną karierę.

Marc Kosicke kontaktował się z panem?

Lukas PODOLSKI: Zadzwonił do mnie dwa dni po tym, jak odszedł trener Urban i powiedział, że ma ciekawego trenera, który mówi po polsku i dobrze sobie radzi w Mainz. Dzwonił do mnie, bo się znamy. Podpowiedziałem, żeby wysłał CV do klubu i tyle. Mogę powiedzieć, że dzwonili też trenerzy z Bundesligi i pytali o Górnika. Ja odpowiadałem, że nie mogę wiele zrobić, bo to nie moja rola. Bartosch zadzwonił raz i pytał o wszystko.

Co z transferami?

Lukas PODOLSKI: Klub musi poszukać dwóch nowych obrońców w miejsce tych, którzy odeszli, czyli Wiśniewskiego i Gryszkiewicza. Na większości pozycji mamy rywalizację, bo na prawej stronie są Olkowski z Dadokiem, na lewej Janża z Cholewiakiem. Z przodu są Krawczyk, Nowak, Pacheco, Podolski. Jest zdolny Wojtuszek w środku pola. Tam też są Manneh i Mvondo. Oczywiście trzeba szukać stoperów, ale też nie nie na szybko, bo przecież okienko transferowe dopiero się otworzyło.

Nie ma co zamykać sobie drogi i już teraz dopinać kadrę, bo co będzie jak ktoś dozna kontuzji, a my będziemy mieli skład gotowy, a będzie brakowało kasy na transfery? Trzeba trochę poczekać, mieć chłodną głowę i nie podejmować decyzji na szybko. To nie jest tak, że okienko się otwiera, a Górnik już ma pięć transferów, żeby uspokoić kibiców. Może akurat tak się wydarzy, że za dobre pieniądze będzie można pozyskać wartościowego gracza. Sezon jest długi. To nie jest bieg na 5 kilometrów, tylko maraton. Dlatego trzeba być przygotowanym na różne sytuacje.


Na zdjęciu: Lukas Podolski w Górniku ma wiele do powiedzenia na boisku, ale też poza nim.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus