Łukasz Janoszka: Na osiedlu czasem komuś „odpalało”

Rozmowa z Łukaszem Janoszką, pomocnikiem Ruchu Chorzów.


Z czym kojarzy się panu stadion Szombierek, na którym w niedzielę zagracie derby z Polonią Bytom?
Łukasz JANOSZKA:
– Powiem szczerze, że ostatnio byłem tam jako junior, grający jeszcze w Ruchu Radzionków. Zbyt wiele nie pamiętam… Wiem, jak dziś wygląda ten stadion, dzięki fragmentom meczów Polonii, które zdążyliśmy już obejrzeć.

Czym dla pana, rodowitego bytomianina, była w dzieciństwie Polonia?
Łukasz JANOSZKA:
– Ze względu na to, że tata grał w Ruchu Radzionków i był jego dość ważną postacią, mecze z Polonią traktowało się w sposób szczególny. Starcia z sąsiadem zza między zawsze były prestiżowe, choć żadne z nich szczególnie nie utkwiło mi w pamięci. Każdy chciał pokazać wtedy swoją wyższość, zaangażowanie było na najwyższym poziomie – jak to w spotkaniach graniczących ze sobą klubów.

Na co dzień odczuwał pan rywalizację Polonii z „Cidrami”?
Łukasz JANOSZKA: – Mieszkaliśmy na Stroszku, czyli dzielnicy, w której te kwestie się mieszały. Pochodzę akurat z takiego miejsca, w którym było wielu kibiców „Cidrów”, blisko stadionu. Kilka bloków było za Radzionkowem, ale kolejnych kilka – już za Polonią. Wiadomo, jak to jest na takim podzielonym osiedlu. Coś się często działo, jedni ganiali drugich… Tak to się odbywało – jak na większości blokowisk. Zdarzało się, że coś komuś „odpaliło” i organizowało się różne akcje, ale ja rzadko starałem się brać w tym udział. Ze znajomymi czy kolegami bywało różnie, ale mnie takie klimaty nie „kręciły”. Starałem się żyć treningami, piłką.

Czy miał pan kiedyś – jako junior albo już w seniorskiej piłce – opcję przejścia do Polonii?
Łukasz JANOSZKA:
– Nigdy. Nie ma co ukrywać, że w razie czego nawet bym jej nie rozważał.


Czytaj jeszcze: Drugie derby bez kapitana?

W niedzielę mecz, którego wyczekują kibice w Bytomiu i Chorzowie.
Łukasz JANOSZKA:
– Szkoda, że derby może zobaczyć tylko kilkaset osób. Choć znajdujemy się tylko w III lidze, to zainteresowanie jest na tyle duże, że gdyby była taka możliwość, to frekwencja na pewno byłaby ekstraklasowa.

Jak odnalazł się pan w III lidze?
Łukasz JANOSZKA:
– Wszystko w porządku. Mamy bardzo dobrą drużynę, która chce grać w piłkę, dlatego łatwiej było się tu po powrocie zaaklimatyzować. Podejrzewam jednak, że o pewnych rzeczach przekonam się dopiero gdy… zepsuje się pogoda. Mam na myśli choćby stan boisk. Liczę się z tym, że jeszcze przyjdzie nam pojechać gdzieś, gdzie nie będzie się dało pograć, bo nie pozwoli na to stan murawy. Ale jestem na to przygotowany. Trzeba będzie umieć radzić sobie w każdych warunkach.

Lewa noga pana słucha. Warcie Gorzów i Kluczborkowi strzelił pan piękne gole…
Łukasz JANOSZKA:
– Wpadły dwie bramki, obie dosyć fajne. Chciałbym to powtórzyć w najbliższym meczu.

Czuje pan na sobie wzrok rywali? Że to ten Janoszka, z ekstraklasy, zatem trzeba mu pokazać?
Łukasz JANOSZKA:
– Powiem szczerze, że na razie tego nie odczułem. Bardziej sam mam świadomość tego, że drużyna w Chorzowie mnie potrzebuje. Czuję się za nią odpowiedzialny, chcę jej dawać jak najwięcej. No bo od kogo wymagać, jeśli nie ode mnie?

Zawsze był pan przy Cichej kojarzony z bokiem pomocy. Jak gra się panu w środku boiska?
Łukasz JANOSZKA:
– Jasne, że większość meczów grałem na boku, ale zdarzały się też takie, w których ustawiano mnie za napastnikiem i mogłem sobie szukać miejsca tam, gdzie… mi się podoba. Schematy taktyczne są w defensywie. W ofensywie trzeba być kreatywnym i poruszać się w takich przestrzeniach, w których przeciwnik będzie miał problem. Nie jest to dla mnie nic nowego.

Od momentu pańskiego powrotu na Cichą często mówi się o pana zdrowiu. Jak jest teraz?
Łukasz JANOSZKA:-
Nie będę ukrywał, że po meczu ze Ślęzą odczułem to, iż graliśmy na sztucznej murawie, do tego bardzo twardej. Na kolanie się to odbiło, ale jestem dobrej myśli. Wierzę, że w najbliższym czasie wszystko będzie w porządku.

Zerka pan na to, jak wiedzie się (nie)dawnym znajomym z Mielca? Jeszcze niecały rok temu grał pan w Stali, która dziś jest w ekstraklasie, a pan występuje w III lidze. To pokazuje, jak cienkie granice bywają w futbolu…
Łukasz JANOSZKA:
– Byłem świadomy tego, że idę do III ligi, z chęcią i aspiracjami, by Ruch jak najszybciej piął się do wyższych klas rozgrywkowych. Jasne, że obserwuję to, co się w nich dzieje. Nie tylko w Mielcu, ale też w Lubinie, gdzie mam sporo kolegów.

Kontrakt ze Stalą rozwiązał pan z winy klubu. Jesteście już na czysto?
Łukasz JANOSZKA:
– Jeszcze długa droga do tego, trochę to potrwa… Trzeba być cierpliwym. Ta sprawa będzie się toczyła, pandemia też na pewno jej nie przyspieszyła. Chwilę muszę poczekać, by odzyskać to, co jest mi należne.

Ostatnie dwa występy Ruchu to remis z Piastem Żmigród i porażka ze Ślęzą Wrocław. To podkopało pewność siebie waszej szatni?
Łukasz JANOSZKA:
– Nie zmieniło to niczego! Do każdego meczu przygotowujemy się najlepiej, jak potrafimy. Obojętnie, czy gramy z Polonią Bytom, czy kimś innym. Na pewno można mówić o dwóch niepowodzeniach, bo nie wygraliśmy ostatnich spotkań. Chcemy to zmazać i wrócić na tę ścieżkę, jaką chcemy kroczyć, czyli ścieżkę zwycięstw.


Na zdjęciu: Łukasz Janoszka (z lewej) liczy na jak najlepszy niedzielny występ w swym rodzinnym mieście…
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus