Łukasz Piszczek potwierdził swój powrót do domu!

Pierwotnie zapowiadał, że do Goczałkowic wróci już wcześniej, ale na razie wciąż zakłada koszulkę Borussii. Łukasz Piszczek potwierdził jednak, że po sezonie wróci na Górny Śląsk.


Historia „Piszcza” z Dortmundem trwa w najlepsze. Najstarszy od jakiegoś czasu piłkarz w kadrze drużyny przeszedł kolejną w swojej karierze transformację pozycji i tak jak kiedyś przesunięto go z ataku na prawą obronę, tak teraz został jednym z trzech stoperów wystawianych przez trenera Luciena Favre’a. Dzięki temu wciąż może dawać zespołowi jakość, choć na karku ma już 35 lat.

Transfer ogłoszony!

– Co mogę powiedzieć? Ujmę to tak: to pokazuje, że jako piłkarz nie jestem taki głupi! – śmiał się Piszczek w rozmowie, którą można przeczytać na oficjalnej stronie BVB. Swoją elastyczność taktyczną ujął następująco: Myślę, że mogą zagrać na każdej pozycji i udowodnić, że rozumiem grę. Mój mózg przechowuje wszystko, co jest związane z piłką nożną. Po każdym meczu robię własną analizę i zapisuję, co zrobiłem dobrze, ale także co zrobiłem źle – zdradził były reprezentant Polski.

Piszczek niedawno przedłużył kontrakt z Borussią do końca przyszłego sezonu, który będzie jego 11. w barwach ekipy z Zagłębia Ruhry. 35-latek wyraźnie jednak zaznaczył, że sezonu numer 12 na Signal Iduna Park w jego wykonaniu nie będzie:

– Stan na dziś jest taki, że następnego lata pożegnam się z Dortmundem. W domu mamy plany, które i tak musiałem przełożyć o rok, bo przedłużyłem kontrakt. Tam jest moja akademia, o którą muszę się troszczyć, a chcę jeszcze trochę pograć w piłkę w LKS-ie Goczałkowice-Zdrój – potwierdził „Piszczu”, co można chyba określić mianem… oficjalnego ogłoszenia transferu na sezon 2021/22! Goczałkowice w najbliższych rozgrywkach będą beniaminkiem III ligi i Piszczek na pewno by chciał, aby za rok wciąż była to drużyna trzecioligowa.

Problem z barwami

Pytanie natomiast brzmi, na jakiej pozycji będzie występował rodowity goczałkowiczanin? Karierę zaczynał w ataku, a przez wiele lat w BVB pokazywał, że jego ofensywny dryg bynajmniej nie zniknął. – To dobra kwestia, którą warto rozważyć! Kiedyś bardzo chętnie grałem na tej pozycji i strzelałem gole. Jednak zwykle jest tak, że z wiekiem piłkarz cofa się w stronę własnej bramki, dlatego zakładam, że w Goczałkowicach będę kierował grą od tyłu – przyznał Piszczek, który musiał tłumaczyć się również… z barw swojego LKS-u.

Jak wiadomo, Borussia dzierży kolory żółto-czarne, podczas gdy jej największy rywal, Schalke, jest „Koenigsblauen” – królewsko-niebieskie, z domieszką bieli. Niebiesko-białe są również barwy Goczałkowic. – To znaczy, że przez barwy Goczałkowic nie pasuję tutaj po dziesięciu latach? – uśmiechał się obrońca.


Czytaj jeszcze: Piszczek chce się delektować III ligą

– Obawiam się, że mój wpływ jest ograniczony, nie mogę przepisać historii klubu. A błękit i biel bardzo dobrze komponują się z Goczałkowicami. Zagłębie Ruhry to oczywiście kompletnie inna sprawa – wybronił się 35-latek, choć należy pamiętać, że zafundowane przez niego stroje LKS-u (w pionowe pasy) wzorują się bynajmniej nie na Schalke, ale na Hercie Berlin, w której Piszczek występował przed transferem do Dortmundu.

Defensor Borussii przyznał również, że po zakończeniu kariery, w późniejszych latach, nie planuje mieszkać w Niemczech i wraz z żoną już zadecydował, że na stałe wróci do Polski. Piszczkowi został ostatni rok w Bundeslidze, szansa na wyrwanie mistrzostwa z rąk potężnego Bayernu Monachium, ale potem jego głową zawładnie tylko rodzinna okolica.


Na zdjęciu: Łukasz Piszczek to żywa legenda Borussii Dortmund.

Fot. Łukasz Laskowski/Press Focus