Łukasz Żak: Wszystkie cele zrealizowane

 

Czy przedwczesne zakończenie sezonu to dobre rozwiązanie?
Łukasz ŻAK: – Przede wszystkim słuszne. Trudno bowiem sobie wyobrazić powrót do gry, gdy drużyny nie trenują, a większość zawodników z zagranicy wróciła do swoich krajów. W wypadku klubów zaangażowanych w walkę o utrzymanie, czyli także naszym, decyzja o braku spadków jest też na pewno sprawiedliwa.

Po decyzji PLK pan chyba jednak odetchnął z ulgą. Brak spadku oznacza, że w kolejnym roku znów wystąpicie w elicie…
Łukasz ŻAK: – Fakt, odetchnąłem, bo każdy mecz wszystkich w klubie kosztował mnóstwo nerwów. Nie mam włosów, nie wyrywałem więc ich sobie, ale wyrywałem brwi.

Każde spotkanie było dla nas o życie, o być, albo nie być. Jedno zwycięstwo mogło przesądzić o pozostaniu w ekstraklasie, a każda porażka o spadku. Byliśmy jednak gotowi wywalczyć o utrzymanie na parkiecie.

Do końca sezonu zasadniczego pozostawało 8 kolejek i wszystko mogło się zdarzyć. Wzmocniliśmy drużynę. Miał do nas dołączyć jeszcze jeden zawodnik (Steve Taylor – przyp. red.), ale w ostatniej chwili odwołaliśmy jego przyjazd. I dobrze zrobiliśmy, bo by przyjechał i od razu wyjechał.

To był najtrudniejszy sezon odkąd jest pan w MKS-ie?
Łukasz ŻAK: – Zdecydowanie. Przede wszystkim musieliśmy walczyć z dziurami finansowymi z poprzednich lat. Udało się, spłaciliśmy praktycznie wszystkie stare długi. Mamy wprawdzie jeszcze niewielkie płatności do uregulowania, ale można powiedzieć, że jesteśmy na czysto.

Problemy mieliśmy praktycznie od początku. Zaczęło się stłuczki Tavariusa Shine’a, którą spowodował, będąc pod wpływem alkoholu. Nie mógł pogodzić się z tym, że obarczyliśmy go kosztami naprawy samochodu i obraził się na zarząd. Pytał, dlaczego nie pokryje ich ubezpieczyciel. Tłumaczyliśmy mu, że zgodnie z polskim prawem ubezpieczenie nie działa, gdy sprawca jest pod wpływem alkoholu. Nie przyjął tego do wiadomości, spakował się i wyjechał.

Za miesiąc straciliśmy Roberta Johnsona, a za kolejny Dominika Artisa. Obaj wypromowali się u nas i odeszli do lepszych oraz bogatszych klubów. Nie było szans ich zatrzymać. W międzyczasie – z powodu kontuzji – wypadł jeszcze Evariste Shonganya.

Gdy z zegarka wyjmiemy tyle trybików, to po prostu przestaje działać. Z zespołem jest tak samo. Są następcy, ale zanim zgrają się z drużyną, poznają taktykę trenera, musi minąć trochę czasu, średnio około czterech tygodni i tąd takie, a nie wyniki.

Wielką stratą było zwłaszcza odejście Johnsona i Artisa. Gdy grali na początku sezonu, wygrywaliście.
Łukasz ŻAK: – To prawda, ale szkoda mi też Shine’a. To naprawdę świetny zawodnik i gdy przychodził do nas, miał odgrywać czołową rolę w zespole. Jestem przekonany, że gdyby został u nas, też zostałby wykupiony przez zespół z bogatszej ligi.

Czyli można powiedzieć, że sezon był udany, bo wszystkie cele zostały zrealizowane?
Łukasz ŻAK: – Patrząc na rozgrywki w ten sposób, to tak, choć inaczej je sobie wyobrażaliśmy. Przede wszystkim byliśmy przygotowani, by walczyć o utrzymanie na boisku.

Przedwczesne zakończenie sezonu mocno odbije się na waszej sytuacji finansowej?
Łukasz ŻAK: – Na razie jeszcze trudno oszacować straty, ale na pewno wszyscy mocno dostaniemy po kieszeni. Gdy firmy zaczną poważnie odczuwać skutki pandemii koronawirusa, ograniczą środki na promocję, w tym też na sport. Już teraz mamy problem. Nie będzie wpływów z biletów, ani z umów ze sponsorami. Kontrakty miały obowiązywać jeszcze przez dwa miesiące. Nie wystawię teraz za nie faktur. Nie ma meczów, więc nie ma też ekwiwalentu marketingowego.

A co z zawodnikami i sztabem szkoleniowym?
Łukasz ŻAK: – Umowy mieliśmy podpisane do końca sezonu. Czekają nas trudne rozmowy z menedżerami i zawodnikami. Zobaczymy jak zareagują. Musimy wypracować kompromis.

Co będzie dalej? Myśli pan już o nowych rozgrywkach?
Łukasz ŻAK: – Nikt nie wie, co będzie. Nie wiadomo przecież, kiedy skończy się pandemia koronawirusa, czy za tydzień, miesiąc, a może dopiero za pół roku. A co z nowym sezonem, jeśli np. igrzyska olimpijskie zostaną przesunięte na jesień?

To na razie są pytania bez odpowiedzi. Mimo to niebawem na pewno siądziemy do rozmów ze sponsorami i zawodnikami. Kilku koszykarzy ma podpisane umowy na dwa sezony, m.in. Filip Put. Będziemy rozmawiać z jego agentem.

Trener Alessandro Magro zostanie?
Łukasz ŻAK: – Jestem po wideokonferencji z naszym szkoleniowcem. Wstępnie zadeklarował, że jest zainteresowany dalszą pracą w naszym klubie, ale żadnych papierów jeszcze nie podpisaliśmy. To była luźna i niezobowiązująca rozmowa. W ciągu dwóch tygodni ma mi jednak przedstawić plan działania i wizję drużyny.

A co będzie z waszym poprzednim trenerem Michałem Dukowiczem, który z MKS związany był od lat?
Łukasz ŻAK: – Jeśli Michał będzie chciał z nami współpracować, to oczywiście będziemy chcieli wykorzystać jego wiedzę. Nie wiem jednak czy będzie chciał nadal pracować jako szkoleniowiec. Myśli bowiem o poważnym zaangażowaniu się w skauting.

To on „wynalazł” Johnsona i Artisa?
Łukasz ŻAK: – Tak, to „jego” zawodnicy. Dużo też z nimi pracował, zwłaszcza z Johnsonem, który też sumiennie wykonywał wszystkie polecenia. To on ukierunkował go na odpowiednie tory, co zaowocowało świetną postawą na boisku i transferem.

 

Na zdjęciu: Dla Roberta Johnsona gra w MKS-ie okazała się odskocznią do awansu do lepszej ligi.