Łukasz Zejdler: Najważniejsza jest drużyna

Rozmowa z Łukaszem Zejdlerem, nowym pomocnikiem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Był pan bardzo rozczarowany, że Chojniczanka spadła z pierwszej ligi?

Łukasz ZEJDLER: – Oczywiście, że tak, w każdym z nas było dużo żalu. Przychodziłem do Chojniczanki w momencie, gdy zajmowała ostatnie miejsce w tabeli, ale zimą drużyna została poważnie przebudowana. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, ale nieszczęsna pandemia wszystko storpedowała. Po wznowieniu rozgrywek drużyny z góry tabeli zaczęły przegrywać, a z dołu wygrywać, więc nie zdołaliśmy uciec ze strefy spadkowej.

Dlaczego misja ratunkowa w Chojnicach zakończyła się fiaskiem? Mieliście w składzie jednego z najlepszych snajperów na zapleczu ekstraklasy, Mateusza Kuzimskiego.

Łukasz ZEJDLER: – Trudno mi wskazać jedną przyczynę spadku do 2. ligi, jako drużyna graliśmy dobrze piłką i w piłkę, stwarzaliśmy dużo sytuacji do zdobycia gola. „Kuzim” rzeczywiście spisywał się bardzo dobrze, więc nie jestem zaskoczony, że trafił do ekstraklasy (został zawodnikiem Warty Poznań – przyp. BN).

Dlaczego akurat wybrał pan GKS-u 1962 Jastrzębie?

Łukasz ZEJDLER: – Powiem szczerze – jedną nogą byłem już w innym klubie pierwszoligowym. Mniejsza o jego nazwę, wszystkie szczegóły były już uzgodnione, miałem tylko podpisać kontrakt. Nie chcę wchodzić w szczegóły, lecz nie z mojej winy umowa nie została sfinalizowana. To chyba nawet lepiej, że tak się stało, jak się stało. Znalazłem klub blisko domu, a nie gdzieś „w Polsce”.

Kto przekonał pana, by zakotwiczyć właśnie w Jastrzębiu? Trener Paweł Ściebura?

Łukasz ZEJDLER: – Najpierw mój menadżer zadzwonił do trenera Ściebury i gdy tylko pojawiła się okazja, to wtedy ja zadzwoniłem do trenera. Po rozmowie na drugi dzień przyjechałem na trening. Mam nadzieję, że będę mógł pomóc GKS-owi, bo liga na pewno będzie bardzo ciekawa i… wymagająca. Pół roku temu był już temat mojej przeprowadzki do GKS-u Jastrzębie, ale wtedy upadł.

Fakt, że pochodzi pan z Raciborza miał jakiekolwiek znaczenie przy wyborze nowego pracodawcy?

Łukasz ZEJDLER: – Jak już zaznaczyłem wcześniej, nie był bez znaczenia.

W przeszłości był pan już z którymś z obecnych zawodników GKS-u 1962 Jastrzębie w jednej szatni?

Łukasz ZEJDLER: – Nie przypominam sobie, ale kilku zawodników znam z boiska. Byliśmy jednak wtedy po przeciwnej stronie barykady.


Przeczytaj jeszcze: Nie ma „siana”…


Jak przyjęli pana nowi koledzy? Któremuś z nich może pan przecież zabrać miejsce w podstawowym składzie.

Łukasz ZEJDLER: – To się dopiero okaże, czy będę grał w podstawowej jedenastce. Początki zawsze są trudne, muszę najpierw poznać wszystkich kolegów, otoczenie. Jestem jednak dobrej myśli, pozytywnie nastawiony do gry w nowym zespole.

Co pan robił, gdy pozostawał bez klubu?

Łukasz ZEJDLER: – Po odejściu z Chojniczanki miałem tydzień wolnego, potem trenowałem indywidualnie, wreszcie pojechałem do nowego klubu i tam trenowałem. Przerwa była krótka i nietypowa.

Jakie cele postawił pan przed sobą w nadchodzącym sezonie?

Łukasz ZEJDLER: – Na pierwszym miejscu zawsze stawiam dobro drużyny, jej wyniki są dla mnie najważniejsze. Muszę ciężko pracować na treningach, by pokazać, że można na mnie liczyć. Jako zespół naprawdę możemy odnieść sukces, a o moich indywidualnych planach nie chcę rozmawiać.

Dlaczego? To przecież nic wstydliwego. Chyba każdy piłkarz stawia przed sobą cel, do którego dąży…

Łukasz ZEJDLER: – Oczywiście, każdy ma wytyczony cel, ale mówienie o tym jest bez sensu. Każdy ambitny człowiek ma w głowie swoje cele i marzenia, do których dąży. Niekoniecznie jednak chce się nimi dzielić z innymi.

Gdzie widzi dla pana miejsce w swojej drużynie trener Paweł Ściebura?

Łukasz ZEJDLER: – Mam za sobą dopiero cztery treningi z chłopakami, ale już rozmawiałem z trenerem Ścieburą o roli, jaką zamierza mi powierzyć. Poznałem jego filozofię i zrobię wszystko, by go nie zawieść, siebie oraz wszystkich dookoła. Wszystko jednak – jak zawsze – wyjdzie w praniu.

Sobotni mecz pucharowy ze Stomilem Olsztyn potraktujecie jako przetarcie przed startem rozgrywek ligowych? A może macie bardziej ambitny cel, na przykład zagrać z którymś z zespołów ekstraklasy?

Łukasz ZEJDLER: – Na pewno pojedziemy do Olsztyna po zwycięstwo, taki cel będzie nam przyświecał. Chcemy zajść w Pucharze Polski najwyżej, jak się da, zmierzyć się na przykład z którymś z zespołów ekstraklasy. Ale najpierw musimy pokonać Stomil. Najdalej zaszedłem w tych rozgrywkach wtedy, gdy byłem piłkarzem Chrobrego Głogów. W 1/8 finału przegraliśmy wtedy u siebie 0:3 z Legią Warszawa.


Na zdjęciu: Przed kilkoma tygodniami Łukasz Zejdler (z prawej) walczył przeciwko GKS-owi 1962 Jastrzębie jako piłkarz Chojniczanki. Teraz będzie grał w zespole z Harcerskiej.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus