„Lwy” biją się w piersi

Eltrox Włókniarz Częstochowa przeciętnie rozpoczął sezon. Mimo solidnego prowadzenia. dał sobie wyrwać zwycięstwo z rąk.


Zawodnicy Unii Leszno wydawali się bezradni w pierwszej serii startów, z kolei żużlowcy „Lwów” świetnie prezentowali się na częstochowskim torze. Goście zaczęli jednak wyciągać wnioski, czego nie można powiedzieć o gospodarzach. Zmiany zastosowane w motocyklach dały efekt. Nawet Leon Madsen był zmuszony oglądać plecy rywali i ostatecznie Włókniarz przegrał w swojej inauguracji z mistrzem Polski 41:49.

Juniorzy najlepsi

Niektórzy zawodnicy Włókniarza podkreślali po spotkaniu, że to nie był ich najlepszy start.

– Pojechałem dzisiaj bardzo słabo, dwa razy przyjechałem czwarty i nie przywiozłem punktów drużynie. Nie na takie wyniki pracowałem całą zimę, nie po to przychodziłem do klubu, by takie rezultaty osiągać – powiedział debiutujący w barwach Włókniarza Bartosz Smektała.

Nie tylko były zawodnik leszczynian mógł być niezadowolony po spotkaniu. Podobnie było z Kacprem Woryną, Jonasem Jeppesenem i Fredrikiem Lindgrenem. Były żużlowiec rybnickiego ROW-u przywiózł tylko pięć „oczek”. Tyle samo zdobył Lindgren. Jeppesen podzielił los Smektały i do swojego konta dopisał trzy punkty. Lepszy od nich był Bartłomiej Kowalski (4 „oczka”) i Jakub Miśkowiak (7), a więc dwaj juniorzy.

Strzał w kolano

Smektała dodaje także, że Unia miała nad nimi przewagę. Częstochowianie, w porównaniu do leszczynian, w niedzielę zainaugurowali sezon ligowy. Spotkanie z Motorem Lublin z pierwszej kolejki nie mogło się odbyć z powodu zakażeń w drużynie rywali. Unia dodatkowo chciała odkupić winy po domowej porażce ze Stalą Gorzów, liderem rozgrywek.

– Mieliśmy dzisiaj ciężko, bo jechaliśmy pierwszy mecz w sezonie. Drużyna z Leszna miała za sobą już jedno spotkanie, mogli wyciągnąć wnioski. Wiadomo – jechaliśmy treningi i sparingi, ale ekstraliga rządzi się swoimi prawami. Na pewno boli, że na swoim torze przegrywamy. To największy strzał w kolano, jeżeli chodzi o drużynę. Co do mnie muszę zmienić sporo, bo wiele rzeczy nie funkcjonuje – dodaje żużlowiec Włókniarza.

Tak słabo nie było

Szczególnie słabo w meczu z mistrzami Polski zaprezentowali się nowi żużlowcy Włókniarza z polskiej linii – Smektała i Woryna. Jak podkreśla ten pierwszy, tak przeciętnego wyniku na torze przy Olsztyńskiej do tej pory jeszcze nie miał.

– Miałem całą zimę, by przyzwyczaić się do jazdy w nowych barwach. Poza tym wszyscy mnie tu dobrze przyjęli i widzę, że mam tu zaufanie, które jest potrzebne do rozwoju. Chciałbym to wykorzystać i pokazać się z lepszej strony. Nie pamiętam, żebym zrobił w Częstochowie tak słaby wynik, więc przede mną sporo pracy – mówi Smektała.

Woryna z kolei wskazuje, że po części za wynik odpowiedzialna była pogoda.

– Opady śniegu występujące w tym tygodniu trochę pokrzyżowały nam plany, ale nie chcę zwalać winy na pogodę czy inne czynniki. Winy trzeba też szukać w sobie – stwierdził 24-latek.

Częstochowianie już w piątek będą mieli okazję, by udowodnić, że porażka z Unią była przypadkiem. Na swoim torze podejmą Marwit.pl Falubaz Zieloną Górę, oczywiście przy założeniu, że pogoda nie zepsuje tych planów…


Na zdjęciu: W trakcie meczu w Częstochowie goście zaczęli wyciągać wnioski, czego nie można powiedzieć o gospodarzach…

Fot. wlokniarz.com