Lwy liżą rany i liczą na brąz

– Nie ma co płakać. Miejsce w czwórce i tak jest naszym sukcesem. Niektórzy eksperci przed sezonem skazywali nas przecież na baraże o utrzymanie – stwierdził trener częstochowian, Marek Cieślak. – Nie znaczy, to że nie powalczymy o brąz. W rywalizacji z Wrocławiem damy z siebie wszystko – dodał szkoleniowiec.

Pierwszy pojedynek tego dwumeczu odbędzie się już w najbliższą niedzielę o godz. 16:30 na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Nim częstochowskie Lwy przystąpią do tego pojedynku, muszą jednak spróbować „wylizać rany”.

Matej Żagar powoli dochodzi do siebie po wstrząśnieniu mózgu jakiego doznał w pierwszym spotkaniu półfinałowym. Słoweniec zadeklarował już, że będzie w niedzielę do dyspozycji trenera Cieślaka. Pytanie tylko w jakiej wróci dyspozycji? – O jego formę się nie obawiam. To doświadczony zawodnik i tej przerwy w startach nawet nie odczuł – zapewnił Cieślak.

Mówi się, że gdyby Żagar był Jasonem Doyle’m, który regularnie bierze udział w groźnych kraksach, to pojechałby w rewanżu z Cash Broker Stalą. Słoweniec jednak nie miał od lat poważnej kontuzji, więc mocne uderzenie w twarde ogrodzenie częstochowskiego toru (dmuchaną bandę poderwał wcześniej w górę jego motocykl – przyp. red.) było dla jego organizmu szokiem. Po kilku dniach odpoczynku już ponoć jednak nie odczuwa żadnych dolegliwości. W przeciwieństwie do Fredrika Lindgrena.

Drugi z liderów częstochowian jeździ, ale z ogromnym bólem ręki (nadwyrężone mięśnie dłoni). Szwed przed niedzielnym meczem w Gorzowie zgłaszał sztabowi szkoleniowemu ten problem, ale nawet nie miał go kto zastąpić. – Byliśmy mu wdzięczni, ze w ogóle przyjechał. Nie oczekiwaliśmy od niego cudów – przyznał Cieślak.

– To jest taki uraz, że gdy jest świeży, jak podczas sobotniego Grand Prix Słowenii, to prezentuje się całkiem przyzwoicie (wywalczył w tych zawodach 4. miejsce – przyp. red.). Jego ręka nie wytrzymuje jednak jazdy dzień po dniu – wyjaśnił na konferencji prasowej po rewanżowym półfinale, kierownik drużyny forBet Włókniarza, Michał Finfa. Lindgren w Gorzowie w czterech biegach wywalczył ledwie 5 punktów. – Do biegów awizowanych już go nie nominowaliśmy. Wynik rywalizacji był rozstrzygnięty. Nie było sensu go dodatkowo obciążać. Jeśli chcemy walczyć o brązowy medal, to musimy mieć wszystkich zawodników w optymalnej formie i zdrowych.

Przed niedzielnym meczem we Wrocławiu Szwed na szczęście będzie mógł odpocząć. – Ewentualnym problemem będzie rewanż w Częstochowie, który zostanie rozegrany dzień po Grand Prix Niemiec. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu uda mu się podleczyć uraz i kłopot zniknie – zakończył trener Włókniarza, Marek Cieślak.