Łysy żandarm z koszmaru

Żadne z ośmiu dotychczasowych starć nie zakończyło się bezbramkowym remisem. A w pozostałych potyczkach zwykle strzelano aż miło. Średnia liczba trafień na mecz – aż 4,37. Czy kanonada czeka nas również w czwartkowy wieczór? Oby z przeważającą siła ognia po stronie gości.

Austriacy do tej pory wygrywali z nami wyłącznie w spotkaniach towarzyskich. Liczymy na podtrzymanie tej prawidłowości. Poniżej krótka retrospekcja. Pod lupę wzięliśmy pięć ostatnich konfrontacji obu zespołów.

Debiut Brzęczka

W maju 1992 roku wygraliśmy w Wiedniu 4:2. Na boisku pojawił się tercet zawodników, którzy trzy miesiące później sięgnęli w Barcelonie po tytuł wicemistrzów olimpijskich. Byli to Dariusz Adamczuk, Jerzy Brzęczek (zaliczał debiut w dorosłej reprezentacji Polski) i Wojciech Kowalczyk. Ten ostatni wpisał się nawet na listę strzelców, ustalając końcowy wynik. Spotkanie odegrało ogromną rolę w odbudowie mentalnej ekipy dowodzonej wówczas przez Andrzeja Strejlaua. Dwanaście dni wcześniej, również w potyczce towarzyskiej, doznała ona druzgocącej porażki 0:5 ze Szwecją w Sztokholmie.

Jojko na chwilę

Niemal dokładnie dwa lata później biało-czerwoni podjęli reprezentację Austrii na obiekcie GKS-u Katowice. Tym razem trzeba było pogodzić się z porażką 3:4. Jedną z bramek dla gospodarzy zdobył 23-letni wówczas Brzęczek i było to jego premierowe trafienie dla kadry A na ojczystej ziemi. Drugi i ostatni mecz w reprezentacji rozegrał Janusz Jojko, który wrócił do niej na 45 minut po siedmiu latach przerwy. Z narodowym zespołem żegnali się również Jacek Grembocki, Marek Leśniak, Dariusz Szubert, Arkadiusz Kubik i – z golem na koncie – Kazimierz Moskal.

Radomski wyproszony

Na kolejną potyczkę, tym razem wyjazdową, przyszło czekać do jesieni 2004 roku. W 88. minucie po drugiej żółtej kartce murawę opuścić musiał Arkadiusz Radomski, który pojawił się na niej raptem kwadrans wcześniej. Chwilę potem do siatki Austriaków trafił jednak inny zmiennik – Tomasz Frankowski – zapewniając drużynie triumf 3:1. Był to ważny krok na drodze do finałów Weltmeisterschaft 2006, ostatecznie zakończonej przez wybrańców Pawła Janasa sukcesem. Niektóre źródła drugą bramkę dla biało-czerwonych przypisują Maciejowi Żurawskiemu, mimo że z rzutu wolnego kąśliwie uderzał Jacek Krzynówek. Obaj piłkarze na listę strzelców wpisali się również cztery dni później, gdy w Cardiff pokonaliśmy Walię 3:2.

Boruc na froncie

Rewanż rozegrano blisko rok później na stadionie Śląskim w Chorzowie. Austriacy okazali się zespołem jeszcze groźniejszym niż na własnym terenie. Po nerwowej końcówce w roli zwycięzców z placu boju schodzili Polacy, wygrywając 3:2. Po raz pierwszy w meczu o stawkę zagrał z biały orłem na piersi Artur Boruc, stając się od tego momentu etatowym golkiperem drużyny narodowej na ponad dekadę. Z 14 kadrowiczów, jacy wzięli udział w tym spotkaniu, tylko trzech reprezentowało rodzimą ekstraklasę. Byli to wiślacy z Krakowa – Marcin Baszczyński, Tomasz Kłos i Radosław Sobolewski. Co ciekawe, barwy Austrii Wiedeń reprezentowali wówczas wpuszczony na ostatnie siedem minut Radomski oraz Sebastian Mila.

Webb okrutnikiem

Wystarczy powiedzieć dwa słowa, by przypomnieć sobie ostatnie jak do tej pory spotkanie jedenastek Polski i Austrii. Te dwa wyrazy to Howard Webb. Angielski arbiter wbił polskim piłkarzom sztylet w przeponę w doliczonym czasie gry grupowej potyczki w finałach Euro 2008. Po golu Rogera Guerreiro ze spalonego (pierwszym dla Polski w historii turniejów o mistrzostwo kontynentu) prowadziliśmy 1:0. Gospodarze wyrównali w 93. minucie za sprawą blisko 39-letniego Ivicy Vasticia – po arcykontrowersyjnym rzucie karnym. „Łysy żandarm” to najłagodniejsze określenie, jakie nad Wisłą kierowano wówczas pod adresem feralnego dla nas rozjemcy…

 

Na zdjęciu: Obrazek jak z narożnika bokserskiego ringu. Howard Webb „liczy” cierpiącego Michała Żewłakowa…