Macedonia Północna. Nie liczą na zły dzień rywali

W lutym zmieniono nazwę kraju na Macedonia Północna, co nareszcie jest do zaakceptowania przez Grecję, z którą toczył się o to spór od rozpadu Jugosławii i powstania Republiki Macedonii. Zmieniono też nazwę reprezentacyjnego stadionu w Skopje z Philip II Arena na Tosze Proeski Arena. Tak uczczono pamięć „Elvisa Presleya Bałkanów”, który zginął w wypadku samochodowym w Chorwacji w 2007 roku. Miał 26 lat. Zmieniono też prezesa piłkarskiej federacji. Ilczo Gjorgjoski miał rządzić jeszcze przez dwa lata, ale za bardzo dbał o swoje interesy i zastąpił go dotychczasowy wiceprezes Muamed Sejdini. Jednak zmiany selekcjonera reprezentacji na pewno nie będzie. Igor Angelovski od dwóch lat ma wyniki, jakich nie miał przed nim żaden selekcjoner.

Kto gra, ten ma

Kiedyś Macedończycy wygrywali, jeden mecz w roku, teraz od dwóch lat najwyżej jeden przegrywają. Wygranie grupy w Lidze Narodów zapewniło im miejsce w barażach i dało dobrą pozycję wyjściową w ubieganiu się o awans do finałów Euro 2020. Jeśli nie uda się awansować przez eliminacje, pozostanie im szansa w barażach w marcu przyszłego roku. Jednak eliminacje zaczęli udanie i mają 4 punkty za zwycięstwo z Łotwą 3:1 i remis ze Słowenią 1:1. Te wyniki dały im w kwietniu awans na 68. miejsce w rankingu FIFA, najlepsze od 2010 roku. Nic więc dziwnego, że zanim rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji przed meczami z Polską (7 czerwca) i Austrią (10 czerwca), doszło do spotkania prezesa Sejdiniego z Angelovskim i przedłużono z nim umowę do grudnia 2020 roku. Poprzednia obowiązywała do listopada tego roku.

Właściwy człowiek

– Dzięki osiągniętym wynikom w minionym okresie Igor Angelovski potwierdził właściwy wybór i zaufanie, jakim go obdarzono. Rozumiemy się znakomicie, stąd dalsze porozumienie o współpracy, co jest sukcesem reprezentacji Macedonii. Jako kierownictwo Federacji zapewniamy mu i drużynie maksymalne warunki przygotowania. Dobry wynik jest jedyną miarą sukcesu i mam nadzieję, że będziemy zdążać w tym kierunku – stwierdził prezes Sejdini.

– Jestem zadowolony z tego, co uzyskaliśmy, ale zawsze trzeba dążyć do jeszcze lepszego. Mam nadzieję, że teraz nareszcie uda nam się pierwszy raz awansować do finałów wielkiego turnieju – uważa selekcjoner.

El. EURO 2020. Polacy powinni obawiać się „bałkańskiego kotła”? Damian Kądzior nie ma wątpliwości

Nieważne z kim, ważne jak

Macedończycy grają dwa razy u siebie z najmocniejszymi rywalami w grupie i upatrują w tym szansę na objęcie prowadzenia w tabeli. Wszyscy powołani zawodnicy trenują, w tym Alioski, Trajkovski, Nestorovski i Velkovski, którzy mieli ostatnio problemy zdrowotne.

– Już wielokrotnie podkreślałem, że praca z takimi zawodnikami jest przyjemnością. Pod koniec sezonu kilku ma kontuzje, wszyscy są u kresu sił, a jednak przyjechali bronić barw Macedonii. To pokazuje, jakimi są zawodnikami – chwali podopiecznych Angelovski. – Z całym szacunkiem dla Polski i Austrii, ale mocniejsze zespoły miały w Skopje problemy. Jednak potrzebujemy mocnego wsparcia kibiców, którzy dodadzą nam skrzydeł.
Bilety na mecz kosztują 150 denarów macedońskich, czyli niecałe 2,5 euro.

– Selekcjoner wiele razy nam mówił, że nie ma znaczenia z kim gramy, ale jak gramy. Jeśli robimy swoje, to żadne nazwisko nie może nas przestraszyć. Jesteśmy zależni tylko od siebie, nie liczymy na zły dzień przeciwnika – uważa pomocnik węgierskiego MOL Fehervar, Boban Nikolov.

 

Na zdjęciu: Ezgjan Alioski był autorem pierwszej bramki Macedonii Północnej w eliminacjach Euro 2020.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ