Maciej Fijałek: Poczekajmy do końca

WŁODZIMIERZ SOWIŃSKI: Wyszedł pan w podstawowym składzie. Czy to miał być element zaskoczenia rywali?

MACIEJ FIJAŁEK: – Nie mam pojęcia, ale trener zawsze nam w szatni komunikuje, kto wychodzi od pierwszego gwizdka. Trochę tego się spodziewałem, bo na treningach w ciągu tygodnia graliśmy w określonym ustawieniu. Ucieszyłem się, bo tak po prawdzie w tym sezonie nie miałem zbyt wielu okazji do zaprezentowania się w dłuższym wymiarze czasowym. A tutaj wreszcie sobie pograłem tak jak to lubię. Szkoda tylko, że przegraliśmy.

Jest pan zadowolony ze swojej postawy?

MACIEJ FIJAŁEK: – To nie mnie oceniać. Mogę tylko powiedzieć, że chyba plamy nie dałem. Niestety, zdobyliśmy jedynie punkt i tylko tego trzeba żałować.

W derbach mogło być znacznie gorzej. Co było powodem słabej postawy w pierwszych dwóch setach?

MACIEJ FIJAŁEK: – Przede wszystkim graliśmy bez przyjęcia oraz obrony. Owszem, mieliśmy sporo wybloków, ale nie potrafiliśmy podbić piłki. Przy takiej klasie rywala byliśmy bezradni i poruszaliśmy się jak we mgle. Gdy ktoś na to patrzył z boku, czy też z wysokości trybun, wówczas mogła go ogarnąć czarna rozpacz. Na szczęście wróciliśmy w niezłym stylu do gry.

Czy sprawiła to 10-minutowa przerwa?

MACIEJ FIJAŁEK: – Być może, choć do końca w to nie wierzę. Przede wszystkim myśmy ochłonęli, zaczęliśmy lepiej zagrywać i przyjmować. Poprawiliśmy skuteczność, wyprowadzaliśmy kontry… Gdy myśmy się postawili, wówczas rywal zaczął popełniać błędy. Jednak tej sytuacji nie wykorzystaliśmy do końca.

Tie-break to jednak katastrofa w waszym wykonaniu. Dlaczego?

MACIEJ FIJAŁEK: – Nie zrzucałbym wszystkiego na dekoncentrację. Zaczęło się od nieskutecznego ataku oraz serii trzech fatalnych przyjęć. W tak ważnej chwili nie można tak grać w siatkówkę! Przegrywaliśmy 0:4 i 1:8 w dwóch ustawieniach – to doskonale ilustruje naszą niemoc. Jestem zawiedziony tym tie-breakiem, zaś z drugiej strony zadowolony, że do niego doprowadziliśmy, bo mogło być znacznie gorzej.

Chyba nic wam nie grozi i powoli można podsumowywać sezon. Jest pan zadowolony z zespołu?

MACIEJ FIJAŁEK: – Jeszcze poczekajmy do końca, bo nie wiemy na jakim miejscu ostatecznie wylądujemy. Teoretycznie możemy jeszcze być barażach lub też powyżej 10. miejsca. Trzeba się mieć na baczności, bo przecież zespoły z dołu tabeli jeszcze grają między sobą. Oczywiście chcemy jak najwyżej się uplasować, bo mieliśmy jakieś określone plany. Na pewno nie wszystko zostało zrealizowane. Mamy jeszcze trzy spotkania i potem będziemy mogli podsumowywać co było dobre, a co złe.