Maciej Jarosz: Trudno nie być optymistą

WŁODZIMIERZ SOWIŃSKI: Jak pan ocenia dotychczasowe występy siatkarzy w Lidze Narodów?

MACIEJ JAROSZ: – Jestem mile zaskoczony i dotychczasowe mecze, mimo rotacji w składzie, dobrze się oglądało. Przede wszystkim, w porównaniu z poprzednim sezonem, już nie widziałem grupy zblazowanych i sfrustrowanych facetów, ale wojowników, walczaków, chcąc osiągnąć zwycięstwo. W poprzednim sezonie strzelano fochy, źle się zaczęło i tak samo się skończyło. Teraz wszystko idzie właściwym kierunku, a niewątpliwie fundamentem tego są zawodnicy oraz ich trener Vital Heynen. Belg może jest trochę szalony i kontrowersyjny, ale o szerokiej wiedzy siatkarskiej oraz dużej kulturze osobistej. W tej sytuacji trudno nie być optymistą. Z wyników trudno nie być zadowolonym. Wygranie 5 meczów to dobry fundament do następnych turniejów oraz dobra zaliczka na występy w Final Six. Owszem, przegraliśmy z Niemcami, ale w tym dniu rywale byli świetnie przygotowani pod każdym względem i nie robiłbym z tego tragedii, lecz wyciągnął wnioski na przyszłość.

Maciej Jarosz, fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus

Kto lub co pana zaskoczyło po pierwszych 6 spotkaniach?

MACIEJ JAROSZ: – Michał Kubiak! Po poprzednim sezonie niektórzy próbowali go skreślać i nie wiązać przyszłości reprezentacji z tym doświadczonym przyjmującym. Fakt, pozostaje faktem, że w ubiegłym roku nie był sobą, ale to wiąże się z atmosferą oraz ówczesnym trenerem. A teraz przyjechał na zgrupowanie, mimo zmęczenia sezonem ligowym w Japonii i Chinach, pełen entuzjazmu świetnie przygotowany mentalnie do tych występów. Kubiak nie tylko dobrze prezentował się podczas meczów, ale również był prawdziwym wodzem tej grupy. Mocno wspierał kolegów i odgrywa w ekipie Heynena wiodącą rolę. Takiego Michała Kubiaka chcemy oglądać i jestem przekonany, że tak będzie gdy dołączy do kolegów po zasłużonym urlopie.

 

Jest pan zadowolony z postawy młodzieży?

MACIEJ JAROSZ: – Oczywiście, że tak, bo przecież nam utalentowanych młodych chłopaków z „papierami” na światowe granie nie brakuje. Dobrze się stało, że trener Heynen skrzętnie realizuje swój plan i daje szansę gry młodzieży. To są zawodnicy dwudziestokilkuletni już z pewnym doświadczeniem ligowym, a teraz nabierają tego międzynarodowego. Dla Jakuba Kochanowskiego, Bartosza Kwolka oraz ich kolegów nic tylko grać i szukać swojej szansy. Rywalizacja jest niemal na każdej pozycji i to cieszy. Może tylko trochę mniejsza na pozycji rozgrywających. Marcinowi Komendzie oraz Marcinowi Januszowi trudno jednak odmówić talentu, ale muszą cierpliwie pracować. Efekty przyjdą i jestem o tym przekonany.

 

Czego możemy się spodziewać podczas pierwszej sesji wyjazdowej w Osace?

MACIEJ JAROSZ: – Pojechaliśmy, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, w zmienionym składzie. Zawsze mamy wysokie aspiracje i jesteśmy zespołem ze światowej czołówki więc oczekuję kolejnych zwycięstw. Uważam, że wygrane z Japonią oraz Bułgarią są obowiązkiem, bo takie wymagania należy stawiać przed zespołem niezależnie w jakim składzie występuje. Z Włochami oczekuję walki, ale wynik tutaj jest sprawą otwartą. Jeżeli jesteśmy reprezentacją ze światowej czołówki, a taką jesteśmy, to powinniśmy zakwalifikować się do Final Six w Lille. To również powinno być naszym obowiązkiem i o tym głośno będę mówił przy każdej okazji.