Maciej Małkowski: Tego się nie spodziewałem

Rozmowa z Maciejem Małkowskim, pomocnikiem Sandecji Nowy Sącz.


Jak wygląda pierwszoligowa tabela z pozycji ostatniego zespołu?

Maciej MAŁKOWSKI: – Trzeba pamiętać o tym co było na początku sezonu, a więc o zmianach. Zmienił się trener, zmieniło się czternastu zawodników. Można powiedzieć, że połączyliśmy dwie drużyny, drugą – która została zlikwidowana – z pierwszą, do kadry trafiło wielu młodych zawodników. Nie chciałbym jakoś tam narzekać, ale jeżeli wszystko jest nowe, to trzeba czasu, żeby to wszystko funkcjonowało, a do tego dziesiątkuje nas koronawirus. Z tygodnia na tydzień co chwila nam ktoś wypada i cały czas kogoś brakuje. Potem w graniu nie ma tej płynności i stąd taka, a nie inna nasza pozycja w tabeli.

Za wami 9 ligowych gier, w kolejnych, w tym w planowanym spotkaniu z Arką 8 listopada, tą złą dla was tendencję uda się odwrócić?

Maciej MAŁKOWSKI: – Na teraz ciężko cokolwiek powiedzieć. W tygodniu trenowaliśmy w zaledwie kilkanaście osób, wielu chłopaków nie ma. Na ten moment, to nie wiadomo czy mecz z Arką u nas dojdzie do skutku. Od poniedziałku część zawodników ma wrócić do treningów, ale nie wiadomo ilu ich będzie. Cały czas coś jest pod górkę, na ten moment nie wiemy czy ten najbliższy mecz się odbędzie, a co dopiero mówić jak będzie na boisku i jaki będzie wynik w tym spotkaniu.

Patrząc na pandemię, która dotyka i dziesiątkuje kluby, to jest pan optymistą, co do dokończenia rozgrywek? Tego grania jeszcze przecież sporo jest, bo gracie do połowy grudnia.

Maciej MAŁKOWSKI: – Na pewno obawy są, tym bardziej że u nas w Nowym Sączu nie ma podgrzewanego boiska, a jesteśmy przecież w górach, więc zima tak naprawdę może nas zaskoczyć lada dzień. Wtedy będzie problem. My jednak nie mamy na to wpływu i oby tych kolejek do końca roku rozegrać jak najwięcej, a ile to będzie, to się okaże.

Jak na ironię o ostatnią, spadkową pozycję rywalizujecie z klubem z Jastrzębia, którego jest pan przecież wychowankiem. Ta pozycja GKS to dla pana zaskoczenie?

Maciej MAŁKOWSKI: – Cóż tu powiedzieć… Na pewno dobrą robotę wykonał tam wcześniej trener Skrobacz, bo zrobił historyczny wynik z tym zespołem. Najpierw utrzymał się w III lidze, a potem awansował do I ligi. Zawodnicy którzy tam byli czy są byli przyzwyczajeni do pewnych treningów i też potrzebują czasu, żeby się do wszystkiego przyzwyczaić. Ostatnio też się tam wiele pozmieniało.

Na pewno jednak nie spodziewałem się, że w tym momencie rozgrywek i Sandecja i Jastrzębie będą tak nisko w pierwszoligowej tabeli z jednym punktem na koncie. Przed rozgrywkami taki scenariusz był mało realny, ale jak widać tak się to ułożyło. Teraz trzeba się bić o to, żeby było lepiej. Mam nadzieję, że nie tylko te dwie drużyny, ale też jeszcze inni dojdą do tej rywalizacji, a zarówno my jak i GKS Jastrzębie zaczniemy punktować i dogonimy tych, którzy są przed nami.

Kontrakt z Sandecją kończy się w czerwcu przyszłego roku. Co dalej?

Maciej MAŁKOWSKI: – Są tam pewne zapisy, które mogą umowę jeszcze przedłużyć, ale jak będzie to się okaże. Może być tak, że w przyszłym roku będę już zjeżdżał do domu na Śląsk. Zobaczymy, jak się to potoczy. Na razie najważniejsze, to zacząć zdobywać punkty w lidze.


LICZBY MAŁKOWSKIEGO

136

LIGOWYCH meczów w barwach Sandecji rozegrał Maciej Małkowski, który w klubie z Nowego Sącza gra już od ponad pięciu lat. Większość z tych gier miała miejsce na boiskach I ligi. W ekstraklasie w barwach Sandecji wystąpił w 21 spotkaniach.

30

BRAMEK zdobył dla Sandecji 35-letni pomocnik. Najwięcej bo 9 goli strzelił w sezonie 2016/17, który nowosądeczanom dał jedyny w historii awans do ekstraklasy.


Na zdjęciu: Maciej Małkowski (w wyskoku) to lider i ostoja pierwszoligowej Sandecji.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Odwołany prezes

Rada nadzorcza Sandecji Nowy Sącz odwołała w poniedziałek dotychczasowego prezesa Pawła Cieślickiego.

Odwołanie ma związek z brakiem odpowiedzi na przedstawioną przez radę nadzorczą 19 października prośbę do prezesa o przedstawienie planu i sposobu finansowania wydatków klubu.