„Były momenty, w których sobie nie poradziłem”

Niektórzy trenerzy budują zespół miesiącami, pan w Wiśle zrobił to bardzo szybko. Na co kładzie pan największy nacisk?
Maciej STOLARCZYK: Ja tak naprawdę tylko przechodziłem obok, zobaczyłem, że to może wypalić, więc podpisałem się pod tym i zaczęło funkcjonować. Trafiłem na grupę dobrych piłkarzy, dobrych współpracowników, teraz siedzę sobie w kącie i cieszę się, że to funkcjonuje.

Poczucie humoru chyba ratowało pana kilka razy w trakcie tej rundy.
Maciej STOLARCZYK: Tego nikt nam nie jest w stanie zabrać. Było sporo wesołych sytuacji, część z nich stworzyli sami zawodnicy, dlatego dobrze się ze sobą czują.

Kiedy poczuliście, że problemy klubu są aż tak głębokie?
Maciej STOLARCZYK: W miarę upływu czasu sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Płynący czas był dla nas dodatkowym ciężarem. Na początku każdy uważał, że to chwilowe zastoje, które zaraz zostaną rozwiązane. Okazało się, że problem powiększał się niczym kula śnieżna. Cieszę się, że zespół sobie z tym poradził.

Pan też grał w klubach, które miały kłopoty finansowe. W Widzewie i Pogoni też bywały okresy bez pensji. Co pan wyciągnął z tych sytuacji?
Maciej STOLARCZYK:  Dzięki tamtym sytuacjom zdaję sobie sprawę z tego, co czuje piłkarz. Byłem w takiej samej skórze, więc dziś łatwiej było mi rozmawiać z zawodnikami. Ale to były inne czasy. Nie było internetu, takich nośników medialnych. Musieliśmy zastrajkować, by zaczęto mówić o naszych problemach. To ekstremalny środek po który trzeba było sięgnąć, by podkreślić wagę sytuacji. Dziś o naszych kłopotach wszyscy wiedzą, chociaż i teraz zawodnicy mogliby zdecydować się na strajk. Nie zrobili tego, dlatego podkreślam, że bardzo cenię sobie współpracę z nimi. Cenię sobie bycie częścią tego zespołu.

Był pan wtedy młodym zawodnikiem, któremu brakowało pieniędzy czy ratował pan pożyczkami kolegów?
Maciej STOLARCZYK:  Byłem młodym zawodnikiem, musiałem pożyczać pieniądze, ewentualnie coś sprzedać…

Co poszło pod młotek?
Maciej STOLARCZYK: Miałem duży zestaw płyt kompaktowych, które były wtedy w cenie i musiałem się ich wyzbyć. Był ból, ale trzeba było sobie radzić. Miałem też w tamtym okresie dwóch dobroczyńców, to byli szczecińscy kibice – pan Mieczysław Chomacki i pan Dariusz Pomykaj. Po prostu mnie sponsorowali – dawali mi pieniądze na życie.

Ile pan miał wtedy lat?
Maciej STOLARCZYK: 23. A do tego zmagałem się jeszcze z kontuzją.

Udało się oddać te pieniądze?
Maciej STOLARCZYK: Nie, ale od początku było takie założenie. Starałem się czasami spotkać z oboma panami. Będę im wdzięczny do końca życia.

Maciej Stolarczyk, trener Wisły Kraków
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus

Teraz w Wiśle nie było pomysłów, by ogłosić strajk?
Maciej STOLARCZYK: Nie. Zespół cały czas był gotowy. Tego typu tematy muszą pojawiać się w szatni, bo to jest naturalne, ale wszyscy podeszli do tematu bardzo profesjonalnie.

Kibice docenili te postawę. Ktoś napisał, że ci piłkarze zawsze będą wiślakami.
Maciej STOLARCZYK: To na pewno. To są postawy niespotykane. Wszyscy z nich mieli instrumenty, by wypowiedzieć umowę, a jednak z nich nie korzystali. To było bardzo budujące. Grali dla tego klubu, dla tych ludzi, ale też dla siebie. To było coś więcej.

Patrząc z boku to wpakował się pan w niezła kabałę opuszczając ciepłe stanowisko dyrektora w Pogoni.
Maciej STOLARCZYK: W pierwszej chwili można to tak ocenić. Byłem w stabilnym klubie, który płacił regularnie. Pogoń to klub, który cały czas się rozwija. Otrzymałem szansę prowadzenia zespołu w Krakowie i takie ryzyko podjąłem. Powiem tak – teraz nie zmieniłbym tej decyzji.

Kolar cieszy się po strzelonym golu w meczu Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok
Credit: Krzysztof Porebski / PressFocus

Miał pan w trakcie rundy taki moment w którym bał się, że już chyba tych chłopaków nie uda się podnieść?
Maciej STOLARCZYK: Cała ta runda to był okres mocno energetyczny i jestem trochę zmęczony. Cały czas trzeba było być gotowym na różne sytuacje.

Ja w Legnicy widziałem w pańskim zespole taki moment. Brakowało koncentracji.
Maciej STOLARCZYK: Mieliśmy kilka trudnych momentów w których sobie nie poradziłem. Pojawiały się różne komunikaty, a ja mogłem na to inaczej wpłynąć…  Tym bardziej jestem pod wrażeniem meczu z Wisłą Płock. Dzień przed spotkaniem dostaliśmy komunikat, który piłkarze mogli odebrać tak, że tego klubu już nie ma. Że ostatnia deska ratunku została właśnie zatopiona. Miewaliśmy też trudne momenty przed meczami, trudno było dotrzeć do zawodników i mogłem inaczej do tego podejść.

Przegrane z Arką, Miedzią wzięły się z tych kłopotów?
Maciej STOLARCZYK: Były takie momenty, ale nie chcę mówić o konkretach, żeby nie wyglądało to na usprawiedliwianie tamtych porażek.

Za to mieliście też wiele dobrych momentów. Wasze mecze z Lechią, Lechem, czy Legią oceniane są jako najlepsze spotkania w tej rundzie w całej lidze.
Maciej STOLARCZYK:  To jest bardzo budujące i pokazuje potencjał tego zespołu.Miło słyszeć, gdy ktoś wymienia te mecze jako spotkania, które zapamięta na dłużej. To były dobre widowiska dla kibiców, do oglądania dla osoby siedzącej przed telewizorem. W pracy trenera to jest najważniejsze – dać radość kibicom, żeby zapaść w pamięci tego typu spotkaniami.

Po którym meczu czuł pan największa satysfakcję?
Maciej STOLARCZYK:  Pójdę w banał. Każde zwycięstwo smakuje tak samo. A po drugie my nic jeszcze nie zrobiliśmy. 20 kolejek za nami, przed nami 17. Żeby cokolwiek ocenić musimy jeszcze zrobić dużo.

Maciej Stolarczyk, szkoleniowiec Wisły Kraków
FOT JAKUB GRUCA / 400mm.pl

 

 

Trener Wisły Kraków Maciej Stolarczyk po meczu z Lechem Poznań