Aktorzy drugiego i trzeciego planu

Niemal równo przed rokiem, 8 października 2017, reprezentacja Polski została finalistą mundialu. Awans na mistrzostwa świata zapewniło jej domowe zwycięstwo 4:2 nad Czarnogórą. Krzysztof Mączyński otworzył wynik spotkania i spędził na murawie 89 minut. Michał Pazdan przebywał na placu gry od pierwszego do ostatniego gwizdka. Zbliżające się mecze w Lidze Narodów obaj piłkarze Legii obejrzą jednak w telewizji…

Licznik zastopowany

Przed dwoma tygodniami Krzysztof Mączyński został zesłany do III-ligowych rezerw mistrza Polski. Dlaczego? Motywów takiego manewru nie podano do publicznej wiadomości. Nikt jednak nie ukrywa, że była to autonomiczna decyzja trenera Ricardo Sa Pinto. Relacje między piłkarzem a portugalskim szkoleniowcem nie układały się najlepiej. Napięcie narastało, aż w końcu musiało znaleźć ujście. Na straconej pozycji stał oczywiście zawodnik.

Odrębny wątek tej spraw stanowią finanse. „Mąka” należy do najlepiej zarabiających piłkarzy Legii. Nieoficjalnie wiadomo, że inkasuje 120 tys. złotych miesięcznie. W ostatnich miesiącach w zamian dawał drużynie bardzo niewiele. Władze klubu chcą uniknąć sytuacji, w której prolongata dwuletniego kontraktu 31-latka nastąpi automatycznie o rok. Stanie się tak po zakończeniu trwającego sezonu, jeśli zawodnik rozegra odpowiednią liczbę spotkań. Jego licznik na razie stoi jednak w miejscu, z czego najbardziej cieszy się klubowy księgowy.

Pacjent na aucie

Zjazd Mączyńskiego zaczął się już wiosną. Wtedy z tygodnia na tydzień stawało się jasne, że w kadrze na mundial zabraknie dla niego miejsca. Powodem nie była jednak zniżka formy, lecz kontuzja. Środkowy pomocnik nie zdążył wykurować się na czas i o udziale w globalnym czempionacie musiał zapomnieć. To w naturalny sposób zrodziło w nim frustrację. I w sporym stopniu wpłynęło na jego obecne notowania przy Łazienkowskiej.

Klauzula nie straszy

Skoro mowa o frustracji, to wiele więcej wie na ten temat Pazdan – rówieśnik i kolega Mączyńskiego najpierw w Górniku Zabrze, potem w reprezentacji i teraz w Legii. Co roku przeżywa ten sam koszmar. Niemal całe lato siedzi na walizkach, jest krok od zmiany klubu na zagraniczny i… zawsze kończy się na niczym. Piłkarz sukcesywnie traci motywację do gry w Legii na najwyższym poziomie. Efekt? W ekstraklasie wysiaduje na ławce rezerwowych, mimo że nie boryka się obecnie z kłopotami zdrowotnymi.

Ostatniego lata, podobnie jak przed rokiem i przed dwoma, środkowy defensor jedną nogą był już na emigracji. Tym razem na pewno trafić miał jeśli nie do Turcji, to do Italii. Klauzula w jego kontrakcie zawierająca kwotę odstępnego – 2,5 mln euro – nareszcie miała nie stanowić bariery nie do przeskoczenia. Legia była skłonna oddać piłkarza nawet za połowę tej ceny. Po raz kolejny z transferu nic jednak nie wyszło. A jedną z konsekwencji takiej sekwencji zdarzeń jest brak powołania od selekcjonera Jerzego Brzęczka na boje z Portugalią i Włochami. Następna szansa na powrót do kadry – i zarazem ostatnia w tym roku – w listopadzie…

 

Na zdjęciu: Krzysztof Mączyński (z lewej) i jego druh Michał Pazdan. Jeszcze niedawno z białym orłem na piersi…