Magiera: Nadal mamy duże ambicje

Jak ocenia pan losowanie grup finałowych młodzieżowego mundialu, który wystartuje w Polsce już za trzy miesiące?
Jacek MAGIERA: – Kiedy w PZPN analizowaliśmy skład możliwych rywali w pierwszej fazie, w żartach wyszło nam, że grupa może być nawet identyczna jak przed rokiem w Rosji, na mundialu pierwszych reprezentacji. Co innego jednak mówić coś na kompletnym luzie, niż zmierzyć się z oficjalnymi faktami. Zdaję sobie sprawę, że będziemy porównywani do zespołu Adama Nawałki i tak naprawdę w maju czekają nas mini rewanże za ubiegłoroczne porażki. A nawet nie mini, bo kibice zechcą zapewne zobaczyć, że teraz to polski zespół będzie górą. Na to oczywiście nie mamy żadnego wpływu, natomiast tylko od nas zależy, jak będziemy przygotowani do turnieju. Teraz wszystko jest w nogach, głowach i podejściu zawodników, najbliższe miesiące zadecydują, czy będą w stanie osiągnąć optymalną formę i z jak najlepszej strony zaprezentować się w finałach młodzieżowego mundialu.

Kolumbię oglądał pan niedawno na żywo, w turnieju Copa Sudamericana U-20. Czy ten rywal pozostaje w zasięgu naszego zespołu?
Jacek MAGIERA: – Na żywo w Chile widziałem, jak Kolumbijczycy podnoszą się po słabym początku. Kiedy przyleciałem do Ameryki Południowej, na koncie mieli tylko punkt i potrzebowali wygrać dwa następne mecze, żeby awansować do polskich finałów. I muszę im oddać, że z dużą pewnością siebie sprostali zadaniu. To drużyna dobrze radząca sobie pod presją – i dobrze zorganizowana taktycznie. Ma piłkarzy mocnych fizycznie, którzy nie unikają kontaktów z przeciwnikiem. Zatem będzie to trudny rywal, ale skoro są to mistrzostwa świata, to chyba nikt nie oczekiwał łatwych. Każdy przyleci do Polski z dużymi oczekiwaniami, ale my oczywiście też jesteśmy drużyną, która ma duże ambicje i stawia przed sobą wysokie cele.

Senegalczyków także rozpracowywał pan już przed losowaniem?
Jacek MAGIERA: – Każdy przeciwnik został dotknięty przez analityków z mojego sztabu jeszcze przed ceremonią w Gdyni, więc Senegal też nie stanowi dla nas zupełnej niespodzianki. Na szczegółowe rozpracowanie i znalezienie słabych punktów oraz określenie naszej taktyki na poszczególne spotkania czas przyjdzie dopiero teraz. Prawda jest taka, że nie było łatwo o materiały z federacji, w których futbol nie jest często pokazywany w telewizji, ale nam udało się zdobyć nawet dwa mecze Tahiti. Zatem żaden z grupowych rywali nie będzie dla polskich piłkarzy stanowił kompletnej niewiadomej.

Wylosowanie Tahiti to uśmiech losu i przepustka do czwartego meczu?
Jacek MAGIERA: – Myślę, że trudno tak jednoznacznie to przesądzać. Nie zapominajmy, że jest to drużyna, która zdobyła awans poprzez eliminacje, zatem nie jest przypadkowym uczestnikiem finałów młodzieżowych mistrzostw świata. OK., nazwa jest egzotyczna, w odczuciu Polaków kojarzy się bardziej z wymarzonym miejscem na wakacje niż z piłką nożną, ale żadnego rywala nie wolno zlekceważyć. Wyższość trzeba udowodnić na boisku, do każdego przeciwnika podchodząc z maksymalną koncentracją. To jedyna słuszna droga. Tylko bowiem grając we wszystkich spotkaniach na swoim maksimum, będziemy w stanie coś osiągnąć.

Jest pan w stanie na gorąco ułożyć hierarchę w naszej grupie?
Jacek MAGIERA: – Nie. Musimy pamiętać, że to piłka młodzieżowa i każdy przeciwnik może z meczu na przejść totalną metamorfozę. Na przykład podczas turnieju w Chile, Brazylia pierwszy mecz zagrała koszmarnie, natomiast drugi już w stylu takim, że do dziś dziwię się, że ostatecznie nie wywalczyła kwalifikacji na mistrzostwa świata do Polski. Futbol w tej kategorii wiekowej naprawdę rządzi się nieco innymi prawami. Co jednak nie zmienia faktu, że chciałbym, aby na zakończenie fazy grupowej Polska zachowała to miejsce w grupie A, które przypadło nam podczas losowania. Czyli pierwsze.

A pomijając pańskie życzenia – czy znając już grupowych rywali można postawić biało-czerwonym konkretny cel na cały turniej?
Jacek MAGIERA: – Jesteśmy na tyle ambitni, że losowanie w zasadzie nie zmieniło naszego nastawienia. Chcemy rozegrać jak najwięcej meczów w turnieju, a już na pewno pozostać w rozgrywkach w czerwcu, kiedy rozpocznie się faza pucharowa. Tyle że logika nakazuje zachować kolejność wykonywania działań. Najpierw zajmijmy się pierwszym meczem, potem przyjdzie czas na drugi, choć wówczas część sztabu będzie już zajmować się trzecim. Nie ma sensu wyprzedzać faktów, a tym bardziej wróżyć z fusów.

 

Na zdjęciu: Jacek Magiera