Maja Chwalińska zadebiutuje w Wielkim Szlemie

Już w przyszłym tygodniu Maja Chwalińska zadebiutuje w Wielkim Szlemie i to od razu w najbardziej prestiżowym i najstarszym z czterech turniejów, czyli na trawiastych kortach w Wimbledonie. Zawodniczka LOTOS PZT Team przeszła w Londynie trzy rundy eliminacji i wywalczyła miejsce w głównej drabince.


– Po raz pierwszy przeszłam kwalifikacje i zagram w Wielkim Szlemie, to dla mnie bardzo wiele znaczy i jest to bardzo duży krok do przodu. W eliminacjach przeciwniczki były bardzo wymagające, wygrywałam każdy mecz w trzech setach. No szczególnie Coco Vandeweghe w decydującej rundzie, to było wielkie wyzwanie. Ale starałam się o tym wszystkim zbyt dużo nie myśleć, tylko cieszyć się swoją grą. Chciałam zostawić na korcie całe serce i faktycznie zostawiłem, ale cieszę się, bo udało się awansować do głównej drabinki Wimbledonu – tłumaczy Chwalińska przed starte,m The Championships 2022.

Vandeweghe była jeszcze niedawno numerem dziewięć w rankingu WTA oraz dwukrotnie dochodziła do półfinałów wielkoszlemowych imprez – Australian Open i US Open (2017), a na londyńskiej trawie dwukrotnie osiągała ćwierćfinał (2015 i 2017).

Teraz, w pierwszym meczu na kortach The Lawn Tennis and Croquet Club, 20-letnia polska tenisistka, sklasyfikowana na 172. miejscu w rankingu WTA, spotka się z 63. na świecie Czeszką Kateriną Siniakovą.

– Właściwie już przed losowaniem wiedziałam, że na jakąkolwiek przeciwniczkę trafię, to będzie to ciężki i wymagający mec. Wylosowałam Siniakovą, która świetnie spisuje się nie tylko w singlu, ale i jest jedna z najlepszych deblistek świata. Jedyne co mogę i chcę zrobić, to zagrać jak najlepszy mecz i być może postarać się o niespodziankę, a przede wszystkim chce się nacieszyć tą chwilą. To  będzie mój pierwszy mecz w Wielkim Szlemie, więc po prostu dam z siebie wszystko i zostawię całe serce na korcie – uważa zawodniczka LOTOS PZT Team.

Chwalińska na co dzień trenuje w klubie BKT Advantage Bielsko-Biała, a jej tenisowa droga pełna kontuzji i innych przeszkód mogłaby posłużyć za materiał na niejedną książkę. Jeszcze w połowie ubiegłego roku kariera Mai znalazła się na poważnym zakręcie, ale tenisistka uporządkowała swoje sprawy i wróciła w wielkim stylu. Być może pod koniec tego roku zbliży się do Top 100 rankingu, a może uda jej się wskoczyć do czołowej setki. Mocno trzymamy kciuki.

Postawa młodej Polki zainteresowała mocno Międzynarodową Federację Tenisową (ITF), która poświęciła jej sporo miejsca po awansie do tegorocznego Wimbledonu. Oto szeroki artykuł, który powstał na bazie rozmów z tenisistką podczas kwietniowego meczu Billie Jean King Cup Polska – Rumunia w Radomiu. Warto przeczytać: https://www.itftennis.com/en/news-and-media/articles/chwalinska-moves-on-from-dark-times-and-seals-dream-wimbledon-ticket/

A tak Chwalińska zdeklasowała koleżanki z reprezentacji w Radomiu, w konkursie przygotowanym przez ITF:

Tomasz Dobiecki 


Fot. Facebook/Maja Chwalińska