Mają dość tłumaczenia

Zapowiada się rekord I-ligowej frekwencji, a piłkarze Wisły myślą tylko o przełamaniu fatalnej passy.


Na 11. kolejkę tego sezonu sympatycy Wisły czekali od dawna. Liczyli bowiem na wielkie widowisko z udziałem drużyn, które rozdają karty w grze o awans. Ostatnie wyniki zespołu prowadzonego przez Jerzego Brzęczka mocna jednak rozczarowały fanów „Białej gwiazdy”, którzy musieli przełknąć gorycz trzech porażek z rzędu i w meczu kibicowskiej przyjaźni z Ruchem spodziewają się przełamania swoich ulubieńców.

Muszą grać inaczej

– Mamy świadomość sytuacji, w której się znaleźliśmy – powiedział w wywiadzie dla klubowych mediów 19-letni Bartosz Talar.

– Wiemy jaki jest cel, a naszym zadaniem jest go zrealizować. Sezon jest długi, przed nami jeszcze dużo meczów, ale musimy zacząć wygrywać i zdobywać punkty, bo to najwyższy czas. Nie możemy patrzeć na to, że będziemy grać z liderem tabeli, bo tak naprawdę liczy się tylko to, żeby ten mecz wygrać i musimy zrobić wszystko, a nawet więcej, by tak się stało.

W ślad za słowami deklaracji młodego zawodnika, który 6 dni temu w meczu ze Stalą Rzeszów swoim podaniem sprawił, że Michał Żyro miał otwartą drogę do bramki, poszła także analiza gry Wisły.

– Mecz ułożył się w znany nam już sposób, bo znów jako pierwsi zdobyliśmy bramkę i po raz kolejny zeszliśmy z boiska pokonani – przypomniał wychowanek Dunajca Nowy Sącz.

– Trudno mi tak naprawdę wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, że po strzelonym golu oddajemy pole przeciwnikowi. Stal wyrównała po naszym stałym fragmencie gry i z pewnością nie powinno się to było zdarzyć. W mojej opinii zdecydowały tutaj błędy w ustawieniu oraz w komunikacji, bo nie wyglądało to tak, jak sobie założyliśmy. Od tego momentu przestaliśmy grać w piłkę i tak naprawdę tylko biegaliśmy za nią. Jeżeli chcemy awansować, to musimy prezentować się zupełnie inaczej i nie patrzeć na sposób gry przeciwnika.

Apel kapitana

O tym jak zagrać w meczu z liderem i sprawić przyjemność kibicom, którzy zapowiadają, że wypełnią trybuny mogące pomieścić 24 tysiące widów, myśli także kapitan drużyny Igor Łasicki.

– Niech każdy weźmie odpowiedzialność na siebie – zaapelował do swoich kolegów z szatni 27-letni stoper.

– Niech każdy stanie przed lustrem i zrobi sobie porządny rachunek sumienia. Co ja mogę jeszcze dodać? Tylko tyle, że musimy zacząć grać lepiej. Nasz problem polega na tym, że jak się dokładniej temu przyjrzeć, to my sobie praktycznie sami strzelamy bramki. Nie mogę się z tym pogodzić. Dla mnie jako obrońcy to są sprawy nie do przyjęcia, że tak łatwo dajemy się zaskoczyć. To naprawdę jest moment, kiedy trzeba uderzyć się w piersi i zacząć grać inaczej, lepiej. Mimo wszystko mam nadzieję, że się wreszcie obudzimy, bo jedno jest pewne – tak dalej być nie może.

Kapitan „Białej gwiazdy” uważa, że lider jest z Chorzowa jest do pokonania.

– Oglądałem mecz Ruchu z Zagłębiem i w drugiej połowie sosnowiczanie pokazali, że można docisnąć chorzowian – ocenił Łasicki.

– Przegrali, bo brakowało im tylko trochę szczęścia w wykończeniu akcji. To pokazuje, że z liderem można powalczyć, ale my musimy patrzeć przede wszystkim na siebie. Szczerze? Mam już dość tłumaczenia się po porażkach. Chcę, żebyśmy wreszcie pokazali na boisku, że Wisła potrafi grać dobrze, skutecznie i że potrafi wygrywać.


Na zdjęciu: W Krakowie pełna mobilizacja przed meczem przyjaźni z Ruchem. Kapitan Igor Łasicki w środku.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl