Mają kim straszyć?

Jeszcze w poniedziałek nie było wiadomo, czy David Alaba – największa gwiazda reprezentacji Austrii – wystąpi w meczu eliminacji Euro 2020 przeciwko Polsce. Piłkarz Bayernu Monachium doznał kontuzji w ligowym starciu przeciwko FSV Mainz. Przechodził badania w stolicy Bawarii, a do drużyny Franco Fody dołączył nieco później. Na wtorkowym spotkaniu z dziennikarzami tryskał jednak humorem. – Wygląda na to, że zagram w czwartek – powiedział 27-letni piłkarz, który ma za sobą 231 występów w Bundeslidze, siedem mistrzostw Niemiec, cztery Puchary tego kraju, triumf w Lidze Mistrzów i Klubowych Mistrzostwach Świata, a także sześć tytułów piłkarza roku w Austrii.

Prawie najdroższy na świecie

Fachowy portal transfermarkt.de wycenia obecnie zawodnika – który ma ważny kontrakt z Bayernem Monachium jeszcze przez dwa lata – na 55 mln euro. Alaba jest bezsprzecznie najdroższym Austriakiem, a spośród lewych obrońców zajmuje drugie miejsce. Droższy od niego jest jedynie Jordi Alba, uznawany od jakiegoś czasu za najlepszego lewego obrońcę na świecie. Piłkarz reprezentacji Austrii potrafi zdobywać bramki i asystować, ale wciąż mówimy o zawodniku, który nominalnie występuje w formacji defensywnej. Czy zatem drużyna Jerzego Brzęczka powinna się obawiać klubowego kolegi Roberta Lewandowskiego. – Celem naszego zespołu będzie zatrzymanie Roberta, ale nie tylko jego. Znam go doskonale. Wiem, jak ciężko pracuje nad sobą. Generalnie znakomicie się dogadujemy. Razem w Bayernie przeszliśmy już wiele. W tym jednak meczu nie możemy skupiać się tylko na „Lewym”. Polska ma wielu innych świetnych zawodników – powiedział David Alaba.

Oprócz piłkarza Bayernu jednym z odpowiedzialnych za powstrzymanie Lewandowskiego i reszty naszej ofensywy będzie Aleksandar Dragović. To środkowy obrońca, który po niezbyt udanym wypożyczeniu do Leicester, wrócił do Bayeru Leverkusen, a ostatnio odzyskał miejsce w wyjściowym składzie „Aptekarzy”. – Pojedynek z Lewandowskim będzie ciekawym wyzwaniem – powiedział 70-krotny reprezentant Austrii. W Bundeslidze obaj panowie spotkali się na boisku kilka razy. I, co ciekawe, „Lewy” zdobył w tym meczach tylko jedną bramkę. Z rzutu karnego.

Polska jest faworytem

Alaba i Dragović mówią o polskim napadzie, ale nie oznacza to raczej, że Austria zagra z nami defensywnie i będzie czyhała na kontry. Z przodu trener Franco Foda, pomimo kilku kontuzji, też ma kim straszyć, choć teoretycznie najgroźniejszy z austriackich napastników Marko Arnautović nie strzelił gola w Premier League od 2 stycznia. W znacznej mierze spowodowane jest to dość kontrowersyjnym pomysłem samego zawodnika. – Nie wystawiłem Marko na mecz z Bournemouth, bo to nie było dobre rozwiązanie – powiedział pod koniec stycznia szkoleniowiec West Hamu, Manuel Pellegrini. Chodziło o to, że zawodnik domagał się transferu do Chin.

Miał, za 40 mln euro, trafić do zespołu mistrza kraju, Szanghaj SIGP. – Oferta była bardzo kusząca, ale postanowiłem odłożyć ją na bok. Chcę pomóc West Hamowi – mówił po wszystkim austriacki napastnik, choć w angielskich mediach huczało od plotek o konflikcie pomiędzy nim, a chilijskim menedżerem. Później Arnautović wrócił na boisku, ale nie grał już regularnie. W ostatnim ligowym meczu, przeciwko Huddersfield, wyszedł w pierwszym składzie po 1,5-miesięcznej przerwie. Niczego wielkiego jednak nie zwojował. Zdecydowanie lepiej od niego spisał się w tym meczu inny z napastników „Młotów”, Javier Hernandez, który po wejściu na boisko z ławki strzelił dwa gole i dał zwycięstwo swojej drużynie. Arnautović mówi teraz o tym, że to Polska jest faworytem do wygrania grupy eliminacyjnej. Ale zaznacza, że jego reprezentacja pokazała już, że potrafi wygrywać mecze o stawkę.

 

Na zdjęciu: Aleksandar Dragović jest jednym z najbardziej doświadczonych członków austriackiej obrony, która ma zamiar zatrzymać polską ofensywę.