Mają o czym myśleć

Ale bynajmniej nie jest to największy problem częstochowskiej drużyny. Pięć meczów, tylko jedno zwycięstwo i siedem straconych goli: bilans zespołu spod Jasnej Góry w 2018 roku na kolana nie powala.

Mecz w Sosnowcu pokazał wszystkie mankamenty drużyny, która jesienią była jedną z rewelacji zaplecza ekstraklasy i plasowała się na podium Nice I ligi. Tej wiosny na razie Raków ma problemy ze zdobywaniem bramek, sam popełnia kosztowne błędy w defensywie, a długie posiadanie piłki nie przekłada się na efekty snajperskie.

– Musimy się zastanowić nad tym, czy sami się nie okaleczamy. Szkoda tej naszej pracy… – mówił wyraźnie rozczarowany trener Papszun. Jego zawodnicy zdają sobie sprawę ze swoich słabości. – Popełniamy za dużo indywidualnych błędów w obronie, a po stracie gola trudno się goni rywala – przyznaje Jakub Łabojko.

– Swoje szanse mamy, tak było i w meczu z Zagłębiu. Chcemy grać piłką, chcemy kontrolować spotkania, ale nie przekłada się to, niestety, na efekty punktowe – dodaje 20-letni piłkarz częstochowian.