Mają szczęście do wielkich meczów

Z początkiem października były już obrońca reprezentacji Polski odwiedził swą rodzinną miejscowość, by wbić pierwszą łopatę pod budowę boisk, które w Goczałkowicach mają służyć młodym adeptom futbolu. Już wtedy było wiadomo, że grający w II grupie HAIZ IV ligi śląskiej seniorzy tego klubu wybiorą się do Dortmundu z rewizytą, jak czynią to zresztą co roku. Scenariusz krótkiego pobytu był bardzo podobny do ostatniego.

Dwa razy 3:2

Ekipa prowadzona przez Damiana Barona rozegrała sparing z RSV Meinerzhagen, pierwszym klubem Nuriego Sahina, z którym Piszczek przez długie lata grał w Borussii i choć Sahin obecnie broni barw Werderu Brema, to nadal przyjaźni się z obrońcą BVB. Trener Baron miał pewne obawy przed tym spotkaniem.

– Na pewno będzie turniej, bo RSV awansował na szósty poziom rozgrywkowy w Niemczech, a już przed rokiem był dla nas bardzo groźny.

Prowadziliśmy wtedy 2:0, ale rywale zdołali doprowadzić do remisu – wspominał Damian Baron, który tym razem mógł czuć satysfakcję, bo jego podopieczni wygrali 3:2, a poza nim na listę strzelców wpisali się Marcin Jaskiernia i Bartosz Kiełbasa.

Zasiedli na trybunach

Mecz rozegrany został na bocznym boisku, położonym tuż przy stadionie Borussii. Dzień po nim goczałkowiczanie zasiedli na jego trybunach, by dopingować Łukasza Piszczka, uczestniczącego w klasyku Bundesligi, BVB – Bayern Monachium (3:2). Byli więc świadkami dwóch bramek Roberta Lewandowskiego oraz świetnej asysty, jaką przy golu Marco Reusa popisał się „Piszczu”.

Zawodnicy LKS-u mogli więc poczuć atmosferę wielkiego piłkarskiego święta, rozgrywanego przy pełnych – 81 365 – trybunach. – To było niesamowite widowisko. Bardzo dziękujemy naszemu ambasadorowi, że pomógł nam w nim uczestniczyć.

Musimy przyznać, że mamy szczęście do wielkich meczów. Rok temu mieliśmy przyjemność być na pamiętnym, derbowym pojedynku z Schalke, który zakończył się remisem 4:4. Tym razem komplet punktów pozostał na stadionie lidera – cieszyli się zawodnicy IV-ligowca z Goczałkowic.

Udana końcówka

Wizyta w Dortmundzie była również okazją do podsumowania pierwszej części sezonu, która była mniej udana od zeszłorocznej. Z powodu wspomnianej budowy boisk, LKS zmuszony był grać na wyjazdach i w 14 meczach zdobył 16 punktów. W 14, bo ostatnia – zaplanowana na minioną sobotę – potyczka ze Spójnią Landek została przełożona na 9 marca i zostanie rozegrana na tydzień przed inauguracją rundy rewanżowej.

Po dwóch kończących jesienne zmagania spotkaniach – z Podbeskidziem II Bielsko-Biała i Płomieniem Połomia – humory w Goczałkowicach nieco się poprawiły i to nie tylko z powodu kompletu zwycięstw.

– Przede wszystkim nasza gra była lepsza. Jej symptomy pojawiły się już w meczu z Drzewiarzem Jasienica, ale dopiero z Podbeskidziem i Płomieniem obrona spisała się bezbłędnie – podkreślił trener Baron, którego martwią kontuzje kilku zawodników LKS-u Goczałkowice.

Do ich grona dołączył ostatnio Jacek Rączka. W meczu z Podbeskidziem zerwał on więzadła krzyżowe i w tym sezonie już nie pomoże kolegom, bo rehabilitacja po rekonstrukcji najczęściej trwa około sześciu miesięcy.

Miesiąc roztrenowania

– Mam nadzieję, że wiosną, gdy będziemy gospodarzem większości meczów, nasza gra będzie wyglądać znacznie lepiej. Nasz klub cały czas robi duże postępy. Od roku mamy masażystę, współpracujemy z trenerem przygotowania motorycznego, będziemy mieć nowe boiska…

Do połowy grudnia zaplanowałem roztrenowania, a przygotowania do drugiej części sezonu rozpoczniemy w połowie stycznia – zdradza plany Damian Baron.

 

Na zdjęciu: Może na tym zdjęciu tego nie widać, ale zawodnicy LKS-u Goczałkowice byli pod wrażeniem tego, co się działo na Signal Iduna Park.

 

(mpm)