Mają tę moc!

Potyczka z drużyną z Wybrzeża pokazała jednocześnie, że solidnie przepracowany okres przygotowawczy daje efekty. – Przygotowanie kondycyjne będzie naszym atutem. Udowodniliśmy to w meczu z ekipą z Gdyni – podkreśla kapitan Zagłębia, Szymon Pawłowski.

Valdas miał rację

Człowiek, który podczas zgrupowania w Chorwacji robił wszystko, aby piłkarze Zagłębia wiosną mieli w sobie moc do walki i biegania, to Thomas Klimmeck. Trener przygotowania motorycznego, który w przeszłości współpracował m.in. z TSG 1899 Hoffenheim. Niemiec z trenerem Zagłębia, Valdasem Ivanauskasem, pracował w gruzińskim FC Dila. Razem świętowali sukces jakim było wywalczenie wicemistrzostwa Gruzji. W przeszłości Klimmeck pracował także z reprezentacją Iranu, a na co dzień jest odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne kilku zawodników z Bundesligi, z którymi pracuje indywidualnie. – To fachowiec, świetnie nam się dogadywało podczas pracy w Gruzji. Super, że znalazł czas i zgodził się nam pomóc. Piłkarze będą zadowoleni – mówił jeszcze podczas zgrupowania w Chorwacji trener Ivanauskas.

Zabiegali rywala

Patrząc na postawę zespołu w ostatnim meczu, trener Zagłębia wiedział, co mówi. Piłkarze z Sosnowca w drugiej połowie zabiegali przeciwnika, a kilku z nich po zejściu z murawy wyglądało tak, jakby wcale nie miało ochoty z niej schodzić. – Widać było, że do końca walczyliśmy na pełnych obrotach. Gdyby mecz trwał jeszcze kilka minut dłużej to nie byłby to dla nas problem. To, co wypracowaliśmy, zwłaszcza jednostki treningowe w Chorwacji, to wszystko przyniesie efekt. Oczywiście piłka nożna to nie tylko siła i wytrzymałość, ale bez tego nie mamy co myśleć o końcowym sukcesie – przyznaje Żarko Udoviczić, jeden z bohaterów meczu z Arką, który swoimi rajdami siał popłoch w gdyńskiej defensywie.

Silni do końca

Serbowi wtóruje kapitan Zagłębia. – Utrzymanie musimy tak naprawdę wyszarpać, wydrzeć za wszelką siłę. A nie dokonamy tego, nie mając sił. Pracowaliśmy nad tym elementem bardzo ciężko podczas przygotowań, jednak gdy człowiek widzi efekty tej pracy to zapomina ile potu musiał zostawić podczas zajęć. To są niuanse, ale mając więcej siły od rywala, nawet potencjalnie lepszego często możemy wykorzystać jakiś przestój w jego grze i wówczas zadać decydujące trafienie. Umiejętności piłkarskie są najważniejsze i uważam, że jako zespół je posiadamy. Jeśli dodamy do tego walkę, a także pewność siebie, to wierzę, że ten cel, który mamy, jest do zrealizowania. Najlepszym przykładem był mecz z Arką. Dwa razy przegrywaliśmy, mieliśmy dostać karnego, potem VAR, jakby tego było mało przestrzelony karny. I co? I wygraliśmy mecz. Bo wierzyliśmy w to do końca. No i oczywiście do końca mieliśmy siły – uśmiecha się Szymon Pawłowski.

 

Na zdjęciu: Szymon Pawłowski (z prawej) za moment umknie Damianowi Zbozieniowi…