Malarz dostał wolną rękę

Jak można dowiedzieć się przy Łazienkowskiej, była to suwerenna decyzja sztabu kierowanego przez Ricardo Sa Pinto, na którą nie wpłynęły żadne czynniki zdrowotne.

Jest zainteresowanie

Zatem można zakładać, że przygoda doświadczonego golkipera ze stołecznym klubem właśnie dobiega końca. A w każdym razie Malarz dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Może także dołączyć do Krzysztofa Mączyńskiego i do rundy rewanżowej przygotowywać się z rezerwami Legii. Tyle że na brak zainteresowania ze strony innych ekstraklasowych klubów nie narzeka, a pierwszy w kolejce już kilka dni temu miał ustawić się Górnik Zabrze.

Malarz przyszedł do Legii w połowie 2015 roku i tak naprawdę dopiero po skończeniu 35. roku życia zaczął robić karierę w ekstraklasie. I nie tylko w ekstraklasie, bowiem ze stołecznym klubem rok później awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Od tamtej pory dwukrotnie przedłużał umowę z klubem z Łazienkowskiej. Czemu – mimo zaawansowanego wieku bramkarza – trudno się dziwić, gdyż jeszcze w poprzednim sezonie miał największy udział w obronie krajowego tytułu. Kłopoty golkipera zaczęły się dopiero tuż po angażu w Warszawie trenera Sa Pinto.

Los przesądzony

Od początku obecnych rozgrywek doświadczony golkiper rozegrał w Legii 16 meczów, w tym 6 w kwalifikacjach europejskich pucharów i 8 ligowych. Po raz ostatni w Lotto Ekstraklasie wystąpił 26 październiku, przeciw Jagiellonii w Białymstoku. Tyle że po raz pierwszy został odstawiony przez Portugalczyka już po sierpniowej domowej porażce 1:4 z Wisłą Płock.

We wrześniu wrócił między słupki jedynie na pucharowe starcie z Chojniczanką, w październiku – tylko na dwie ligowego kolejki, zaś w listopadzie wylądował na trybunach. I w zasadzie już wówczas – po emocjonalnym wpisie Malarza na Twitterze, który dodatkowo dolał oliwy do ognia w napiętych relacjach z Sa Pinto – było jasne, że los Malarza przy Łazienkowskiej został przesądzony.