Mały klub z wielkimi ambicjami

Litwa zajmuje 38. miejsce w rankingu UEFA. Kluby piłkarskie z tego kraju nie są szczególnie znane fanom futbolu z Europy.


W ostatnich latach hegemonem ligi stał się Żalgiris Wilno, a o pozostałych ekipach się zapomina. FC Hegelmann chce być inny. Chce być zapamiętany.

Tak tworzy się historia

Sezon 2022 był dopiero drugim w historii klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej (A lidze). W listopadzie udałem się na ostatni mecz sezonu, w którym Hegelmann mierzył się z FK Riteriai. Oba zespoły walczyły o awans do Ligi Konferencji Europy. Drużyna z Kowna potrzebowała tylko punktu do osiągnięcia celu. Pomimo drażniącego mrozu, który nawiedził Kowno w połowie listopada, mały stadion treningowy ze sztuczną nawierzchnią (który jest głównym obiektem FC Hegelmann) zapełnił się kibicami po same brzegi.

Chcieli oni zobaczyć ten historyczny moment, gdy zespół praktycznie znikąd dostanie szansę gry w eliminacjach do europejskich pucharów. Mimo tego, że pogoda rzeczywiście nie sprzyjała siedzeniu na trybunach, kowieńscy fani mogli czuć się zadowoleni. Po meczu z wieloma zwrotami akcji napisała się historia. Hegelmann zremisował i choć spadł w tabeli z drugiego miejsca na czwarte, to udało mu się osiągnąć sukces. Latem 2023 roku będzie walczyć o miejsce w fazie grupowej europejskich pucharów.

Klub dla pracowników

Co to za klub? Dlaczego powstał? Ten temat chciałem zgłębić, dlatego jeszcze przed ostatnim meczem sezonu, spotkałem się z rzecznikiem prasowym zespołu. – Klub został utworzony przez firmę logistyczną Hegelmann. Niemiecka marka w 2004 roku zaczęła działać na Litwie. Pracownicy firmy byli fanami piłki nożnej, współwłaściciel kocha sport, więc w 2009 roku otwarto w Kownie klub dla pracowników. Przed 2014 rokiem, byliśmy tylko amatorami. Graliśmy na najniższym stopniu rozgrywkowym na Litwie – powiedział Valdas Knyzelis.

Po 2014 roku władze klubu chciały już czegoś więcej, niż tylko rozgrywania meczów w III lidze (4 szczebel rozgrywek – system nazewnictwa lig odpowiada polskiemu). Drużyna z rundy na rundę się wzmacniała. Do 2020 roku zespół migrował między I a II ligą. – W 2020 roku zajęliśmy drugie miejsce w I lidze. Wtedy w A lidze grało zaledwie 6 zespołów. Dlatego federacja podjęła decyzję o awansie 4 drużyn z I ligi bezpośrednio do A ligi. W przeciwnym wypadku musielibyśmy grać w play-offach – wspominał Knyzelis.

Futbol kontra koszykówka

Kowno pod względem sportowym w ogóle nie kojarzy się z piłką nożną. Miasto żyje koszykówką. Jeżeli sprzedawane są pamiątki, to są one związane z klubem Żalgiris Kowno. Konkretnie jego koszykarską sekcją. Żalgiris jest symbolem sportu w Kownie i na Litwie. Jest zespołem, który gra w prestiżowych rozgrywkach Euroligi. Koszykarze są „na mieście” traktowani jak bohaterowie, a ich twarze widoczne na bilbordach. Koszykówka to sport numer jeden w Kownie. To pozostawia nie tylko FC Hegelmann, ale również piłkarską dywizję Żalgirisu Kowno w cieniu.

Zauważalne jest to w szczególności w zainteresowaniu piłką nożną. Na meczach Hegelmanna może tego aż tak nie widać, gdyż na jego obiekcie zmieści się maksymalnie kilkaset osób. Jednak na spotkaniach piłkarskich Żalgirisu stadion świeci pustkami. W październiku oddano do użytku wyremontowany obiekt lekkoatletyczny w Kownie. Może on pomieścić ponad 15000 widzów. Właśnie tam Żalgiris zaczął rozgrywać swoje mecze. Gdy na początku listopada pojawiłem się na spotkaniu z FK Poniewież, byłem jednym z tysiąca obserwatorów. Puste krzesełka na nowej arenie kuły w oczy, a było to przecież spotkanie drużyn walczących o miejsca na podium.

Nieco ponad milion

Wraz z małym zainteresowania piłką nożną, budżety klubów są do tego wprost proporcjonalne. W litewskim futbolu, poza Żalgirisem Wilno, nie zobaczymy znanych twarzy. Futbol ligowy nie jest też produktem luksusowym – ktokolwiek chce obejrzeć jakiekolwiek spotkanie A ligi, może to zrobić zupełnie za darmo i legalnie przez stronę internetową. Nie trzeba kupować abonamentu. Pomimo tego, że rozgrywki są sponsorowane przez dużą firmę bukmacherską, kluby nie są w stanie zarobić takich pieniędzy, które pozwoliłyby im dorównać do poziomu średnich lig europejskich. Rzecznik Hegelmanna na dzień przed finałowym spotkaniem podał mi kwotę, jaką klub zarobi za ewentualne zajęcie drugiego miejsca w tabeli.

– Jeśli wygramy, dostaniemy 250000 euro. Będziemy mieli solidny budżet – stwierdził. To kwota wręcz porażająca, gdy porównamy to z pieniędzmi, jakie otrzymały kluby polskiej ligi za poprzedni sezon. Ekstraklasa S.A. co roku wynagradza wszystkie zespoły. Kwota zależy od wyniku sportowego, klasyfikacji Pro Junior System oraz rankingu historycznego. Za zeszły sezon najmniej pieniędzy otrzymał Górnik Łęczna – prawie 7,5 miliona złotych – a najwięcej Lech Poznań – ponad 28,5 miliona złotych. A kwota 250000 euro, czyli w zaokrągleniu 1,2 miliona złotych, dla klubu FC Hegelmann stanowiłaby podstawę pod „solidny budżet”.

Pieniędzy nie wystarczyło

Celem Hegelmanna po zakończeniu sezonu miało być utrzymanie swoich gwiazd w zespole. Drużyna w 2022 roku w dużej mierze składała się z zawodników zagranicznych, którzy rzeczywiście pomogli w osiągnięciu historycznego wyniku. Marzeniem władz klubu było zatrzymanie Alexa de Souzy, 21-letniego Brazylijczyka, który w ciągu sezonu trzy razy zdobył nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza miesiąca w A lidze. Podobne plany mielili wobec 25-letniego Japończyka Yukiyoshiego Karashimy, który odegrał kluczową rolę w ostatnim meczu sezonu, strzelając pięknego gola z dystansu, który uratował remis.

Jednak plany te szybko zostały zweryfikowane. Tych zawodników w klubie już nie ma. De Souza odszedł do tureckiego Bolusporu (zaplecze superligi), a Karashima do Żalgirisu Wilno. Hegelmann nie zarobił na tych transferach choćby centa. W drużynie możemy znaleźć jeden akcent ekstraklasowy. Trenerem FC Hegelmann jest znany z polskich boisk Andrius Skerla, reprezentujący w przeszłości jako piłkarz barwy Korony Kielce i Jagiellonii Białystok. Poprowadził on kowieński zespół do sukcesu, dzięki temu od razu po zakończeniu sezonu podpisano z nim nowy kontrakt aż do 2025 roku. W pewien sposób obrazuje to politykę klubu, który stara się zbudować swoją siłę na stabilności.

Fundamenty pod przyszłość

Mimo tego, że klub jest młody i nie jest utytułowany, zarządzający nim ludzie zdają sobie sprawę, co jest fundamentem futbolu. Przy klubie otwarto akademię, z której już teraz kilku chłopaków z zespołu U-16 zaczyna grać w drugiej drużynie Hegelmanna. – Nasza akademia jest nowa. Została założona w 2016 roku, a już teraz trenuje u nas prawie 200 osób. Większość z nich to dzieci między piątym a dziesiątym rokiem życia. Jesteśmy też jedyną akademią w Kownie, która ma szkółkę dla dziewczyn. Grają one w lidze U-15 – mówił Knyzelis, który w przeszłości przez 10 lat pracował dla litewskiej federacji piłkarskiej. Mój rozmówca zaznaczył również, że popularność futbolu wśród młodzieży na Litwie rośnie z roku na rok. – Jeśli popatrzymy na liczby, na to, co trenują dzieci, to pod tym względem w ostatnich dwóch latach piłka nożna wyprzedziła nawet koszykówkę.

Od 2022 roku klub może pochwalić się również kobiecą drużyną, a historia powstania tej sekcji jest osobliwa. Z racji tego, że niewiele kobiet gra w piłkę nożną na Litwie, to w całym kraju istnieje tylko sześć drużyn. W poprzednich latach Żalgiris Kowno miał sekcję damską, ale przed minionymi rozgrywkami zdecydowano, że klub już jej nie potrzebuje. W taki sposób około 40 kobiet zostało bez klubu. Zwróciły się z pomocą do FC Hegelmann. W ten sposób zawarto umowę, dzięki której dawny zespół Żalgirisu reprezentuje barwy Hegelmanna.

Czy to miłość?

Pierwszy raz na meczu FC Hegelmann byłem jeszcze w sierpniu, gdy mierzyli się z Żalgirisem Wilno. Przyjechałem na stadion i niczego nie oczekiwałem. Zobaczyłem wtedy mały, ale bardzo dobrze zorganizowany klub z dużymi ambicjami, garstką kibiców i kilkoma przyśpiewkami. Przed tym meczem zespół zajmował drugie miejsce w tabeli i pomyślałem, że piękną historię napisaliby, gdyby udało im się dostać do europejskich pucharów. Po zaledwie 13 latach funkcjonowania, dwóch latach w A lidze to im się udało. Wiele wskazuje na to, że nie był to przypadek.

„Pokochasz ten klub” powiedział mi w sierpniu jeden z kibiców. Nie wiem, czy to miłość, ale losy Hegelmanna od tego momentu były mi bliskie. Jego historia jest inna, niż wszystkie mi znane. Być może w krajach o silniejszych piłkarskich korzeniach klub ten byłby nazwany tworem bez tradycji. W Kownie nikt tego tak nie postrzega. Kibicowanie i chodzenie na mecze drużyny z pewnością nie jest powodem do wstydu, szczególnie teraz, gdy amatorski klub dla pracowników w kilka lat stał się czwartą najlepszą drużyną w kraju.


Na zdjęciu: Awans do eliminacji Ligi Konferencji był dla piłkarzy FC Hegelmann momentem radości i wzruszeń.

Fot. FC Hegelmann