Mamy swoje marzenia

– W Juracie trenowaliśmy, ale spory nacisk został także położony na wypoczynek i regenerację. W dodatku mogliśmy ten czas spędzić z rodzinami. Mnie taki charakter obozu bardzo odpowiadał, bo miniony sezon był dość wyczerpujący. W Włoszech grałem regularnie i wystąpiłem bodajże w 95 procent meczach. Prawdziwa praca czeka nas jednak na obozie w Bieszczadach – podkreśla obrońca Sampdorii Genua.

Niespełna 26-letni zawodnik przekonuje, że zgrupowanie na Półwyspie Helskim miało pozytywny wpływ na psychikę zawodników.

– Zmiana otoczenia z klubowych realiów, z którymi stykaliśmy się na co dzień, była bardzo potrzebna. Są nowe bodźce, jest także pozytywne nastawienie do ciężkiej pracy. Zamierzamy być optymalnie przygotowani, bo jedziemy do Rosji spełniać marzenia. Żeby jednak znaleźć się w kadrze, wybiec na boisko w pierwszym meczu w Moskwie z Senegalem, a także w kolejnych spotkaniach oraz osiągnąć dobry wynik, trzeba ciężko pracować – zaznacza.
Bereszyński nie ukrywa, że Polacy mają przed turniejem w Rosji spore ambicje. – Na mistrzostwa jedziemy po medal, żeby wygrywać i zdobyć mistrzostwo świata. To zadanie oczywiście trudne do zrealizowania, bo wszystkie zespoły wybierają się tam z takim nastawieniem. Nasz cel minimum to wyjście z grupy i żeby go zrealizować, trzeba koncentrować się na każdym kolejnym meczu. Będziemy walczyć o jak najlepszy wynik, a już na mistrzostwach Europy pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Poza tym o sukcesie nie zawsze decydują umiejętności, czasami też sporą rolę odgrywa szczęście – mówi.