Mamy złoto! I zawód też

 

To pierwszy złoty medal zdobyty przez polskich lekkoatletów na Khalifa International Sadium w Dausze i zarazem trzeci w tych mistrzostwach – po srebrze Joanny Fiodorow także w młocie oraz Piotra Liska w skoku o tyczce. To także czwarty z rzędu tytuł mistrza globu Pawła Fajdka – w męskiej rywalizacji to prawdziwy ewenement.

Triumf 30-letniego Polaka był bezdyskusyjny i niezagrożony od pierwszej do ostatniej kolejki. Fajdek podyktował swoje warunki, którym nikt nie mógł sprostać. Zaczął od 79,34, a następnie poprawił się na 80,16 i był jedyny w stawce, którego było stać na 80-metrowe rzuty. Najlepsi z rywali rzucali ponad 2 metry bliżej.

W cieniu dominacji kolegi rozgrywał się dramat Wojciecha Nowickiego. Wydawało się, że mistrz Europy zaczął spokojnie, od rzutu na 76,25, i był czwarty, ale z każdym kolejnym będzie się poprawiał. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło, a to rywale rzucali coraz dalej. Polak spadał coraz niżej – wyprzedzali go nie tylko Węgier Bence Halasz (78,18) i Francuz Quentin Bigot (78,06), ale przez moment także Norweg Eivind Henriksen (77,38) i Hiszpan Javier Cienfuegos (76,57).

Czwarte podejście Nowickiego poprawiło nieco jego pozycję – odległość 77,42 awansował go na czwarte miejsce, ale to wciąż było znacznie poniżej oczekiwań i możliwości, wszak w tym sezonie to właśnie on legitymował się najlepszym wynikiem na świecie, 81,74!

To dlatego liderujący od pierwszej rundy Fajdek po swoim czwartym – najdalszym w konkursie – rzucie, na 80,50, z niezadowolenia kręcił głową, jakby obawiając się, że jego kolega z reprezentacji jednym rzutem może odmienić los rywalizacji o tytuł mistrza świata.

Ale nic takiego się nie wydarzyło. W piątej próbie Nowicki nie utrzymał równowagi i nadepnął na obręcz koła, paląc przedostatnią szansę. W ostatniej rzucił najdalej, ale młot poleciał tylko na odległość 77,69 i zajął najgorsze dla sportowca czwarte miejsce. To wielkie rozczarowanie ze strony brązowego medalisty olimpijskiego z Rio de Janeiro.

– To bardzo słaby wynik, bardzo mi przykro. Czułem się pogubiony, rzuty były męczone, szarpane, zabrakło jakiegoś luzu. Muszę na spokojnie to przemyśleć i porozmawiać z trenerką, mam nadzieję, że w sezonie olimpijskim będę rzucał znacznie dalej – powiedział „na gorąco” podopieczny Malwiny Wojtulewicz.

Wieczór smutku Wojciecha Nowickiego był jednak wieczorem radości Pawła Fajdka.

 

Na zdjęciu: Po Moskwie (2013), Pekinie (2015) i Londynie (2017) Paweł Fajdek był także bezkonkurencyjny w Dausze (2019).