Mandrysz: Pozytywnie zapisać się w historii klubu

Od momentu rozstania z GKS-em Katowice do podpisania kontraktu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza minęło prawie półtora roku. W tym czasie miał pan dużo propozycji pracy?

Piotr MANDRYSZ: – Miałem propozycje z różnych klubów, praktycznie co rundę takie oferty pojawiały się. Zawsze jednak czegoś brakowało, żebym zdecydował się podjąć w nich pracę. W grę wchodziły dwa powody. Pierwszym był aspekt sportowy – nie odpowiadał a mi albo klasa rozgrywkowa, w której drużyna występowała, albo cel, jaki stawiano przed zespołem. W innych przypadkach nie satysfakcjonowały mnie warunki finansowe proponowane przez potencjalnego pracodawcę.

Były sytuacje, że był pan bliski porozumienia i podpisania umowy z klubem?

Piotr MANDRYSZ: – Były dwa takie momenty, chociaż z oczywistych względów nie powiem, o jakie kluby chodziło. Jeden z nich złożył mi propozycję najpierw w czerwcu, a później ponowił ją jesienią. Po namyśle odmówiłem.

Pierwsza myśl, która przyszła panu do głowy w momencie, gdy GKS Katowice został zdegradowany do II ligi?

Piotr MANDRYSZ: – Przemknęło mi przez głowę pytanie, w jakim miejscu mógłby być GKS Katowice, gdyby pozwolono mi kontynuować pracę. Na Bukowej pojawiłem się latem 2017 roku i w ostatnich dziesięciu meczach rundy jesiennej zdobyliśmy 20 punktów. To pokazywało, że drużyna jest na fali wznoszącej. Ten wynik dawał nadzieję na awans do ekstraklasy. Finalnie wywalczyło go przecież Zagłębie Sosnowiec, które w momencie mojego odejścia z GKS-u Katowice było w tabeli za nami.

W chwili, gdy pan Bartnik mnie zwolnił, GKS tracił do Miedzi Legnica trzy punkty i miał punkt więcej niż wspomniane Zagłębie. Jakie różnice punktowe między tymi zespołami były na końcu sezonu? Miedź miała 9 punktów przewagi, a Zagłębie cztery. Jaki zatem „progres” zrobił mój następca?

Mandrysz wrócił do Niecieczy!

Decydując się na powrót do klubu z Niecieczy ma pan więcej do stracenia, czy do zyskania? Ze „Słonikami” wywalczył pan przecież historyczny awans do ekstraklasy…

Piotr MANDRYSZ: – Propozycja, jaką otrzymałem z Bruk-Betu jest taką samą, jak z każdego innego klubu, który ma ambicje i zadanie do wykonania. Po moim odejściu z Niecieczy celem klubu zawsze była gra w ekstraklasie. W sezonie 2017/2018 Termalica jednak została zdegradowana. W poprzednim sezonie zadaniem był awans i powrót do LOTTO Ekstraklasy, ale również tego celu nie udało się zrealizować. Przed trenerem zawsze jest jakiś cel, zadanie do wykonania. Kiedy podejmujesz pracę w klubie, obojętnie jakim, nigdy tego nie wiesz, czy masz więcej do stracenia, czy do zyskania. Chodzi o to, by pozytywnie zapisać się w historii klubu i właśnie taki cel teraz mi przyświeca.

Jakich argumentów użyli państwo Witkowscy, by przekonać pana do pracy w swoim klubie?

Piotr MANDRYSZ: – Nie musieli mnie niczym przekonywać, bo współpracowaliśmy ze sobą wcześniej przez 30 miesięcy. Znałem dobrze państwa Witkowskich i wspólnie doszliśmy do wniosku, że wznowienie współpracy może być dobrym rozwiązaniem dla wszystkich.

Jaki cel postawili przed panem właściciele Bruk-Betu w nadchodzącym sezonie?

Piotr MANDRYSZ: – Nie został jeszcze do końca sprecyzowany, bo mamy jeszcze zbyt dużo niewiadomych, głównie kadrowych. Ale nawet gdyby już był określony, to nie podzieliłbym się z panem tą wiedzą, bo uważam, że powinien zostać w klubowych gabinetach.

Latem dojdzie do ogromnego wietrzenia szatni Bruk-Betu?

Piotr MANDRYSZ: – Z pewnością zmiany w kadrze będą, bo muszą być. Skoro drużyna dwa lata z rzędu nie zrealizowała wytyczonych celów, to jest to oczywiste, że mamy do czynienia z zespołem przegranych. Na skalę zmian będzie miało wpływ kilka czynników, między innymi kogo uda nam się pozyskać i na jakich warunkach. Rewolucja kadrowa wydaje się koniecznością, ale jest to także duże ryzyko, bo nowi zawodnicy muszą się wkomponować do zespołu, zgrać z innymi. W tej chwili trudno mi powiedzieć, czy pójdziemy drogą dużej przebudowy zespołu, czy mniejszej.

Ilu piłkarzy zostało w Termalice, z którymi pan pracował?

Piotr MANDRYSZ: – Tylko czterech – Vladislavs Gutkovskis, Mateusz Kupczak, Patrik Miszak i Artem Putiwcew. Będę więc poznawał drużynę od nowa.

 

Na zdjęciu: Piotr Mandrysz będzie chciał „Słonikom” z Niecieczy przywrócić dawny blask.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ