Manko zbyt duże, ale można to zmienić

Stawką niedzielnego meczu Miedzi z „Kolejorzem” jest miejsce w czołowej ósemce ekstraklasy. Lech wyprzedza podopiecznych Dominika Nowaka tylko o dwa punkty i kolejna porażka ekipy z Bułgarskiej przesunie ją „pod kreskę”.

Nie da się jednak ukryć, że to poznaniacy – mimo wszystko – będą faworytem najbliższej potyczki. Już nawet nie chodzi o atut własnego boiska, ale o liczbę bramek straconych przez „Miedziankę” w dotychczasowych 9 kolejkach. Beniaminek z Legnicy stracił ich aż szesnaście (większe straty bramkowe poniosło tylko Zagłębie Sosnowiec) i to jest powód do zmartwienia dla duetu trenerskiego Dominik Nowak – Grzegorz Mokry. Miedź w dwóch spotkaniach zagrała na zero z tyłu, czyli de facto straciła 16 goli w 7 potyczkach.

Przed tygodniem legniczanie polegli na własnym boisku z Legią Warszawa 1:4, lecz rozmiary porażki nie zrobiły większego wrażenia na sztabie szkoleniowym i zawodnikach „Miedzianki”.

– Wynik nie odzwierciedlał tego, co działo się na boisku. Graliśmy dobrze, zwłaszcza w I połowie – powiedział skrzydłowy Miedzi, Henrik Ojamaa.

Wtórował Estończykowi Rafał Augustyniak. – Przed przerwa graliśmy z mistrzem kraju jak równy z równym – stwierdził defensywny pomocnik zespołu z Legnicy. – Niestety, drugie połowy w naszym wykonaniu są słabsze i musimy nad tym popracować. Porażka 1:4 była zdecydowanie za wysoka.

Szat nie rozdzierał również szkoleniowiec „Miedzianki” i zachowuje spokój przed meczem z kolejnym „tuzem” ekstraklasy. – Mimo porażki, byłem zadowolony z postawy piłkarzy w meczu z Legią – przyznał Dominik Nowak. – Mój zespół wieloma fragmentami prezentował się bardzo dobrze na tle rywala. Będziemy dalej realizować swoją strategię. Na poszczególnych pozycjach jest zacięta rywalizacja, zawodnicy prezentują bardzo wyrównany poziom. W tych, którzy do tej pory mniej grali, jest sportowa złość. Chcą udowodnić, że miejsce w kadrze Miedzi im się należy.

Niewykluczone, że w drużynie trenera Nowaka w meczu ligowym zadebiutuje w końcu były zawodnik Barcelony, Juan Camara. Zagrał już 21 minut w meczu pucharowym z Sandecją (3:0), teraz pora na ekstraklasę. – Przyszedł do nas i liczymy na to, że wreszcie pokaże swoje możliwości powiedział trener Miedzi.

W tej chwili największy wpływ na wyniki beniaminka z Legnicy ma Petteri Forsell. W bieżących rozgrywkach Fin zdobył sześć goli w ekstraklasie i jednego w Pucharze Polski. Bez niego w składzie Miedź traci dużo ze swojej wartości.

 

Na zdjęciu: Petteri Forsell to w tej chwili piłkarz, którego nie sposób zastąpić.