Manneh poleciał, ale nie zagrał

 

Na Czarnym Lądzie tydzień temu rozpoczęły się eliminacyjne gry kolejnych mistrzostw kontynentu, w Afryce rozgrywane są co dwa lata, które w 2021 roku mają się odbyć w Kamerunie. 48 reprezentacji rywalizuje w dwunastu 4-zespołowych grupach, z których po dwa najlepsze awansują do Africa Cup of Nations.

Afrykańskie niespodzianki

W eliminacjach gra też reprezentacja Gambii, w której przed trzema laty zadebiutował Alasana Manneh. Dzięki przebiciu się do pierwszego składu Górnika na początku sezonu młody środkowy pomocnik wrócił do reprezentacji swojego kraju, a w październiku pomógł w awansie do decydującej fazy afrykańskich eliminacji.

Żeby się tam znaleźć „Skorpiony” z Gambii, jak woła się na reprezentacyjny zespół z tego kraju, musiały się uporać w dwumeczu z Dżibuti. Po karnych udało się wyeliminować rywala. Manneh dostał szansę od belgijskiego selekcjonera Gambijczyków Toma Saintfieta w rewanżowym spotkaniu.

Teraz był powołany na mecze z Angolą i DR Konga, ale nie zagrał w nich. „Skorpiony” tymczasem okazują się jedną z rewelacji eliminacji, bo po dwóch meczach w wyrównanej grupie D są na pierwszym miejscu z czterema punktami. Najpierw sensacyjnie wygrali z Angolą na jej terenie 3:1, a w poniedziałek zremisowały z DR Konga 2:2, ratując cenny punkt już w doliczonym czasie gry.

Dobra gra i wyniki Gambii, która jeszcze nigdy nie grała w finałach PNA, to niespodzianka, bo drużyna narodowa tego kraju notowana jest na dalekim miejscu w rankingu FIFA, dopiero na 166 pozycji. Zresztą niespodzianek na afrykańskich boiskach nie brakuje, bo na pierwszym miejscu w grupie G, po bezbramkowym remisie u siebie z siedmiokrotnym mistrzem kontynentu Egiptem, są notowane na miejscu 142 w rankingu światowej federacji Komory.

To niespełna milionowy wyspiarski kraj leżący niedaleko Madagaskaru, który jak Gambia jeszcze nigdy nie grał w finałach Pucharu Narodów. Do awansu jeszcze jednak daleka droga, bo przed drużynami kolejne cztery spotkania, te odbędą się już w przyszłym roku.

Liczą na postępy

Wracając do Manneha, to póki co pokonuje on z reprezentacją swojego kraju tysiące kilometrów. W ciągu niewiele ponad miesiąca obleciał ziemię, której obwód wynosi 40075 km. Wyjazd na mecze z Dżibuti, wiązał się z pokonaniem 23 tys. km. Spotkania z Angolą i powrót do Polski, to ok. 19 tys. km. Tak dalekie wyjazdy nie mogą nie wpływać na dyspozycję zawodnika, który póki co stracił miejsce w składzie. Trener Marcin Brosz, o czym niedawno nam mówił, liczy jednak na tego zdolnego zawodnika.

– To chłopak z rocznika 1998, a wymagania względem niego są już bardzo duże. Tymczasem on, jak wielu naszych młodych graczy, jest na etapie rozwoju. Jest wartościowym piłkarzem, ale oczekujemy od niego postępów jeśli chodzi o motorykę, fizyczność. Nie jest bardziej gotowy do gry w ekstraklasie niż na przykład Kopacz i Ściślak – tłumaczy szkoleniowiec Górnika.

Nie wiadomo w jakiej dyspozycji reprezentant Gambii wróci do Zabrza, ale kto wie czy nie dostanie swojej szansy w piątkowym meczu z Wisłą Płock w Zabrzu. Kłopoty z kolanem ma przecież Ściślak, który przedwcześnie wrócił ze zgrupowania młodzieżówki i z „nafciarzami” raczej na pewno nie zagra. Manneh póki co w tym sezonie wystąpił w 8 ekstraklasowych meczach zabrzańskiej jedenastki.

 

Na zdjęciu: Alasana Manneh poprzez grę w Górniku wrócił do reprezentacji Gambii.