Marc Gual miał się cieszyć, czy nie?
Z różnych względów Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok nie pałają do siebie miłością, dlatego ich spotkania zawsze niosą dodatkowy ładunek emocjonalny. Tym razem dostarczył go Marc Gual.
W przypadku ostatniego meczu było goręcej o tyle, że w szeregach Jagiellonii występuje zawodnik, który od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Legii – Marc Gual, najlepszy aktualnie strzelec ekstraklasy. Nie mogło dziwić, że w piątek wiele oczu było skierowanych właśnie na niego.
Czytaj także:
Nie była to jego pierwsza wizyta przy Łazienkowskiej, bo już kilka tygodni temu 27-latek widziany był na spotkaniu Legii, co nie spotkało się z aprobatą białostoczan, choć przy okazji zapowiadało przyszłe ogłoszenie transfery. Na to zdecydowano się tuż przed meczem i emocje dodatkowo wzrosły.
Nie celebrował
Jakby tego było mało, to właśnie Gual otworzył wynik i… wstrzymał się z celebrowaniem radości. Wykonał gest charakterystyczny dla zawodników, którzy strzelają swojemu byłemu klubowi. Hiszpan natomiast okazał respekt… przyszłemu, co było nietypowym obrazkiem (bo i taka sytuacja rzadko się zdarza).
W Warszawie – co zrozumiałe – ucieszyli się z takiego zachowania, natomiast reakcja Guala podzieliła białostoczan, mimo że fakt strzelenia gola uciął dywagacje dotyczące jego podejścia do tego spotkania. Nie spodobało się też wszystkim to, że napastnik po blamażu 1:5 nie spieszył się z zejściem do szatni, ale odbył kilka rozmów z zawodnikami „wojskowych”, sztabem, trenerem Kostą Runjaiciem, okazując mu odwzajemnioną serdeczność.
Oni smutni, on radosny
– Nie widziałem sytuacji z Gualem, gdy wszyscy po meczu byli smutni, a on cieszył się z trenerem Runjaiciem i przytulił się z nim. Marc do tej pory dał nam bardzo dużo, jest najlepszym strzelcem, na boisku był profesjonalistą. Ta sytuacja była dziś skomplikowana. Nie chcę jej komentować, tym bardziej że jej nie widziałem – wyjaśnił krótko trener Jagiellonii Adrian Siemieniec.
W obronie kolegi stanął bramkarz „Dumy Podlasia” Zlatan Alomerović. Pytany o sytuację po ostatnim gwizdku. – Nie mam mu nic do zarzucenia. Strzelił 16 goli w sezonie. Porażka jest dla nas bolesna, ale musimy też zrozumieć Marka. Legia to jego nowy klub, nowy rozdział w karierze. W piątkowym meczu zdobył bramkę, miał sytuację, by strzelić kolejne gole, szukał gry. Nie mogę mieć do niego pretensji.
(Ptub)
Na zdjęciu: Marc Gual trochę swoją radością irytował kolegów z drużyny po sromotnej porażce w Warszawie.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.