Marcel Lotka celuje w Bundesligę!

Choć został ściągnięty tylko do rezerw Borussii, polski bramkarz ma ambitne cele w związku ze swoim pobytem w Dortmundzie.


Nikt nie przypuszczał, że historia 21-letniego Polaka urodzonego w Duisburgu potoczy się w taki sposób. – Gra w Bundeslidze to marzenie każdego zawodnika – przyznał w wywiadzie dla magazynu „kicker”.

Czas na rywalizację

Poprzedni sezon zaczął jako golkiper czwartoligowych rezerw Herthy Berlin. Dla seniorskiej drużyny był raptem wyborem numer 5, ale przy pladze kontuzji trenerzy postanowili dać mu szansę na szczeblu Bundesligi. Początek miał trudny, ale wysoka pewność siebie i ambicja sprawiły, że potem rozegrał kilka udanych spotkań, zbierając dobre noty. Gdy zaliczał debiut na najwyższym szczeblu, było już wiadome, że latem przeniesie się do Borussii Dortmund. Rzecz jasna nie myślano o nim w kontekście „jedynki”, ale trzecioligowych rezerw, co dla Lotki także byłoby przecież awansem.

Trochę inaczej zaczęto na niego patrzeć, gdy zaliczył 10 spotkań w Bundeslidze. Hertha nagle stwierdziła, że chce go zatrzymać u siebie, ale aby anulować transakcję z BVB, berlińczycy musieliby… zapłacić za swojego piłkarza. Ostatecznie dali sobie spokój. W ten sposób Marcel Lotka trafił do Dortmundu, na ten moment do ekipy rezerw. Tam ma rywalizować o grę z Lucą Unbehaunem, swoim rówieśnikiem, który jednak Bundesligę mógł co najwyżej obserwować z pozycji bramkarza rezerwowego. Co ciekawe, miniony sezon polski golkiper zakończył porażką 1:2 właśnie z BVB, w trakcie której… złamał nos i doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu. Na szczęście wszystko jest już w porządku.

Być numerem 3

– To były najbardziej wyczerpujące tygodnie w moim życiu – przyznał szczerze Lotka, bo przecież do bramki Herthy wskoczył w sytuacji, gdy klub rozpaczliwie walczył o utrzymanie. Ostatecznie odniósł sukces, choć dopiero po barażu z drugoligowym HSV, w którym Polak nie zagrał z racji wspomnianej kontuzji.

– To było coś świetnego. Początkowo nie mogłem w to uwierzyć, ale uświadomiłem sobie wszystko na spokojnie w trakcie wakacji. Wcześniej nie myślałem o tym zbyt dużo. Byłem w pełni skoncentrowany na walce o utrzymanie. Stresu było dość, także transfer do Borussii nie miał wtedy znaczenia. Teraz jednak cieszę się, że tutaj jestem – mówił gotowy Lotka.

21-latek nie boi się rywalizacji o grę w rezerwach BVB. – Zrobię, co w mojej mocy, bo mam jasne cele i będę do nich dążyć. Oczywiście w dłuższej perspektywie chciałbym zagrać w Bundeslidze w pierwszym zespole. Po to tutaj przyjechałem – zdradził bojowo nastawiony zawodnik. Walka o to będzie jednak trudna. Jeśli wygra rywalizację z Unbehaunem, zostanie pewnie golkiperem nr trzy – czyli w praktyce będzie w hierarchii wyżej niż w Hercie. Pewny plac w „jedynce” ma Szwajcar Gregor Kobel, który mimo wpuszczenia dużej liczby goli w poprzednim sezonie – tutaj pozdrowienia należą się dziurawej jak ser (zapewne szwajcarski) defensywie – prezentował się bardzo pozytywnie.

Po odejściu Romana Buerkiego i Marwina Hitza dortmundczycy ściągnęli do roli zmiennika Kobela 31-letniego Alexandra Meyera, ostatnio strzegącego bramki drugoligowego Jahn Regensburga. Dopiero dalej w kolejności można sytuować Lotkę, lecz też nie można mieć co do tego całkowitej pewności.

Wygryziony przez… Polaka

Choć numerem 3 w poprzednim sezonie zdawał się być Unbehaun (Buerkiego w ogóle nie brano pod uwagę), to zarówno on, jak i Lotka jutro udadzą się na obóz z zespołem rezerw. Z „jedynką” natomiast będzie trenować w Dortmundzie dwa lata młodszy Silas Ostrzinski z drużyny do lat 19, który… ma polskie korzenie, a w poprzednim sezonie dwa razy usiadł na ławce rezerwowej Borussii, gdy ta grała w Lidze Mistrzów. Jak więc widać, rywalizacja o miejsce pozostające poza blaskiem fleszy także jest w drużynie wielka.

– Marcel w pełni jest już częścią zespołu, do którego wiele wniósł, także doświadczenia. Zauważyliśmy też kilka rzeczy w jego grze, o których będziemy rozmawiać w najbliższych tygodniach – mówił o Polaku Christian Preusser, nowy trener BVB II, który zastąpił na tym stanowisku Enrico Maassena, gdyż ten awansował do roli szkoleniowca bundesligowego Augsburga. W dortmundzkiej dwójce spokojnie podchodzą do rywalizacji między bramkarzami.

– Nie chcemy się spieszyć. Marcel ma szansę poznać zespół – przyznał Preusser. Lotka współpracuje już z trenerem bramkarzy Borussii, Matthiasem Kleinsteiberem, a jego niedawny występ w sparingu „dwójki” z Preussen Muenster obserwował także szkoleniowiec seniorów, Edin Terzić.


Na zdjęciu: Marcel Lotka liczy na to, że będzie kolejnym Polakiem, który zadebiutuje w pierwszej drużynie Borussii Dortmund.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus