Marcin Brosz nie chce mówić o swojej przyszłości
Trener Marcin Brosz 2016-2050 – laurkę z takim napisem, okraszonym herbem klubu, otrzymał w Jedłowniku szkoleniowiec Górnika od jednego z najmłodszych kibiców po pierwszym w letnim okresie przygotowawczym sparingu.
– Wręczył mi ją 5-letni Kuba. Dziękuję mu bardzo. Mam małą córkę i doskonale wiem, ile pracy to kosztuje – uśmiechnął się Marcin Brosz, którego niepewna przyszłość – jak widać – zaczyna już męczyć nawet sympatyzujące z zabrzańskim zespołem dzieciaki. Jego kontrakt wygaśnie w niedzielę… – Rozmawiamy o tym wiele, ale takie tematy lubią ciszę i spokój. Wszyscy pracujemy po to, by Górnik był mocny – tak trener odpowiedział na nasze pytanie, co z nową umową.
Marcin Brosz po dzisiejszym sparingowym zwycięstwie z GKS-em Katowice otrzymał kontrakt-laurkę od 5-letniego kibica, który postanowił przyspieszyć formalności 😉 pic.twitter.com/lGk0k6vQ3i
— Maciej Grygierczyk (@magrygier) 22 czerwca 2019
Eksponujmy Górnika
W sobotnie popołudnie Brosz był w dobrym humorze. Chętnie pozował do wspólnych zdjęć z kibicami. – Skąd jesteście? Pogrzebień? Super! Zapraszam na mecze do Zabrza – konwersował z fanami, a nie byłby sobą, gdyby jednocześnie nie spróbował stanąć też w cieniu. – Zdjęcie ze mną? Z Jimenezem sobie zróbcie! – mówił, nawiązując do faktu, że to właśnie hiszpański skrzydłowy strzelił oba gole w pierwszym tego lata sparingu Górnika. Szkoleniowiec unikał odpowiedzi na pytania dotyczące swojej przyszłości.
– Porozmawiajmy o piłkarzach. Eksponujmy Górnika. To dobry moment. Przez sześć dni zespół bardzo ciężko pracował na zgrupowaniu, a podsumowaniem tego okresu był sparing z GKS-em. Fajnie, że oglądało go tak wielu kibiców, mogąc zobaczyć na żywo zawodników, którym daliśmy szansę. Nie wszyscy z nami zostaną, dlatego to była jedyna okazja, by widzieć tę grupę ludzi w akcji. Podzieliliśmy zespół na dwie jedenastki. W pierwszej połowie grało sporo młodzieży, aż ośmiu chłopaków było z rocznika 1998 i młodszych. Kilka fragmentów było bardzo ciekawych, choć było widać, że jesteśmy jeszcze ze sobą niedługo. Więcej wymagaliśmy od zespołu, który wszedł na ostatnie 30 minut – oceniał po sparingu Marcin Brosz.
Na boisku w Jedłowniku długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Gdy jednak po zabrzańskiej stronie wreszcie pojawiły się „armaty”, szybko zostało uwypuklone, kto przygotowuje się do rozgrywek Lotto Ekstraklasy, a kto – bojów w II lidze. Przewagę udokumentowały dwie bramki Jesusa Jimeneza.
– W drugiej połowie bardzo dobry występ zaliczył Daniel Ściślak. Wskoczył do składu, dostał nagrodę za ostatnie pół roku, kiedy był ważnym zawodnikiem Centralnej Ligi Juniorów i naszego drugiego zespołu. Jedyna droga to czekanie na swoją szansę i maksymalne jej wykorzystanie. To szansa dla tych chłopaków, ale i dla klubu – mówił szkoleniowiec Górnika Zabrze.
Wyrwane „ósemki”
– Nawet sparing z GKS-em pokazał, że na pewnych pozycjach potrzebujemy wzmocnień. „Ósemki” zabezpieczają newralgiczną część boiska. Straciliśmy dwóch kluczowych zawodników, którzy grali od deski do deski. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak ważni byli dla nas Walerian i Szymon. Gdy patrzyło się na reprezentację młodzieżową, można było tylko utwierdzić się w przekonaniu, kogo Górnik traci. Nie chodzi jedynie o to, by znaleźć zawodników, ale i stworzyć im rywalizację, by robili postępy. Trzeba nam też bocznych pomocników. Jimenez to wartościowy piłkarz i chce iść do przodu, ale potrzebuje rywalizacji. Cieszy postawa Ishmaela Baidoo. Widać, że zaczyna pracować tak, jak my chcemy. Kluczowa jest też linia obrony. Pomysł na wzmocnienia to jedno, a drugie: jego realizacja… Indywidualności są ważne, ale najważniejszy jest zespół i pewne nawyki. Było w pierwszym sparingu widać, że nie wszystko funkcjonuje. Wiosna pokazała, że byliśmy zespołem, który przyciąga ludzi na stadion. Przychodzili na Górnika, ale mogli oglądać też indywidualności. Do tego dążymy, ale… – Marcin Brosz zawieszał głos.
Czekając na (trenerski) podpis
Jak poinformował zabrzański klub, „decyzja o przyszłości zawodników aspirujących do gry w Górniku zapadnie najprawdopodobniej na początku tygodnia”. Na zgrupowaniu w Wodzisławiu było ich pięciu: Dawid Kudła, Alasana Manneh, Arthur Njo-Lea, Kempes Tekiela i Maciej Stefanowicz.
– Pierwsi o swojej przyszłości dowiedzą się oczywiście sami zainteresowani. Na pewno będzie to inna grupa ludzi niż dotąd. Teraz popracujemy na swoich obiektach. W środę zapraszam na sparing z Karwiną. Do niedzieli będziemy funkcjonować podobnym cyklem, a potem skoncentrujemy się już bardziej nad grą, a nie pracą fizyczną, mogąc sprawdzić się na tle dobrych przeciwników – mówił trener drużyny z Zabrza.
Za tydzień górnicy będą już o tej porze przebywać na zgrupowaniu w Poznaniu. Do tego czasu zostanie zapewne parafowanych kilka kontraktów. Kibice czekają przede wszystkim na ten najważniejszy podpis. Niekoniecznie do 2050 roku; na początek wystarczą tylko te dwa lata, które obiecywał kilkanaście dni temu prezes Bartosz Sarnowski…
Zobacz jeszcze: Felieton o dość niepokojącym przeciąganiu tematu nowego kontraktu Marcina Brosza
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH
e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ